AUTOR: Lisa Beth Kovetz
TYTUŁ ORYGINALNY: The Tuesday
Erotica Club
SERIA: Seria do
torebki
TŁUMACZ: Dobromiła
Jankowska
ROK WYDANIA: 2006
WYDAWNICTWO: Dolnośląskie
OPIS
Wtorkowy Klub erotyczny to zabawna,
seksowna i poruszająca historia czterech charakternych kobiet, z różnych
środowisk i w różnym wieku, które pracują w nowojorskiej firmie prawniczej. Raz
w tygodniu podczas przerwy na lunch spotykają się, by czytać na głos napisane
przez siebie opowiadania erotyczne. Założycielką tego klubu pisarskiego jest
Aimee, która po zajściu w ciąże czuje się opuszczona przez zapracowanego męża.
Poza nią do klubu należą: Brooke – niespełniona malarka z bardzo dobrego i
bogatego domu, Margot – pani prawnik, praco- i zakupoholiczka oraz Lux – źle
wykształcona i fatalnie ubierająca się sekretarka. Jednak to właśnie Lux wie
najwięcej o życiu i mimo uprzedzeń początkowo dzielących ją od reszty
klubowiczek otworzy im oczy na sprawy, o których ni e miały albo nie chciały
mieć pojęcia.
Ta śmiała
powieść dla niezbyt grzecznych dziewczynek dowodzi, że współczesne kobiety,
poszukujące bliskości i wsparcia, znajdują je najczęściej w… przyjaźni z
kobietami. [1]
RECENZJA
O „Serii do
torebki” słyszałam, że jest to zabawna literatura kobieca, więc pomyślałam, że
to coś dla mnie. Trudno było zdecydować się, który tytuł wybrać, jako pierwszy,
więc postanowiłam zamknąć oczy i zdecydować się na przypadek. Jak wyszło?
Wolałabym nigdy więcej nie decydować się na przypadek w takich sytuacjach.
Czy czytaliście
kiedyś książkę, gdzie każdy główny bohater jest w jakiś stopniu irytujący, a
gdy dodacie ich do siebie to w sumie wyjdzie Wam mieszanka wybuchowa? W
„Wtorkowym Klubie Erotycznym” mamy, aż 4 takie osoby. Jego założycielką jest
Aimee, która jest w ciąży, a maż ją kompletnie zaniedbuje. Z jednej strony
wiedziała, że jej ukochany nie chce mieć dziecka, więc nie powinna go do tego
zmuszać tylko wtedy go zostawić skoro nie zgadzały im się priorytety.
Rozgoryczona Aimee po prostu użalała się nad sobą, że sama spędza wieczory, a
mąż się gdzieś włóczy po świecie. Nigdy nie zrozumiem kobiet, które myślą, że
facet zmieni zdanie o dzieciach, gdy zakomunikują mu, że jest w ciąży. Następna
w kolejce jest Lux, która ledwo skończyła liceum, a jej inteligencja nie
powala. Cóż niby ma największe doświadczenie życiowe wśród całej czwórki, ale
niestety jest również prymitywna i prostacka do kwadratu, że aż dziw bierze, że
szanowana firma prawnicza zatrudniła kogoś takiego na pozycji sekretarki. To się
mi po prostu w głowie nie mieści. Ostatnie dwie bohaterki, czyli Brooke i
Margot są najmniej irytujące, ale mimo to dodanie ich do dwóch pierwszych daje
niebezpieczną dla czytelnika mieszankę wybuchową. Brooke to niespełniona
malarka, która w młodości odrzuciła zaręczyny i teraz trochę tego żałuję, ale
nie mówi o tym non stop kolor tylko przeżywa to w sobie. Margot jest panią
prawnik, która nie lubi stałych związków. Cała ta czwórka jest w klubie
założonym przez Aimee, ale tak naprawdę Lux jest traktowana jak piąte koło u wozu.
Dziewczyny cały czas liczą, że w końcu sama odejdzie, bo same nie chcą jej
wyrzucać. A niby to dorośli ludzie są…
„Seria do
torebki” ma być typową literaturą kobiecą… W takim układzie to ja się boję, w
którą stroną podąża ta literatura. Dla mnie jest to płytka powieść, w której
jest pełno seksu, ale nie takiego, o którym da się czytać, ale takiego
prymitywnego, który nawet najluźniejszym czytelnikom ledwo przejdzie przez
gardło. Na dodatek cała ta książka nie ma wcale głębszego przesłania, a to, o
co chodzi w tej książce wychodzi dopiero na ostatnich stronach…
Nie jest to
literatura cudowna, ani nawet znośna. Jest słaba i boli to, że po prostu coś
takiego wychodzi do druku. Liczyłam na coś lekkiego, a dostałam książkę, która
miała mi zrobić z mózgu papkę. Dobrze, że chociaż szybko się czytało.
OCENA: 3/10
Kiedy ulatują te wszystkie tygodnie? Ja się pytam! Niech ktoś zwolni czas! Proszę!
[1] Opis pochodzi z okładki książki
Niestety literatura kobieca nie jest dla mnie. Omijam szerokim łukiem, ponieważ zazwyczaj nie wynoszę z takowych powieści nic wartościowego i tracę czas.
OdpowiedzUsuńCzasami też czuję, że powinnam ją omijać szerokim łukiem.
Usuńod takich książek trzeba trzymać się z daleka!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam!
UsuńSkoro książka nie okazała się dobra to pewnie po nią nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńNic nie stracisz!
UsuńOj nie nie nie! Takie bohaterki skutecznie mnie odstraszają.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bohaterki aż tak irytują, bo w przeciwnym razie jako odmóżdżacz mogłoby się sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńGdyby tylko o tym sensie nie było tak prymitywnie... Po namyśle jednak dochodzę do wniosku, że nawet jako odmozczacz by sie nie nadalo. współczuję takiego zdania się na los ;)
UsuńJeżu, o seksie nie o sensie. Coś mi blogger szwankuje, raz się opublikuje za wcześnie, potem słownik słowo przekręci, eh xd
UsuńLos bywa okrutny nawet w kwestii książek xD
UsuńDajmy 4 irytujacych bohaterow uzalajacyce sie kobiety i ma sie dosc ;p A mnie jzu ejdna osoba potrafi zdenerwowac i zniechecic do serii :D
OdpowiedzUsuńA ja miałam tu cztery na 300 stronach! To jest przesyt! :P
UsuńCzyli uciekamy od tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńDaleko!
UsuńNie wiem kiedy ulatują tygodnie, niedługo nowy rok :O :( Na książkę nie mam chęci, oj będę uciekać od niej z daleka!
OdpowiedzUsuńUciekać i to daleko!
UsuńNie uwierzysz! Mam tę książkę na półce i nigdy jej nie czytałam :D chyba to i dobrze, niech się dalej kurzy :)
OdpowiedzUsuńI nigdy nie czytaj! Omijaj szerokim łukiem! Utop w wannie! Daj psu do rozszarpania! Wszystko tylko nie czytaj! :D
UsuńNie będę się za książką rozglądała :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobra decyzja :)
Usuń