niedziela, 6 kwietnia 2014

035. Zero łez przy "Dziewczynie, która nigdy nie płacze"


AUTOR: Khadra Sufi
TYTUŁ ORYGINALNY: Das Mädchen, das nicht weinen durfte
SERIA: Pisane przez życie
TŁUMACZ: Bartłomiej Szymkowski
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Hachette Polska

OPIS
Khadra Sufi w poruszający i zabawny sposób opowiada o swoim pełnym sprzeczności życiu: bezpiecznym i otoczonym przywilejami dzieciństwie córki dyplomaty w byłym NRD, walce o przetrwanie podczas wojny domowej w Somalii, codzienności pozbawionego środków do życia uchodźcy na zachodzie zjednoczonych Niemiec i udanej karierze moderatorki i dziennikarki.
Porażki prześladują innych, ale Khadra się nie poddaje. Walczy o powrót na samą górę – tam, gdzie była kiedyś. [1]

RECENZJA

Zawsze jest mi ciężko oceniać książki, które mają w sobie wątek biograficzny. Rozumiem nie każdy jest urodzonym pisarzem, podobnie jak nie każda historia powinna być opisywana, niemniej jednak przedstawione w „Dziewczynie, która nigdy nie płacze” życie Khadry Sufi co prawda w lekkim stopniu mnie zaszokowało, ale z drugiej strony z pewnością nie wywarło na mnie takiego wrażenia, o które zabiegała się autorka.

Narratorem, a zarazem główną postacią jest, wyżej już przeze mnie wymieniona, Khandra Sufi. Jej dzieciństwo przypominało bajkę. Jako mała dziewczynka razem z rodzicami i rodzeństwem mieszkała w byłym NRD i jako córka dyplomaty nie mogła narzekać na brak luksusów. Po pewnym czasie wraca do swojej ojczyny, do Somalii, i właśnie wtedy okazuje się, że rzeczywistość wcale nie jest jak wyciągnięta z baśni. Kraj, objęty wojną domową, za nic nie przypomina tego, o którym tak wiele słyszała. Przywileje, które w towarzyszyły Khandrze w NRD, w Somalii nie mają najmniejszego znaczenia, a ona sama zmuszona jest bardzo szybko dorosnąć. Na jej drodze wręcz piętrzą się przeciwności, a ona uparcie stara się je pokonać, wciąż mając jeden cel – przeżyć.

Cóż, może zacznę od samej bohaterki. Khandra na przełomie całej lektury jawi nam się, jako niezwykle odważna, pełna wiary w lepsze jutro i umiejąca poradzić sobie ze wszystkim przeciwnościami, młoda dziewczyna. Czytając jej losy, czytelnik bez końca zadaje sobie jedno pytanie: „jak to możliwe, że jedna osoba zniosła aż tyle”. Bo oczywiście sam fakt, że przeszła dosyć drastyczną społeczną „przemianę”, ze współczesnej „hrabianki” po obywatelkę ostatniej kategorii, to nie wszystko, z czym musiała zmagać się nasza bohaterka. Nie będę Wam dokładnie opowiadała, co po kolei wydarzyło się w życiu Somalijki, nie chcąc spojlerować, niemniej jednak, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, Khandra nie mogła narzekać na monotonię. Ciągłe walki, przeprowadzki, spychanie na margines społeczny towarzyszyły jej, co dnia. I właśnie w tym momencie na myśl nasuwa się jeszcze jedna hipoteza: „czy to prawda, czy niektóre fakty zostały ociupinkę podkoloryzowane?”. Nie myślcie, że chce wyciągać na światło dzienne autentyczność historii pani Sufi. Co to, to nie! Po prostu, jeśli czytaliście, albo zamierzacie przeczytać książkę, to sami się zorientujecie, że po lekturze najdzie Was właśnie taka, a nie inna myśl. Tak jak napisałam na początku, ciężko mi zawsze oceniać taką literaturę, jak i również „etykietować” w niej bohaterów. Jeśli chodzi o samą Khandre powiem w miarę szybko, zwięźle i na temat – nie jest za idealna, ale przyznam się szczerze, że mojej sympatii jakoś nie zyskała.

O samej akcji powiedziałam już w drugim akapicie, więc nie będę się zbędnie powtarzać. Jeśli ktoś sięgnie po „Dziewczynę, która nie płacze” sam będzie mógł ocenić, czy przedstawiony w książce świat porwie go czy nie – ja, co również zaznaczyłam już powyżej, nie czuję się rozczarowana pozycją, niemniej jednak raczej więcej do niej nie wrócę.

Język! Szczerze? Spodziewałam się czegoś lepszego. To nawet nie chodzi o to, że autorka pisze niewiadomo jak ambitnie, czy wręcz przeciwnie tak bardzo prostacko. Broń Boże! Na myśli miałam raczej to, że czasami są takie książki, które wręcz się pochłania. Od których nie możesz się oderwać, a same słownictwo, chociaż niezbyt wyszukane, wręcz czytelnika oczarowuje. W tym przypadku tak nie było. Lekturę, a i owszem czytało się szybko, ale było to raczej spowodowane krótkimi rozdziałami i wielkością czcionki niż „magnetyzmem” języka.

Reasumując, „Dziewczyna, która nie płacze” nie jest książką złą, niemniej jednak nie jest również bardzo dobra. Jest przeciętna, a skoro jest przeciętna to i przeciętna ocena, jaką jest piąteczka, powinna być w sam raz.

„Otworzyłam przed nim najgłębsze zakamarki mojej duszy, nadużywając jego dobroci i czułam się teraz głupia i obnażona. Gdybym tylko trzymała język za zębami!” – Khadra Sufi, Dziewczyna, która nigdy nie płacze, Warszawa 2013, a. 258

OCENA: 5/10

Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Historia z TRUPEM

Jestem. Oddycham. Żyję. Ale dogorywam. Moja wspaniała uczelnia zadbała o to, żebym nie mogła narzekać na brak nudy w tym semestrze, nie wzięła jednak pod uwagę, że doba ma tylko 24 godziny, z czego około 15-16 godzin dziennie spędzam na dojeżdżaniu, przyjeżdżaniu i oczywiście na samej uczelni. Stąd też moja długa nieobecność zarówno tutaj, jak i na Waszych blogach. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Pozdrawiam, Tea.

[1] Opis zaczerpnięty ze strony hachette.com.pl




3 komentarze:

  1. Przeciętna książka ;/
    Nie przepadam za takimi (jak każdy zresztą).

    Rozumiemy, rozumiem Twoją nieobecność :)
    W końcu każdy z nas ma swoje życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja rodzicielka uwielbia takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały czas nie mogę doczekać się kiedy dorwę jakąkolwiek książek z tej serii... :) Szalenie lubię takie historie pisane przez życie.

    OdpowiedzUsuń