poniedziałek, 3 lutego 2014

022. Tea w pełni zadowolona, czyli "Miasteczko Salem" na 6+

AUTOR: Stephen King
TYTUŁ ORYGINALNY: Salem's Lot
TŁUMACZ: Arkadiusz Nakoniecznik
ROK WYDANIA: 1998
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

OPIS
W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę. [1]

RECENZJA
Moja absencja z twórczością Kinga jak widać nie trwała długo i po bardzo słabej ‘Bezsenności’ postanowiłam skusić się na poniżej zrecenzowaną książkę. Nawet nie podejrzewacie jak bardzo cieszę się, że udało mi się trafić konkretnie na ten tytuł – krótko i na temat: ‘Miasteczko Salem’ to majstersztyk! Klasyk nad klasykami! Prawdziwa perełka! Tak, tak moi Drodzy – wreszcie natrafiłam na cudo, które w pełni zaspokoiło moje wysokie wymagania!

Swoją recenzję zacznę od tego, co najbardziej mi się podobało w horrorze Stephena Kinga, mianowicie od wampirów! W ‘Miasteczku Salem’ nie mamy do czynienia z jakimiś przystojnymi panami bądź przepięknymi paniami, które błyszczą wychodząc na słońce i mogą żywić się zwierzętami. Nie znajdziemy tu również ciutnie „arystokratów”, czy czarujących uwodzicieli. Tutaj spotykamy się z „prawdziwymi” wampirami – krwiożerczymi potworami, które nie spoczną dopóki nie zwyciężą. Właśnie o takich wampirach chcę czytać, właśnie tak wykreowane postaci potrafią pobudzić moje „czytelnicze kubeczki” i właśnie one sprawiają, że po zapadnięciu zmroku mimowolnie rozglądałam się za jakimś nieznanym zagrożeniem (tak, tak, wiem jak dziwnie to zabrzmiało, ale taka była prawda). Mogłabym się nad tym jeszcze trochę porozwodzić, ale w sumie to, co najważniejsze już zostało powiedziane, dlatego też teraz mogę przejść do innych punktów recenzji.

Język! Przy okazji oceniania ‘Bezsenności’ mówiłam, że czego, jak czego, ale braku talentu pisarskiego nie można Stephenowi Kingowi odmówić. Uwielbiam ten jego charakterystyczny styl, który pozwala przenieść się w zupełnie inny, alternatywny świat. Czytając kolejne strony ‘Miasteczka Salem’ czytelnik może czuć się jakby był naocznym świadkiem wszystkich tych zdarzeń, które mają miejsca w Jeruzalem. Po prostu jestem oczarowana. Naprawdę. Żałuję tylko tego, że wcześniej nie miałam przyjemności zapoznać się tą konkretną pozycją Kinga.

Przyznam się szczerze, że nie chciałabym zbytnio zajmować się fabułą – ci, którzy przeczytali ‘Miasteczko Salem’ i tak wiedzą jak się rzeczy mają, z kolei ci, którzy jeszcze nie mieli sposobności do jej przeczytania mogliby mieć mi za złe małe spojlerowanie. Dlatego najkrócej, i przy okazji najbardziej ogólnikowo, postaram się oddać to, co zachwyciło mnie w akcji kingowskiego horroru. Po pierwsze - nie możemy narzekać na nudę. Rozdziały zazwyczaj kończyły się w takim momencie, że po prostu nie mogłam było nie przejść na następną stronę, żeby dowiedzieć się, co było dalej, a jak już tylko zaczęłam czytać kolejną kartkę to nie mogłam się oderwać od lektury, dopóki nie dokończyłam kolejnej partii. Ponad to mamy również mały paradoks – ot Jeruzalem, niewielkie miasteczko, zostaje wybrane przez potężnego wampira na miejsce, w którym zacznie budować swoje imperium. Wydawać by się mogło, że na takich peryferiach ludzie mogą się czuć bezpiecznie, tymczasem w Salem coraz częściej dochodzi do dziwnych zdarzeń, w wyniku, których umierają kolejni mieszkańcy. Sytuacja staje się na tyle patowa, że społeczeństwo powoli przeradza się w krwiożercze bestie, które nie spoczną dopóki nie zaspokoją swojego głodu. Kilku śmiałków stara się przezwyciężyć temu precedensowi – niestety kolejne działania przynoszą marne skutki, a grono ochotników zawęża się do dwóch osób. Reasumując – mamy akcje, mamy dynamizm, mamy rozbudzenie ciekawości czytelnika, mamy nieprzewidywalne zwroty akcji – jednym słowem: majstersztyk!

Ostatnią poruszaną przeze mnie kwestią będą bohaterowie. Na dobrą sprawę w ‘Miasteczku Salem’
mamy dwie postacie główne: Bena Mearsa – pisarza oraz Mark Petrie – nastoletniego chłopca. To właśnie ta dwójka gra tu przysłowiowe „pierwsze skrzypce”, inne postacie, chociaż równie interesujące, można nazwać drugoplanowymi. Gdybym chciała opisać wszystkich bohaterów, z pewnością zanudziłabym Was na śmierć, więc powiem bardzo krótko i zwięźle – wykreowane przez Kinga charaktery są w sam raz – nie za idealne, mające swoje wady i słabości, ale przede wszystkim trzeźwo i racjonalnie postrzegające otaczającą je rzeczywistość.

