poniedziałek, 11 grudnia 2017

469. Erotyzm w najgorszym wydaniu we "Wtorkowym Klubie Erotycznym"

AUTOR: Lisa Beth Kovetz
TYTUŁ ORYGINALNY: The Tuesday Erotica Club
SERIA: Seria do torebki
TŁUMACZ: Dobromiła Jankowska
ROK WYDANIA: 2006
WYDAWNICTWO:  Dolnośląskie

OPIS
Wtorkowy Klub erotyczny to zabawna, seksowna i poruszająca historia czterech charakternych kobiet, z różnych środowisk i w różnym wieku, które pracują w nowojorskiej firmie prawniczej. Raz w tygodniu podczas przerwy na lunch spotykają się, by czytać na głos napisane przez siebie opowiadania erotyczne. Założycielką tego klubu pisarskiego jest Aimee, która po zajściu w ciąże czuje się opuszczona przez zapracowanego męża. Poza nią do klubu należą: Brooke – niespełniona malarka z bardzo dobrego i bogatego domu, Margot – pani prawnik, praco- i zakupoholiczka oraz Lux – źle wykształcona i fatalnie ubierająca się sekretarka. Jednak to właśnie Lux wie najwięcej o życiu i mimo uprzedzeń początkowo dzielących ją od reszty klubowiczek otworzy im oczy na sprawy, o których ni e miały albo nie chciały mieć pojęcia.
Ta śmiała powieść dla niezbyt grzecznych dziewczynek dowodzi, że współczesne kobiety, poszukujące bliskości i wsparcia, znajdują je najczęściej w… przyjaźni z kobietami.  [1]

RECENZJA
O „Serii do torebki” słyszałam, że jest to zabawna literatura kobieca, więc pomyślałam, że to coś dla mnie. Trudno było zdecydować się, który tytuł wybrać, jako pierwszy, więc postanowiłam zamknąć oczy i zdecydować się na przypadek. Jak wyszło? Wolałabym nigdy więcej nie decydować się na przypadek w takich sytuacjach.

Czy czytaliście kiedyś książkę, gdzie każdy główny bohater jest w jakiś stopniu irytujący, a gdy dodacie ich do siebie to w sumie wyjdzie Wam mieszanka wybuchowa? W „Wtorkowym Klubie Erotycznym” mamy, aż 4 takie osoby. Jego założycielką jest Aimee, która jest w ciąży, a maż ją kompletnie zaniedbuje. Z jednej strony wiedziała, że jej ukochany nie chce mieć dziecka, więc nie powinna go do tego zmuszać tylko wtedy go zostawić skoro nie zgadzały im się priorytety. Rozgoryczona Aimee po prostu użalała się nad sobą, że sama spędza wieczory, a mąż się gdzieś włóczy po świecie. Nigdy nie zrozumiem kobiet, które myślą, że facet zmieni zdanie o dzieciach, gdy zakomunikują mu, że jest w ciąży. Następna w kolejce jest Lux, która ledwo skończyła liceum, a jej inteligencja nie powala. Cóż niby ma największe doświadczenie życiowe wśród całej czwórki, ale niestety jest również prymitywna i prostacka do kwadratu, że aż dziw bierze, że szanowana firma prawnicza zatrudniła kogoś takiego na pozycji sekretarki. To się mi po prostu w głowie nie mieści. Ostatnie dwie bohaterki, czyli Brooke i Margot są najmniej irytujące, ale mimo to dodanie ich do dwóch pierwszych daje niebezpieczną dla czytelnika mieszankę wybuchową. Brooke to niespełniona malarka, która w młodości odrzuciła zaręczyny i teraz trochę tego żałuję, ale nie mówi o tym non stop kolor tylko przeżywa to w sobie. Margot jest panią prawnik, która nie lubi stałych związków. Cała ta czwórka jest w klubie założonym przez Aimee, ale tak naprawdę Lux jest traktowana jak piąte koło u wozu. Dziewczyny cały czas liczą, że w końcu sama odejdzie, bo same nie chcą jej wyrzucać. A niby to dorośli ludzie są…

„Seria do torebki” ma być typową literaturą kobiecą… W takim układzie to ja się boję, w którą stroną podąża ta literatura. Dla mnie jest to płytka powieść, w której jest pełno seksu, ale nie takiego, o którym da się czytać, ale takiego prymitywnego, który nawet najluźniejszym czytelnikom ledwo przejdzie przez gardło. Na dodatek cała ta książka nie ma wcale głębszego przesłania, a to, o co chodzi w tej książce wychodzi dopiero na ostatnich stronach…

Nie jest to literatura cudowna, ani nawet znośna. Jest słaba i boli to, że po prostu coś takiego wychodzi do druku. Liczyłam na coś lekkiego, a dostałam książkę, która miała mi zrobić z mózgu papkę. Dobrze, że chociaż szybko się czytało.
OCENA:  3/10

Kiedy ulatują te wszystkie tygodnie? Ja się pytam! Niech ktoś zwolni czas! Proszę!

[1] Opis pochodzi z okładki książki

21 komentarzy:

  1. Niestety literatura kobieca nie jest dla mnie. Omijam szerokim łukiem, ponieważ zazwyczaj nie wynoszę z takowych powieści nic wartościowego i tracę czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami też czuję, że powinnam ją omijać szerokim łukiem.

      Usuń
  2. od takich książek trzeba trzymać się z daleka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro książka nie okazała się dobra to pewnie po nią nie sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj nie nie nie! Takie bohaterki skutecznie mnie odstraszają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że bohaterki aż tak irytują, bo w przeciwnym razie jako odmóżdżacz mogłoby się sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tylko o tym sensie nie było tak prymitywnie... Po namyśle jednak dochodzę do wniosku, że nawet jako odmozczacz by sie nie nadalo. współczuję takiego zdania się na los ;)

      Usuń
    2. Jeżu, o seksie nie o sensie. Coś mi blogger szwankuje, raz się opublikuje za wcześnie, potem słownik słowo przekręci, eh xd

      Usuń
    3. Los bywa okrutny nawet w kwestii książek xD

      Usuń
  6. Dajmy 4 irytujacych bohaterow uzalajacyce sie kobiety i ma sie dosc ;p A mnie jzu ejdna osoba potrafi zdenerwowac i zniechecic do serii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam tu cztery na 300 stronach! To jest przesyt! :P

      Usuń
  7. Nie wiem kiedy ulatują tygodnie, niedługo nowy rok :O :( Na książkę nie mam chęci, oj będę uciekać od niej z daleka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie uwierzysz! Mam tę książkę na półce i nigdy jej nie czytałam :D chyba to i dobrze, niech się dalej kurzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nigdy nie czytaj! Omijaj szerokim łukiem! Utop w wannie! Daj psu do rozszarpania! Wszystko tylko nie czytaj! :D

      Usuń
  9. Nie będę się za książką rozglądała :)

    OdpowiedzUsuń