czwartek, 22 września 2016

307. Islamskie realia w "Musiałam umrzeć"


AUTOR:  Marina Achmedowa  
TYTUŁ ORYGINALNY: Дневник смертницы: Хадижа
TŁUMACZ: Aleksandra Stronka   
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO: Znak   

OPIS
Chadidża dorasta w wiosce na północnym Kaukazie, gdzie świat nie zmienił się od wieków. Dziewczyna uczy się wierności islamskiej tradycji oraz posłuszeństwa woli Allacha, starszych i mężczyzn.
Gdy dorośnie, trafi do miasta rozdzieranego wojną między muzułmańskimi bojownikami i rosyjskimi siłami specjalnymi. Choć delikatna, wrażliwa Chadidża bezustannie dokonuje kolejnych wyborów, tak naprawdę nic od niej nie zależy. Nawet, kiedy pójdzie za głosem serca, trafi wprost do fanatyków usprawiedliwiających nienawiść przemocą i religią.
Podczas podróży do Dagestanu rosyjska reporterka Marina Achmedowa była świadkiem ataku sił specjalnych na kryjówkę muzułmański ekstremistów. Poruszona widokiem obławy i jej ofiar postanowiła napisać posiąść, która odpowie na pytanie, co sprawia, że muzułmańskie kobiety dokonują samobójczych zamachów. [1]

RECENZJA
Żyjemy w czasach gdzie mimo, iż głośno nikt tego nie powie to mamy wojnę. Przerażający jest fakt, że twór państwo podobny (bo ja tego państwem nazwać nie potrafię, nawet tak zwanym) terroryzuje Europę. Radykalny islam jest dla mnie czymś złym – ideologią/wiarą (jak kto woli), która zabija. Nie wyobrażam sobie, jak kobiety wychowane w takiej a nie innej kulturze godzą się na bycie nikim, bo tak to trzeba niestety nazwać. Może właśnie chęć znalezienia odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego muzułmańskie kobiety dokonują zamachów samobójczych” pchnęła mnie ku książce Mariny Achmedowowej Musiałam umrzeć

Chadidża, po śmierci swojego ojca, przeprowadza się z matką na wieś. Mimo, że początkowo bardzo ciężko przychodzi jej odnalezienie się w nowej sytuacji, z czasem coraz bardziej przesiąka wierzeniami i zasadami obowiązującymi w wierze muzułmańskiej. W miarę jak dorasta stara się żyć zgodnie religijnym „regulaminem”. Dziewczyna ma tylko jedno marzenie – chciałaby zostać żoną Machacza, syna generała, którego rodzina posiada dom w jej wiosce. Gdy, jako młoda kobieta, Chadzidża wraca do miasta jej życie staje na głowie, a wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy zakochuje się w pewny przystojnym chłopaku, którego poznaje na uczelni…

Musiałam umrzeć składa się z trzech części, opisujących naszą bohaterkę na trzech etapach jej życia – jako jeszcze dziecko, dorastającą dziewczynę i młodą kobietę. Lektura to nic innego jak pamiętnik Chadżidży, dlatego też autorka starała się aby fragmenty dotyczące poszczególnych okresów życia były pisane językiem adekwatnym do wieku głównej „aktorki”. Mając to na uwadze przymykałam oko na liczne powtórzenia, którymi pani Marina uraczyła mnie w pierwszej części swojej książki. Miejscami odnosiłam wrażenie, że rozdział składa się z jakiś luźnych zlepków zapisków, mających ze sobą niewiele wspólnego. Później, styl wypada już zdecydowanie lepiej, co jest w sumie analogiczne z tym co przed chwilą powiedziałam o czysto technicznej konstrukcji powieści. 

Sama powieść, wbrew pozorom, nie powala swoją dynamiką. To raczej spokojniejsza lektura, w której od czasu do czasu poczułam jakieś szybsze bicie serca czy płytszy oddech. Wszystko toczy się swoim własnym tempem, ale to chyba raczej nic nadzwyczajnego w tego rodzaju literaturze. 

Autorka wykreowała postać, która mimo upływu czasu niewiele się zmienia. Dorosła Chadżidża miejscami zachowywała się tak infantylnie i irracjonalnie, że mi samej ciężko było wyobrazić sobie, że można być aż tak niedojrzałym. Oczywiście dużą rolę odegrała w tym wszystkim tradycja, w której została wychowana i chyba to mnie najbardziej w tym wszystkim przerażało. Bo Chadżidża to nie tylko „książkowa bohaterka”, to również tysiące kobiet, które żyją w państwach islamskich i które bez słowa sprzeciwu przyjmują na siebie „brzemię” wychowanych w wierze islamu –bojących się zawalczyć o swoje w obawie przed bożym gniewem, akceptującym swoją pozycję w domu oraz ulegających tradycji, która je tłamsi, usidla i zniewala. No, ale już wracam do meritum! Z jednej strony Chadżidża niemiłosiernie mnie irytowała, ale z drugiej było mi jej żal, że musiała dorastać w takim a nie innym świecie. 