Książkę polecam wszystkim osobom o nerwach ze stali. Z pewnością ‘Miasteczko Salem’ nie przypadnie do gusty, tym którzy lubują się w literaturze miłej, przyjemnej i nieskomplikowanej. Osobiście muszę powiedzieć, że czytając powyżej zrecenzowaną pozycję naprawdę się bałam – ja się bałam, miłośniczka horrorów i wszystkich historii z dreszczykiem zgrozy.

A jeśli mogę oddać się małej prywacie – to moja pierwsza ocena, w której nie znajdziecie ani jednego zarzutu pod adresem książki. Czuję się wręcz dziwnie, że wszystko od początku do końca niezmiernie mi się podobało. Ba, powiem więcej! Horror Stephena Kinga wręcz mnie oczarował, zmroził mi krew w żyłach i sprawił, że bałam się nie na żarty.

„Zło żyło nadal, ale teraz towarzyszył mu niemal zawsze blask fluorescencyjnych lamp na parkingu lub milionów stuwatowych wiszących pod sufitami żarówek. W ty rzeczowym, chłodnym świetle generałowie planowali strategiczne ataki jądrowe i nikt nie mógł nad tym zapanować, podobnie jak nad pędzącymi w dół zbocza bez żadnych hamulców sankami. Ja tylko wykonywałem rozkazy. Tak, to prawda. Wszyscy jesteśmy żołnierzami, postępującymi zgodnie z otrzymanymi instrukcjami. Ale skąd one pochodzą? Zaprowadź mnie do dowódcy. Gdzie jest jego biuro? Ja tylko wykonywałem rozkazy. Zostałem wybrany przez ludzi. A kto ich wybrał?” – Stephen King, Miasteczko Salem, s.338

OCENA: 10/10

Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłetomiska, Historia z TRUPEM

Nadszedł ten wiekopomny dzień, w którym Tea wreszcie dała jakieś książce maksimum punktów! Tak, tak – to się dzieje naprawdę, chociaż wydaje się być wręcz nierealne. A jednak! Okazało się, że istnieją lektury, które w pełni zaspokajają moje czytelnicze potrzeby.

[1] Opis pochodzi z tyłu książki

15 komentarzy:

  1. Padnij na kolana marny narodzie i oddaj pokłon wreszcie zaspokojonej czytelniczo Tea! :D
    No jestem w szoku, ale kto Ci zaproponował Kinga? No kto? Jasne, że Lady Spark! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, Ty :*

      Widzisz, jednak istnieją takie książki - nieprawdopodobne, a jednak!

      Usuń
  2. Genialny King!!
    Nic, tylko go czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Chociaż i jemu zdarzają się słabsze pozycje, ale jedno jest pewne - "Miasteczko Salem" jest po prostu genialne! ;)

      Usuń
  3. "Miasteczko Salem" przeczytałam kilka lat temu - była to pierwsza książka Kinga, na którą trafiłam, więc jego fanką jestem od stosunkowo niedawna. W każdym razie, wypożyczyłam ją sobie na ferie zimowe, które spędzałam na Mazurach - środek lasu, burza śnieżna, drzewa stukające o okna i ja z książką w łóżku o północy. Bałam się strasznie, a apogeum osiągnęłam, gdy chcąc zapalić światło w łazience piętro niżej dotknęłam ręki taty, który właśnie stamtąd wychodził :D
    Nie dziwię się, że wystawiłaś tak wysoką ocenę. Obok takich klasyków jak "Zielona mila", czy "Lśnienie", "Miasteczko Salem" jest na pewno moją ulubioną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, kochana musiałaś wówczas przeżyć niemałe chwile grozy, ja to bym zaczęła za pewne krzyczeć na całe gardło.

      Teraz będąc w bibliotece będę pilnie wypatrywać właśnie Lśnienia ;)

      Usuń
  4. Stephen King to prawdziwy klasyk, a Miasteczko Salem to jedno z jego najlepszych dzieł, jeżeli nie to najlepsze :) Czytałam jeszcze Sklepik z marzeniami, czytałaś może? Ale Miasteczko Salem zdecydowanie lepsze. Recenzja bardzo rzetelna :)
    Pozdrawiam i zapraszam w moje progi - http://recenzjeami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tej książki nie czytałam, ale z pewnością ją nadrobię ;) Z przyjemnością wpadnę i w Twoje progi ;)

      Usuń
  5. Do Kinga zraziłam się po "Joylandzie", ale jeszcze nie zakończyłam przygody z nim, więc pewnie "Miasteczko Salem" przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miasteczko Salem to moja ulubiona książka Kinga. Książka przy której autentycznie się bałam, ale wciągałam tak że czytałam po mimo strachu. Do dziś na samo wspomnienie mam ciarki na plecach. Nigdy nie zapomnę tego lata gdy ta pozycja wpadła mi w ręce i gdy ja w upale noce zamykałam okna ze strachu. Tak, tak możesz się śmiać ale tak miałam. Słowa " Pozwól mi wejść usłyszane nawet dziś dalej mnie przerażają" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ja tak na pewno nie powiem. Kiedy na dworcu PKP, czekając na pociąg, czytałam "Miasteczko Salem" i podszedł do mnie jakiś starszy mężczyzna i zaczął o coś pytać, to ja sama miałam schizy, że to jakiś może wampir :D

      Usuń
  7. Zgadzam się, ta książka do mistrzowska książka Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Kolejna, obowiązkowa jego książka, którą muszę przeczytać to Lśnienie.

      Usuń
  8. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, mam nadzieję że się przyłączysz :) Zapraszam!
    http://hugekultura.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń