AUTOR: William C. Gordon
TYTUŁ ORYGINALNY: The Chinese Jars
TŁUMACZ: Małgorzata Grabowska
ROK WYDANIA: 2007
WYDAWNICTWO: A. Kuryłowicz
Książkę Williama
C. Gordona czytałam ponad dwa i pół tygodnia, ale nie dlatego, że książka jest
mało interesująca, po prostu świąteczny i noworoczny rozgardiasz nie dawały
nawet chwili wolnego czasu na czytanie. Z całą pewnością minusem książki jak
dla mnie jest to, że nie czułam głodu czytania od razu gdy ją odkładałam. W
zasadzie książka mało mnie interesowała gdy leżała sobie w spokoju w mojej
torbie. Dopiero gdy z nudów w wolnej chwili dochodziłam do wniosku, że warto by
było przekartkować kilka stron, akcja porywała mnie na całego. Nie było też
tak, że odkładałam ją z ciężkim sercem.
Samuel Hamilton
jest sprzedawcą ogłoszeń w lokalnej gazecie w San Francisco. Ma najlepszego
przyjaciela Reginalda Rockwooda III, który każdego dnia przychodzi do baru ich wspólnej
znajomej w smokingu i z nienagannymi manierami. Wydawałoby się, że Reginald nie
ukrywa niczego przed swoim najlepszym przyjacielem, ale jego nieoczekiwana
śmierć potrącony przez trolejbus. Samobójstwo czy morderstwo? Samuel Hamilton
postanawia zagłębić się w życie zmarłego przyjaciela. To co odkrywa jest dla
niego szokiem. Reginald nie jest tym, za kogo się podaje. Reginald nie jest
bogatym przedsiębiorcą, ale nocnym stróżem z gigantycznymi oszczędnościami,
które zgromadził w bardzo tajemniczych okolicznościach. Kolejne tropy są coraz
bardziej zaskakujące i prowadzą do Chinatwon. Samuel ma ogromną szansę, żeby
skończyć pracę sprzedawcy ogłoszeń w gazecie i stać się szanowanym reporterem
kryminalnym. Musi tylko dowiedzieć się w jaki sposób przyjaciel zgromadził
gigantyczne oszczędności i co łączy go z dzielnicą Chinatown. W tym celu
zawiera współpracę z pracownikiem FBI, Charlesem Perkinsem, który dzięki swojej
pracy może bardzo pomóc w przeszukiwaniu różnorakich miejsc, które są powiązane
ze śmiercią Rockwooda.
Oczywiście nie
ma powieści kryminalnej bez wątku miłosnego, który dzięki Bogu nie został przez
autora zbyt mocno rozbudowany i nie przesłania zagadki kryminalnej. Samuel
podkochuje się w córce swojej przyjaciółki, Blanche. Jego nieudolne próby
zdobycia wysportowanej i pewnej siebie księgowej potrafią wywołać na twarzy
czytelnika uśmiech zażenowania.
Samuel nie jest
typowym superbohaterem. Hamilton ledwo wiąże koniec z końcem i taki z niego
sprzedawca ogłoszeń jak ze mnie baletnica, czyli żaden. Ma za sobą również
swoją przeszłość, która nie daje mu spokoju. Walczy z nią i walczy o to by
zdobyć lepszą pracę oraz serce ukochanej kobiety. W międzyczasie musi również
starać się nie zginąć, z powodu wściubiania nosa w nie swoje sprawy. Jednak
dociekliwość i ciekawość Samuela prowadzą go w sam środek grubszej afery, za
którą stoi osoba, której nikt nie podejrzewał i w zasadzie odgrywała
drugoplanową rolę w całej powieści. Nikt nie łączy postaci z całym tym
zamieszaniem.
Książkę polecam
ludziom, którzy uwielbiają rozwiązywanie zagadek kryminalnych i pragną
literatury lepszej niż romans. Zdecydowanie gdy tylko nadarzy mi się okazja
zakupię sobie inne pozycje Williama C. Gordona.
„Ludzie tak bardzo się nie zmieniają, nieżalenie od tego, co im się przydarza.” ~ William C. Gordon, Tajemnice Chinatown, Warszawa 2007, s. 288.
OCENA: 6/10
Wróciłam znad morza. Nie utopiłam się, bo do wody nawet się nie zbliżałam, za zimno jak dla mnie. Jest to chyba jedna z ostatnich bardziej ambitnych książek jakie wpadły w moje ręce w najbliższym czasie. Sesja za pasem, wyjazd za pasem, a Lady Spark w czarnej d.... no wiecie gdzie. Jak zwykle. Co roku obiecuje sobie, że zepnę się wcześniej i zawsze nic mi z tego nie wychodzi. Chyba pora skończyć z postanowieniami noworocznymi i jakimikolwiek innymi, bo nic mi z tego nie wychodzi.
Mam jedno postanowienie: pisać dłuższe recenzje, bo w porównanie z Tea wypadam blado.
A Wy macie jakieś postanowienia noworoczne? Trzymacie się ich?
Najlepszego w Nowym Roku!
Pozdrawiam, Lady Spark
Zaraz Ci dam blado! Piszemy mniej więcej tyle samo, to ja zawsze dodaję przerwy, żeby wyglądało na więcej ;D Książka wydaję się być interesująca, a najbardziej podoba mi się to, że główny bohater nie jest ciutnie bogiem - bo jak sama wiesz, właśnie teraz mam do czynienia z taką pozycją, w której główna bohaterka jest po prostu ach, och i ech ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałam nad noworocznymi postanowieniami i trafiłam na cytat Stanisława Lema: "Człowiek musi jeść, pić i ubierać się. Reszta jest szaleństwem." I kierowanie się tą myślą jest moim postanowieniem :)
OdpowiedzUsuń