czwartek, 9 stycznia 2014

016. Ian McKenzie, czyli "Chłopiec z sąsiedztwa"

AUTOR: Irene Sabatini
TYTUŁ ORYGINALNY: The boy next door
TŁUMACZ: Anna Wrotny
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Świat Książki

OPIS
Pierwsze zdanie powieści jest elektryzujące: „Dwa dni przed moimi czternastymi urodzinami, syn moich sąsiadów podpalił swoją macochę". Lindiwe Bishop, narratorka powieści, jest zafascynowana swoim białym sąsiadem, Ianem McKenzie, i kiedy zostaje on zwolniony z więzienia, zaprzyjaźnia się z nim w tajemnicy przed rodzicami. Ich znajomość rozwija się powoli, aż nagle chłopak wyjeżdża do RPA. Ten krok zmienia diametralnie ich stosunki, i kiedy spotykają się ponownie po sześciu latach, nic już nie jest proste. [1]

RECENZJA
Książka Irene Sabaini już od jakiegoś czasu za mną chodziła. Czytałam tyle pochlebnych recenzji na jej temat, że widząc ją na bibliotecznej półce nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Mając w pamięci wszystkie te dobre słowa zaczęłam zagłębiać się w lekturze i wierzcie mi lub nie, ale zwątpiłam w siebie – bo jak możliwe jest, że to co inni tak wychwalają, dla mnie jest nie dość, że męczące to jeszcze i zupełnie pozbawione tych „elektryzujących” wrażeń? Tak moi Drodzy, krytyczna Tea znowu powraca!

Żeby nie było, na wstępie muszę pochwalić autorkę za poruszanie kilku bardzo ważnych kwestii. W ‘Chłopcu z sąsiedztwa’ mamy między innymi temat nielegalnej aborcji, rasizmu, czy dyskryminacji. Ponad to Irene Sabatini zabiera nas do Zimbabwe, które dopiero, co zdobyło niepodległość. Jeśli chodzi o samą fabułę, to w sumie nie mam zwiększysz zastrzeżeń. Pod plus można pociągnąć również to, że autorka nie tyle stara się przekazać czytelnikowi życie głównej bohaterki - Lindiwe Bishop, co przede wszystkim ukazuje nam swój świat. Niemniej jednak na chwilę obecną, są to jedyne zalety książki.

Lubię rozwodzić się nad bohaterami, więc w tym konkretnym przypadku postąpię tak samo. Po pierwsze, wymieniana już wyżej, Lindiwe Bishop. Nie będę na forum publicznym oceniała wiarygodności, charakteru czy konkretnego zachowania postaci pierwszoplanowej, zamiast tego skupię się na postaci równie ważnej jak Sisi, mianowicie - Ianem McKenzie. Podejrzewam, że głównym założeniem autorki było przedstawienie białego chłopca, jako kogoś zupełnie niepasującego do otaczającej go rzeczywistości. Pewny siebie, arogancki i dumny nastolatek z czasem wyrósł na równie egoistycznego mężczyznę. Jak już wiecie lubię „niegrzecznych chłopców”, niemniej jednak tak wykreowana postać ‘sąsiada’ zupełnie do mnie nie przemawia. Przez większą część historii walczyłam sama ze sobą, aby z tej irytacji, spowodowanej jego osobą, nie przerwać książki i nie odłożyć ją znowu na półkę. Ian, nawet w swoim dorosłym życiu, wydawał mi się dzieckiem, wokół którego powinien się kręcił cały świat. Uh, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo takie „typki” mnie denerwują!

Tea, nie byłaby sobą gdyby nie wspomniała o języku! Narracja w pierwszej osobie, która z pewnością miała być ogromnym atutem powieści, mnie wręcz wymęczyła. Lekturę ‘Chłopca z sąsiedztwa’ zaliczyłabym do dziennika. Nie pamiętnika, moi Drodzy. Brakowało mi uczuć i emocji przelanych na papier, jednocześnie zaznaczam, że nie traktuję Irene Sabatini jako oziębłej kobiety – co to, to nie! Z pewnością właśnie taki styl pisania miał czytelnikom pomóc jeszcze bardziej zżyć się z główną bohaterką, jednak ja liczyłam na coś więcej. Nie wystarczają mi suche opisy w stylu „weszłam, zobaczyłam, poczułam i wyszłam”. Ja chcę utożsamiać się z postacią pierwszoplanową, chcę przeżywiać z nią każdy jej zawód czy nawet niewielkie szczęście. Chcę przez czas czytania książki poczuć się jak ona, razem z jej rozterkami, problemami i radościami. Niestety, w ‘Chłopcu z sąsiedztwa’ naprawdę mi tego zabrakło. Moje empatyczne podejście, na dobrą sprawę, odezwało się dopiero pod sam koniec lektury, a to troszkę za mało.

Zdaję sobie sprawę, że zapewne w tym miejscu zadajecie sobie pytanie: „Kobieto, jeśli wciąż jesteś na nie to, co do cholery ci się podoba?”. To bardzo dobre pytanie, na które mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie odpowiedzieć. Wiem, jednak, że po książce Irene Sabatini, nawet, jeśli to debiut, spodziewałam się czegoś więcej. Czekałam na takie spektakularne „wow”, a dostałam jedynie delikatnie skinienie głowy.

Mimo, że moja ocena nie jest najwyższa to jednak uważam, że wyżej zrecenzowana pozycja zasługuje na przeczytanie. Oczywiście nie tutaj i nie zaraz, ale przy odrobinie wolnego czasu lektura ‘Chłopca z sąsiedztwa’ powinna zagościć w dłoniach każdego czytelnika. Przez te 440 stron możemy przenieść się do świata Zimbabwe, w sumie niewiele różniącego się od naszego – problemy, jakie przedstawia autorka można nazwać uniwersalnymi, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Myślę, że po przeczytaniu powieści na pewno każdy znajdzie dla siebie jakiś pozytyw (jak ja go dostrzegłam to z pewnością i Wy będziecie mogli!).

„Jest mnóstwo rzeczy, które mogłabym mu powiedzieć. Sekrety. Jeden po drugim. Wszystkie. Chcę, żeby wrócił. Chcę zobaczyć jego oczy. Sprawdzić, jaki dokładnie mają odcień błękitu. Chcę spytać czy wciąż ma tę niebieską koszulę (ze  źle pozapinanymi guzikami)."~ Irene Sabatini, Chłopiec z sąsiedztwa, Warszawa 2012, s. 167

OCENA: 4/10



Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłetomiska, Historia z TRUPEM
 


Wiem, co chcecie mi powiedzieć. Może naprawdę porwałam się z motyką na Słońce, jeśli chodzi o te recenzję, bo po raz kolejny wszystko mi nie odpowiada. Jestem jednak przygotowana na słowa krytyki, przyjmę je na klatę!

[1] Opis pochodzi ze stronyweltbild.pl


5 komentarzy:

  1. Ta książka nie podbije mojego serca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może sama w sobie nie jest jakoś nadzwyczaj zła, ale spodziewałam się czegoś o niebo lepszego.

      Usuń
  2. Myślę, że gdybym uczęszczała do biblioteki, a nie uczyniła jej z mojego pokoju to szybko natrafiłabym na tę książkę.
    Tematyka wydaje się być ciekawa, ale jednocześnie troche odpychająca. Gdy tylko będę miała możliwość przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie powiedz co o niej myślisz po lekturze! :D Koniecznie! :D

      Usuń
  3. Hmm, nie wiem, co o niej sądzić, bo opis mnie zaciekawił, ale ocena zniechęciła...

    OdpowiedzUsuń