poniedziałek, 15 maja 2017

399. Dobry romans nie jest zły!


AUTOR: Candace Camp
TYTUŁ ORYGINALNY: Indiscreet
TŁUMACZ: Wojciech Usakiewicz
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: HarperCollins

OPIS
Lord Benedict Wincross i panna Camilla Ferrand od chwili poznania serdecznie się nie znoszą. Mimo wzajemnej niechęci, szybko zdaję sobie sprawę, że ich przypadkowo zawarta znajomość może być korzystna dla obojga.

Camilla potrzebuje mężczyzny, który tworzy szyłby jej podczas pobytu w domu dziadka. Pragnie, by starszy pan uwierzył, że jest zaręczona i nie martwił się dłużej o przyszłość wnuczki. Dla Benedicta to wspaniała okazja, by bez podejrzeń dostać się do rodzinnej posiadłości Camilli Ma nadzieję wytropić ta niebezpieczny spisek, który stanowi zagrożenie dla kraju.

Para zawiera układ. Będą udawać kochających się narzeczonych. Realizując każde swój cel, Benedicta i Camilla coraz dalej brną w kłamstwa. Są pewni, że po skończonej maskaradzie już nigdy się nie spotkają. Pochłonięci odkrywaniem swoich ról nie zauważają jednak, jak rodzi się między nimi prawdziwe uczucie... [1]

RECENZJA
Po serii trudnych tematycznie lektur, które ostro wkradały się w mój umysł postanowiłam sięgnąć po romans. Coś banalnego, coś gdzie po prostu nie będę się angażować w wojnę, komunizm i tak dalej. Dlatego lektura Candace Camp wydawała mi się idealna, bo cóż może być trudnego w udawanej miłości dwójki nienawidzących się osób? Nic! Dlatego ze spokojem serca po prostu czytałam i przygotowywałam swój umysł na kolejne trudniejsze pozycje, które piętrzyły się w kolejce po „Mistyfikacji”

Camilla Ferrand jedzie do Chevington Park, gdzie mieszka jej dziadek. Młodą kobietę trapi jeden problem. Otóż powinna przywieźć ze sobą do dworu dziadka narzeczonego, którego opisywała w listach, ale no właśnie… on po prostu nie istnieje. Camilla po prostu go wymyśliła. Przez przypadek trafia na Benedykta Wincrossa, który zgadza się grać rolę jej narzeczonego, bo dzięki temu łatwiej mu będzie dostać się do jej rodzinnego domu, a co za tym idzie zdobyć potrzebne informacje. Więcej nie napiszę, bo możecie się domyślać, co dzieje się dalej, a jak nie to przeczytajcie opis. Zaspojleruje Wam wtedy połowę powieści, za co książka ma obniżoną ocenę.

Jest to typowy romans, ale bardzo dobrze mi się go czytało. Autorka ma lekkie pióro i przez strony się płynie. Owszem są lekko irytujące sceny, są pewne błędy, ale ta lektura miała mnie przede wszystkim zrelaksować. I to zrobiła. Nie wymyślałam, po co Benedict chce dostać się do domu dziadka swojej niby narzeczonej, bo wiedziałam, że za chwilę to wszystko się wyjaśni.

Mam zarzut do polskiej korekty, bo literówek na samym początku jest od groma. Apeluję do wydawnictw, aby bardziej się do tego przykładały, bo błędy psują radość czytania. Nawet w przypadku romansu.

Podoba mi się okładka jest klimatyczna i idealnie oddaje atmosferę powieści, a drugą rzeczą są ozdobniki przy rozdziałach. Uwielbiam takie rzeczy, ale oczywiście nie wymagam tego w każdej książce. Jednak, gdy już są to doceniam je.

Mimo, że jest to typowy romans to nie chciałam go kończyć. Ogromnie mi się podobał! Świetnie się przy nim bawiłam. Dużo się śmiałam sama do siebie, aż dziw bierze, że nikt z rodziny nie zawołał panów z kaftanem. Nawet żałowałam jak się skończyła. Tea świadkiem!

"Na tym polega kłopot większości mężczyzn. Pozwalają, by kobieta ujęła ich urodą, a nie cechami, które mają znaczenie, takimi jak inteligencja, lojalność czy odwaga." ~ Mistyfikacja, Candace Camp, Warszawa 2011, s. 222.
OCENA:  8/10

Przepraszam, że nie było mnie na Waszych blogach :(. Ja... Moje życie mnie zaskoczyło. Postaram się być w najbliższy weekend. Pogodnego tygodnia,
Lady Spark


[1] Opis pochodzi ze skrzydełek książki

7 komentarzy:

  1. taki dobry romans? Super, chętnie przeczytam :)
    Miłego tygodnia.
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Romans brzmi bardzo zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To też i nie moja bajka, ale "Mistyfikacje" znam i czytałam... i równie dobrze jak Ty się przy niej bawiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Słoneczko się pojawiło, można romanse czytywać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Schemat książki wydaje się być dość oczywisty, jednakże uważam, że czasem i po takie książki warto jest sięgać, chociażby w ramach odstresowania się ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też myślę, że takie lżejsze lektury też się przydają :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno już nie czytałam żadnego romansu :) Szkoda, że jest tyle literówek ;/

    OdpowiedzUsuń