AUTOR: Danielle Steel
TYTUŁ ORYGINALNY: Southern Lights
TŁUMACZ: Barbara
Grabska – Siwek
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: Amber
OPIS
Przejmująca i
pełna czułości opowieść o rozbitej i połączonej na nowo rodzinie, o winie i
przebaczeniu, przesycona chłodem sal sądowych Manhattanu i ciepłem
amerykańskiego Południa.
Minęło
jedenaście lat, odkąd Alexa opuściła Charleston, uciekając prze bólem, jaki
zadał jej mąż, i okrucieństwem jego bogatej rodziny. Zdołała zapomnieć o
przeszłości – wychowuje siedemnastoletnią córkę i pracuje, jako zastępca
prokuratora okręgowego w Nowym Jorku.
Anonimowe
groźby, jakie zaczyna dostawać podczas procesu seryjnego mordercy, burzą jej
spokój. W obawie o bezpieczeństwo swojego dziecka Alexa podejmuje
najtrudniejszą decyzję: zawozi dziewczynę do rodziny byłego męża, do świata, w
którym sama doznała tyle krzywd. Nie wyobraża sobie nawet, jak bardzo odmieni
to życie jej i jej córki. [1]
RECENZJA
Mam jakiegoś
pecha do powieści Danielle Steel. Żadna do tej pory mnie nie zachwyciła. Były
albo średnie albo też kompletnie złe. Cóż może następnym razem…
Alexa Hamilton
jest zastępcą prokuratora okręgowego w Nowym Jorku. Dostaje do prowadzenia
sprawę Luke’a Quentina, który jest byłym więźniem i od dwóch lat przebywa na
wolności. Policja szukała go za popełnienie wielu gwałtów i morderstw
pierwszego stopnia. Alexa mocno angażuje się tę sprawę. Jednak pewnego dnia
odkrywa, że ktoś grozi jej siedemnastoletniej córce Savannah. Decyduje się
wysłać dziewczynę do Charlestonu, gdzie mieszka jej ojciec ze swoją żoną i dziećmi. Tom Beaumont jest największą dupą wołową, jaką miałam okazję
spotkać. Chociaż… Dobra jedną z dwóch. To, co w przeszłości zrobił swojej byłej
żonie Aleksie zakrawa o chęć wykastrowania gościa. Serio. Po tym, co ona dla
niego zrobiła i jak traktowała jego rodzinę powinien mieć trochę więcej
godności i honoru.
Nic dziwnego, że
kobieta ma obawy przed posłaniem córki do ojca, ale jest gotowa chronić ją za
wszelką cenę. Savannah również niechętnie wyjeżdża od matki. Są ze sobą bardzo
zżyte i mocno związane. A to wszystko przez to, że przez dziesięć lat miały
tylko siebie. To Alexa wychowywała dziewczynę, a jej ojciec pojawiał się
zaledwie kilka razy do roku. Nie ma również nic dziwnego w tym, że Alexa
nienawidzi swojego byłego męża. Jednak najgorsze jest to, że chciała, aby jej
córka postępowała dokładnie tak samo jak ona. W Charlestonie Savannah poznaje
rodzinę ojca, którą pamięta jak przez mgłę, a jej relację macochą są żywcem
wzięte z baśni o Kopciuszku.
W sumie to
spodziewałam się, że życie Savannah zmieni się w jakiś diametralny sposób, że
wpadnie w jakieś złe towarzystwo. Zacznie robić jakieś głupie rzeczy. Może
gdyby tak było to ta powieść zyskałaby zdecydowanie więcej akcji i polotu, bo
tak była nudna. Dla Savannah to z pewnością była pełna nauki i pojednania z
wieloma sprawami wyprawa. Odkrycie własnych korzeni i więzi z pewnymi osobami
było dla niej nowym doświadczeniem, ale jednocześnie oczyszczającym. Największą
jednak przemianę przeszła Alexa, która w końcu odnalazła spokój ducha.
W tej książce
wszystkiego było mało. Mało było anonimów do Savannah, mało było procesu sądowego,
który i tak został lepiej opisany niż ten w powieści pani Michalak „Nie oddam dzieci!”. Mało było jakiejkolwiek akcji. Bohaterowie też nie byli jacyś
pierwszoplanowi. Zła do szpiku kości Luisa, dobra Alexa i jej cudowna córka
Savannah oraz nijaki Tom.
Jedyne, co na
plus zapisuje tej powieści to fakt, że nie przewidziałam, z kim na końcu będzie
Alexa. Naprawdę obstawiałam coś zupełnie innego. No i ta historia między Alexą
a Tomem. Coś takiego była wstanie wymyślić tylko Danielle Steel. Jakoś nie
przypadała mi ona do gustu. Pachniało tanim romansem na kilometr. I czy ta
rodzina została tak na nowo połączona? Śmiem wątpić i nie do końca jestem o tym
przekonana.
„Nie zdołasz posunąć się naprzód, dopóki nie pogrzebiesz przeszłości, udręka i ból wciąż są w tobie żywe." ~ Danielle Steel, Światła Południa, Warszawa 2011, s. 179.
OCENA: 3/10
Nawet nie wiem co Wam napisać. Nic u mnie specjalnego się nie dzieje. Praca, dom, praca, dom. Trochę ciężko mi się czyta książki. Ten stan trwa od lutego. No sama nie wiem, co się dzieje.
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Od Danielle uciekam gdzie pieprz rośnie;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ja na ten moment też ;)
UsuńMam podobnie jak Ty - tylko, że ja nie mam czasu czytać przez ten ślub cholerny :(
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :*
UsuńSteel polecam przede wszystkim Echa, dla mnie to najlepsza książka autorki. Tej nie znam, ale z autorką mam różne przygody i jak dotąd niewiele jej powieści mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie ten tytuł ;)
UsuńSzkoda, że książka jest słaba, bo sama tematyka brzmi interesująco i naprawdę mnie zaciekawiły te trudne relacje rodzinne. No ale cóż, chyba lepiej się za nią nie zabierać.
OdpowiedzUsuńU mnie jest podobnie. Praca, studia, dom, plus teraz jeszcze egzaminy i książki siłą rzeczy muszą iść w odstawkę :/
Mnie po prostu nie ciągnie nic do czytania :(
UsuńPrzyznam się, że kiedyś lubiłam tę autorkę ♥ Teraz już gustuję w nieco innych tematykach :)
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam tytułu, który mnie jej zachwycił. Ale był taki z pewnością ;)
UsuńJa nawet nie będę próbowała się zbliżać do tej książki :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :P
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce i raczej po nią nie sięgnę
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz :)
UsuńPo tej recenzji raczej nie sięgnę po tę książkę. xD
OdpowiedzUsuńI masz rację!
UsuńMam podobny stan czytelniczy,jakoś ciężko mi się zabrać za książki, a nawet za pisanie notek :) Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Daniele Steel, ale może kiedyś mi sie uda zapoznać z jakąś jej książką, lecz raczej nie będą to ,,Światła południa" :D
OdpowiedzUsuńOd tej z pewnością nie zaczynaj :)
UsuńWidzę, że też nie masz przekonania do książek pani Steel, ja tak samo. ;) Za to moja mama ma sporą kolekcję jej książek. ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, każdy lubi coś innego ;)
UsuńMnie zawsze książki Danielle Steel zawodzily, więc od dawna jej nie czytam ;)
OdpowiedzUsuńOmijam szerokim łukiem jej książki. I za każdym razem, po przeczytaniu takiej recenzji, utwierdzam się tylko w przekonaniu, że dobrze robię :D
OdpowiedzUsuń