poniedziałek, 19 czerwca 2017

413. Danielle Steel dalej mnie rozczarowuje... - "Światło Południa"

AUTOR: Danielle Steel  
TYTUŁ ORYGINALNY: Southern Lights
TŁUMACZ: Barbara Grabska – Siwek
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO:  Amber
OPIS
Przejmująca i pełna czułości opowieść o rozbitej i połączonej na nowo rodzinie, o winie i przebaczeniu, przesycona chłodem sal sądowych Manhattanu i ciepłem amerykańskiego Południa.
Minęło jedenaście lat, odkąd Alexa opuściła Charleston, uciekając prze bólem, jaki zadał jej mąż, i okrucieństwem jego bogatej rodziny. Zdołała zapomnieć o przeszłości – wychowuje siedemnastoletnią córkę i pracuje, jako zastępca prokuratora okręgowego w Nowym Jorku.
Anonimowe groźby, jakie zaczyna dostawać podczas procesu seryjnego mordercy, burzą jej spokój. W obawie o bezpieczeństwo swojego dziecka Alexa podejmuje najtrudniejszą decyzję: zawozi dziewczynę do rodziny byłego męża, do świata, w którym sama doznała tyle krzywd. Nie wyobraża sobie nawet, jak bardzo odmieni to życie jej i jej córki. [1]

RECENZJA
Mam jakiegoś pecha do powieści Danielle Steel. Żadna do tej pory mnie nie zachwyciła. Były albo średnie albo też kompletnie złe. Cóż może następnym razem…

Alexa Hamilton jest zastępcą prokuratora okręgowego w Nowym Jorku. Dostaje do prowadzenia sprawę Luke’a Quentina, który jest byłym więźniem i od dwóch lat przebywa na wolności. Policja szukała go za popełnienie wielu gwałtów i morderstw pierwszego stopnia. Alexa mocno angażuje się tę sprawę. Jednak pewnego dnia odkrywa, że ktoś grozi jej siedemnastoletniej córce Savannah. Decyduje się wysłać dziewczynę do Charlestonu, gdzie mieszka jej ojciec ze swoją żoną i dziećmi. Tom Beaumont jest największą dupą wołową, jaką miałam okazję spotkać. Chociaż… Dobra jedną z dwóch. To, co w przeszłości zrobił swojej byłej żonie Aleksie zakrawa o chęć wykastrowania gościa. Serio. Po tym, co ona dla niego zrobiła i jak traktowała jego rodzinę powinien mieć trochę więcej godności i honoru.

Nic dziwnego, że kobieta ma obawy przed posłaniem córki do ojca, ale jest gotowa chronić ją za wszelką cenę. Savannah również niechętnie wyjeżdża od matki. Są ze sobą bardzo zżyte i mocno związane. A to wszystko przez to, że przez dziesięć lat miały tylko siebie. To Alexa wychowywała dziewczynę, a jej ojciec pojawiał się zaledwie kilka razy do roku. Nie ma również nic dziwnego w tym, że Alexa nienawidzi swojego byłego męża. Jednak najgorsze jest to, że chciała, aby jej córka postępowała dokładnie tak samo jak ona. W Charlestonie Savannah poznaje rodzinę ojca, którą pamięta jak przez mgłę, a jej relację macochą są żywcem wzięte z baśni o Kopciuszku.

W sumie to spodziewałam się, że życie Savannah zmieni się w jakiś diametralny sposób, że wpadnie w jakieś złe towarzystwo. Zacznie robić jakieś głupie rzeczy. Może gdyby tak było to ta powieść zyskałaby zdecydowanie więcej akcji i polotu, bo tak była nudna. Dla Savannah to z pewnością była pełna nauki i pojednania z wieloma sprawami wyprawa. Odkrycie własnych korzeni i więzi z pewnymi osobami było dla niej nowym doświadczeniem, ale jednocześnie oczyszczającym. Największą jednak przemianę przeszła Alexa, która w końcu odnalazła spokój ducha.

W tej książce wszystkiego było mało. Mało było anonimów do Savannah, mało było procesu sądowego, który i tak został lepiej opisany niż ten w powieści pani Michalak „Nie oddam dzieci!”. Mało było jakiejkolwiek akcji. Bohaterowie też nie byli jacyś pierwszoplanowi. Zła do szpiku kości Luisa, dobra Alexa i jej cudowna córka Savannah oraz nijaki Tom.

Jedyne, co na plus zapisuje tej powieści to fakt, że nie przewidziałam, z kim na końcu będzie Alexa. Naprawdę obstawiałam coś zupełnie innego. No i ta historia między Alexą a Tomem. Coś takiego była wstanie wymyślić tylko Danielle Steel. Jakoś nie przypadała mi ona do gustu. Pachniało tanim romansem na kilometr. I czy ta rodzina została tak na nowo połączona? Śmiem wątpić i nie do końca jestem o tym przekonana.

„Nie zdołasz posunąć się naprzód, dopóki nie pogrzebiesz przeszłości, udręka i ból wciąż są w tobie żywe." ~ Danielle Steel, Światła Południa, Warszawa 2011, s. 179.
OCENA: 3/10

Nawet nie wiem co Wam napisać. Nic u mnie specjalnego się nie dzieje. Praca, dom, praca, dom. Trochę ciężko mi się czyta książki. Ten stan trwa od lutego. No sama nie wiem, co się dzieje. 


[1] Opis pochodzi z okładki książki

22 komentarze:

  1. Od Danielle uciekam gdzie pieprz rośnie;)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie jak Ty - tylko, że ja nie mam czasu czytać przez ten ślub cholerny :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Steel polecam przede wszystkim Echa, dla mnie to najlepsza książka autorki. Tej nie znam, ale z autorką mam różne przygody i jak dotąd niewiele jej powieści mnie zachwyciło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że książka jest słaba, bo sama tematyka brzmi interesująco i naprawdę mnie zaciekawiły te trudne relacje rodzinne. No ale cóż, chyba lepiej się za nią nie zabierać.
    U mnie jest podobnie. Praca, studia, dom, plus teraz jeszcze egzaminy i książki siłą rzeczy muszą iść w odstawkę :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam się, że kiedyś lubiłam tę autorkę ♥ Teraz już gustuję w nieco innych tematykach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie pamiętam tytułu, który mnie jej zachwycił. Ale był taki z pewnością ;)

      Usuń
  6. Ja nawet nie będę próbowała się zbliżać do tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz słyszę o tej książce i raczej po nią nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  8. Po tej recenzji raczej nie sięgnę po tę książkę. xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam podobny stan czytelniczy,jakoś ciężko mi się zabrać za książki, a nawet za pisanie notek :) Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Daniele Steel, ale może kiedyś mi sie uda zapoznać z jakąś jej książką, lecz raczej nie będą to ,,Światła południa" :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że też nie masz przekonania do książek pani Steel, ja tak samo. ;) Za to moja mama ma sporą kolekcję jej książek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie zawsze książki Danielle Steel zawodzily, więc od dawna jej nie czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Omijam szerokim łukiem jej książki. I za każdym razem, po przeczytaniu takiej recenzji, utwierdzam się tylko w przekonaniu, że dobrze robię :D

    OdpowiedzUsuń