Marina Achmedowa ukazała błędne koło, w którym znaleźli i się muzułmańscy bojownicy i rosyjskie siły specjalne. Atak jednych na drugich spotykał się z natychmiastową, równie bolesną, odpowiedzią. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że takie zapętlenie można dotrzeć we współczesnej Europie. Być może autorka nie odpowiedziała jasno na postawione przez siebie (a powtórzone przeze mnie) pytanie, nie mniej jednak ukazała, jak w takiej „pułapce” bardzo łatwo wpłynąć na psychikę człowieka, a granica między dobrem i złem zostaje nieodwracalnie zamazana. 

Mimo, że spodziewałam się czegoś innego po lekturze Musiałam umrzeć, to z pewnością nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka. Myślę, że zasługuje na danie jej szansy, ale jednocześnie trzeba czasem przymknąć oko na pewne niuanse. Co prawda ja nie znalazłam satysfakcjonującej odpowiedzi na postanowione na samym początku pytanie, ale historia Chadżidży, jako że to była moją pierwszą w tych „klimatach”, rozbudziła moją ciekawość i chęć dalszego zagłębienia tematu.

„Jeśli kochasz, słowa nie są potrzebne” ~ Marina Achmedowa, Musiałam umrzeć, Kraków 2015, str. 150

OCENA: 7/10

Czy tylko mi dni uciekają jak przez palce? Ale to dobrze! Bo już niebawem Boże Narodzenie, a to mój ulubiony czas! Pozdrawiam i do następnego! 
Tea


[1] Opis pochodzi z okładki książki

17 komentarzy:

  1. Mam ją na czytniku,czeka w kolejce:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że sięgnę po tę książkę, powinna wzbudzić we mnie jakieś emocjie, jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka czeka w kolejce, nie mogę doczekać się spotkania z nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze słyszę o tej książce. tytuł sobie zapamiętam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz spotykam się z tym tytułem. Ostatecznie dalas 7/10 więc nie powinno być źle, jednak jakoś mimo zainteresowania tematem ta konkretna książka mnie nie kusi. Sama nie wiem czemu, ale bohaterka mnie nie zachęca do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka mnie raczej nie kusi. Może chodzi o tematykę. Mimo wszystko tytuł zapamiętam.

    bibliotekatajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie potrafię o tym czytać. Ten cały świat, który jest w niej opisany jest dla mnie zbyt przerażający. Posiadamy tą książkę w bibliotece i czytelniczki oddawały ją z nieukrywanym przerażeniem.
    Ja raczej nie przeczytam. W podobnej literaturze lubuje się opowieściami o chińskich kobietach, którym również ogromnie współczuje.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Marta z Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, chyba dam szansę tej książce ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wiem, rozumiem, tradycja itd. ale nie mogę znieść takich głupiutkich bohaterek :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki takie jak ta, wzbudzają zawsze we mnie wiele emocji i swego rodzaju przerażenie. Straszne jest też to, co teraz dzieje się na świecie i masz rację - wojna niestety trwa. ;/

    A zmieniając nastrój, mi też dni uciekają, zaraz powrót na studia, a ja jeszcze tyle mam do zrobienia w wakacje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię tego typu książek wojna i te sprawy chyba wolę się nie dołować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię czasem sięgnąć po tego typu książki, choć to nieco masochistyczne z mojej strony, bo strasznie się wówczas dobijam. :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Chętnie rozejrzę się za tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To może być bardzo poruszająca książka...

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie książki uświadamiają mi, jakie mamy szczęście przychodząc na świat w takiej, a nie innej części świata.

    OdpowiedzUsuń
  16. Stanowczo wolę literaturę faktu dotykającą takich problemów, niż beletrystykę. Powieści nierzadko gorzej oddają te różnice kulturowe. Swoją drogą - nie tylko radykalny islam jest zły. Wszelcy radykałowie mają to do siebie, że nie obchodzi ich jednostka, a jedynie ich własne przekonania. Niezależnie od religii.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooo mam tę książkę, wygrałam ją jakiś czas temu i zapomniałam o niej zupełnie ;o

    OdpowiedzUsuń