AUTOR: John Green
TYTUŁ ORYGINALNY: An Abundance of
Katherines
TŁUMACZ: Magda
Białoń-Chalecka
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Bukowy Las
OPIS
Katherine V
uważała, że chłopcy są odrażający.
Katherine X
chciała się tylko przyjaźnić.
Katherine XVIII
rzuciła go drogą mailową.
K-19 złamała mu
serce.
Colin Singleton
gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają.
Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający
anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim
najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni
dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie
towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o zasadzie przewidywalności
Katherine, za pomocą, którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego
związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość
przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie
wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieść o ponownym
odnajdywaniu samego siebie. [1]
RECENZJA
Czasami się
zastanawiam czy przed sięgnięciem po książkę jakiegoś nowego autora nie
powinnam na jakimś forum najpierw zapytać: od której zacząć? Mam wrażenie, że
przygodę z literaturą Johna Greena zaczęłam po prostu od złej pozycji. Bo jak
można wyjaśnić, że po stu stronach książki miałam jej najzwyczajniej w świecie
dość i zastanawiałam się: to powieść czy podręcznik do zaawansowanej
matematyki?
Colin jest
młodym człowiekiem, który stoi u progu dorosłości. W zasadzie nie byłoby z nim
nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest cudownym dzieckiem. Nauka nie jest dla
niego żadnym problemem, o czym świadczy ogromna umiejętność układania anagramów
z praktycznie każdego słowa na świecie oraz znajomość jedenastu języków.
Oczywiście ma jeszcze również wiele ukrytej wiedzy, jednak nie wiem czy
starczyłoby mi życia by ją wymieniać do końca życia. Dodatkowo jego uzależnieniem
są dziewczyny o imieniu Katherine. Miał ich już dziewiętnaście i każda go
rzuciła. Colin kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje, więc zaczyna pracę nad
Teorematem o zasadzie przewidywalności
Katherine, który ma być uniwersalnym wzorem dającym szansę każdemu
Porzucanemu na obliczenie ile dni będzie w szczęśliwym związku. Brzmi szalenie,
ale Colin nie ustaje w swoich poszukiwaniach.
Oprócz tego to
Colin jest kompletnie nudnym bohaterem. Ciągle użala się nad sobą i nad tym, że
został dziewiętnaście razy porzucony. A dodatek cały czas chce być popularny i
odkryć coś, żeby świat zapamiętał go na zawsze. Już dawno żaden główny bohater
nie wynudził mnie tak jak on. Naprawdę! Wszystko u niego było takie nijakie.
Gdzieś przeczytałam, że jego najlepszy przyjaciel Hassan jest postacią
zdecydowanie lepszą, ale również nie mogę się z tym zgodzić. Obaj byli nijacy.
W zasadzie w całej powieści nie było nawet ułamka bohatera, nad którym mogłabym
powiedzieć „no masz jaja!”. Niestety, ale nie.
Panowie wyruszyli
w podróż po Ameryce, ale ja się pytam, co to za podróż, kiedy zatrzymują się w
pierwszej miejscowości? Jakoś mam inne pojęcie tego słowa, ale cóż i tak bywa.
Poznają tam pewną dziewczynę, która jest równie specyficzna jak Colin czy
Hassan, ale również podobnie jak oni kompletnie nudna. Przez całą książkę
odnosiłam wrażenie, że pan Green ma problem z tworzeniem postaci. Nie umie
dopasować do nich charakterów.
Motyw z wiecznie
porzucanym Colinem był chyba wzorowany na życiu prywatnym autora, bo jak czytam
z notki biograficznej, którą dostałam na skrzydełkach książki John Green został
porzucony pięćdziesiąt trzy razy. Przede wszystkim gratuluję, że był wstanie to
zliczyć. Ja pewnie straciłabym rachubę po dziesiątym razie. Jednak sam wątek
przewodni nie był ciekawy. Wiało nudą. Owszem czasami czułam zainteresowanie,
ale było ono bardzo krótkotrwałe.
Mam nadzieję, że
pozostałe pozycje pana Greena są zdecydowanie lepsze, ponieważ w innym wypadku
będę się z nim męczyła do końca świata i jeden dzień dłużej, a trochę jego
książek w swojej biblioteczce mam.
Marna książka.
Zdecydowanie nie polecam.
„Są tacy ludzie na świecie, których musisz kochać, choćby nie wiem, co." ~ John Green, 19 razy Katherine, Wrocław 2014, s. 172.
OCENA: 3/10
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
hmm, czytałam jedną dobrą i jedną złą recenzję. Na razie wygrywają te kiepskie,więc nie śpieszę się z lekturą:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie odkładaj to jak najdłużej ;)
UsuńJeśli lubisz romanse raczej po prostu źle wybrałaś. "Gwiazd naszych wina" aż tak wnerwiajace nie było ;)
OdpowiedzUsuńLubię romanse, ale nie nastawiałam się na typowy romans. Oczekiwałam jednak czegoś więcej niż podręcznika matematyki ;)
UsuńZa twórczość Greena już dawno chciałam się zabrać. Teraz wiem, od czego nie zaczynać. :P
OdpowiedzUsuńOd tego zdecydowanie nie :P
UsuńA po opisie zapowiadała się taka dobra książka... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przeczytała, gdzieś że w Polsce rozpoczęto wydawanie książek Greena od najlepszej i patrząc po recenzjach wydaje mi się że niestety, właśnie tak jest. O ile uwielbiam amerykański/angielski odpowiednik mojego imienia, i chętnie bym sięgnęła po tę powieść ze względu na tytuł to jakoś teraz raczej będą ją omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńCóż nie stracisz dużo ;P
UsuńCóż ta pozycja, chyba autorowi wybitnie nie poszła. Ale pewnie prędzej czy później, zapoznając się z twórczością Greena sięgnę i po to... chociaż strasznie się tego obawiam!
OdpowiedzUsuńI Twoje obawy są słuszne!
UsuńMoja córcia zachwyca się książkami tego autora i w pełni ją rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Jak wiadomo na tym świecie nie ma książki, która by wszystkim pasowała i dlatego to jest piękne w czytaniu ;)
UsuńMoja ulubiona powieść Greena to "Papierowe miasta", tej jeszcze nie miałam okazji czytać, ale lubię twórczość tego autora, więc może się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńJa mam kolejną dopiero przed sobą, więc zobaczymy, co będzie działo się dalej :)
UsuńO, a mi się ta książka podobała. Ale przyznam, że Green jest specyficzny i albo się jego książki lubi, albo raczej się za nimi nie przepada, rzadko jest coś pomiędzy. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Papierowe miasta" Greena i jednak styl tego autora to coś co nie jest dla mnie... nie moge się w niego wczuć i nie sięgnę po jego inne książki :)
OdpowiedzUsuńNajgorsza książka Greena jak dla mnie :) w ogóle to tylko dwie mnie zachwyciły :)
OdpowiedzUsuńJak ją pierwszy raz czytałam, po angielsku, w wieku lat 13? to gucia rozumiałam. Za drugim razem lepiej nie było. Teraz mam ochotę na powtórkę, jak już zaczęłam ogarniać matmę. Ale i bez tego jakoś słabiutko wypada. Chyba najgorsza powieść Greena według mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Trochę się zraziłam do twórczości Greena, więc raczej odpuszczę :D Mam mnóstwo ciekawszych książek na oku..
OdpowiedzUsuń