AUTOR: Lauren Oliver
TYTUŁ ORYGINALNY: Delirium
TŁUMACZ: Marcin Górecki
CYKL: Delirium
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Otwarte
OPIS
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. I zawsze im wierzyłam. Do dziś. Teraz wszystko się zmieniło. Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”. Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem. W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić. Potem wynaleziono lekarstwo na miłość. Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć? [1]
RECENZJA
Cykl „Delirium” jest moim pierwszym spotkaniem z dystopią. Nieprawdopodobne? A jednak! O ile wcześniej już raz przeczytałam dwie pierwsze części serii, o tyle tom trzeci jak i dodatek w postaci opowiadań są jeszcze przede mną. Chcąc przed ich lekturą odświeżyć sobie początek historii powróciłam do Delirium i wiecie, co się okazało? Mam jednak serce!
Wyobrażacie sobie świat bez miłości? Miejsce na Ziemi, w którym ludzie nie tyle żyją, co wegetują pozbawieni jakikolwiek uczuć? Gdzie potrzeby ludzi zostały zdewaluowane do tych najbardziej prymitywnych, gadzich? Jakby tego było mało wszyscy żyją w przeświadczeniu, że właśnie tak powinno być. Cały system społeczny został tak podporządkowany, że ludzie, którzy na dobrą sprawę zostali zniewoleni, oszukani i pozbawieni najpiękniejszego uczucia – miłości, w każdej jej postaci: małżeńskiej, rodzicielskiej, przyjacielskiej – czują się wolni. Właśnie w takim świecie przyszło dorastać Lenie. Jako sierota, wychowana od 6 roku życia przez ciotkę doskonale wpisywała się w rolę „zombie” i z nadzieją czekała na dzień zaaplikowania jej remedium, a następnie sprawowania z kandydatem wybranym przez specjalną komisję. Przecież tak trzeba, prawda? Jednak, kiedy jej drogi krzyżują się z drogami Alexa, cały jej dotychczasowy świat staje na głowie.
Muszę się Wam szczerze przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona książką! Nigdy nie sądziłam, że lektura, której głównym motywem będzie wątek miłosny tak przypadnie mi do gustu. Naprawdę! Czytając Delirium nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autorka bardzo skrupulatnie i w przemyślany sposób wyłożyła czytelnikom swój pomysł na przedstawienie historii Leny i Alexa. Mimo tego, że cała akcja rozwija się bardzo powoli, to im dalej w las tym treść nabiera tempa, by sama końcówka wręcz gnała.
Lena, a w sumie to Magdalena, jest dziewczyną bardzo zamkniętą w sobie, zakompleksioną i niepewną własnych umiejętności. Początkowo jej zachowanie troszeczkę mnie irytowało – miałam wrażenie, że w dzisiejszych czasach autorzy stawiają albo na zakompleksione nastolatki, albo na idealne, wspaniałe superheroski – na szczęście im dalej brnęłam w lekturę tym bardziej zauważałam takie niewielkie zmiany, które zachodziły w Lenie. Takie kiełkujące poczucie własnej wartości, co mnie niezmiernie cieszyło. Po okresie długich lat wegetacji, zaczęła wychodzić ze skorupy, w której „umieścił” ją system. Polubiłam ją, naprawdę ją polubiłam i przez całą książkę niezwykle jej dopingowałam!
Mamy również Alexa, który przez pewien czas jest postacią bardzo tajemniczą i intrygującą, jednak później stopniowo nam się odsłania. Co prawda miejscami autorka za bardzo starała się go idealizować, ale w ogólnym odczuciu również on skradł moją sympatie. No i do tego ta końcówka! Wyjdę na romantyczną, ale no - ach, Alex…
Uważam, że największym atutem w Delirium jest styl autorki. Język jest bardzo prosty w odbiorze, jednak nie brakuje mu takiej wysublimowanej elegancji i gracji. Cieszę się, że pani Oliver zdecydowała się również na dłuższe opisy, które pozwoliły mi wejść w przedstawione przez nią postacie i zacząć doszukiwać się swoich cech w bohaterach. Mam wrażenie, że ta kwestia jest bardzo często pomijana przez autorów, a w tej konkretnej pozycji obecność tego zabiegu umożliwiła mi przeżywanie całej historii razem z Leną i Alexem.
Podsumowując, Delirium to kawał świetnego warsztatu autorki. Styl prezentowany przez Lauren Oliver jest naprawdę niezwykły w swej prostocie i sprawił, że ja – zawsze stroniąca od lektur z wielką miłością w tle – zanurzyłam się w książce bez reszty. Gdy do tego, co wymieniłam dodamy jeszcze akcję, która mimo początkowego przestoju później rozkręca się w raz z przerzucanymi stronami wychodzi nam naprawdę dobre czytadło – nie za ciężkie w odbiorze, ale jednak zmuszające do refleksji.
Paradoksalnie, mimo tego, że książkę wręcz wchłonęłam, to pisanie recenzji szło mi strasznie mozolnie, co niestety widać. Wybaczcie.
„Nie możesz być naprawdę szczęśliwa, jeśli czasami nie bywasz nieszczęśliwa” ~ Lauren Oliver, Delirium, Kraków 2012, s. 24
OCENA: 7/10
No to jedziemy z kolejna serią! Buźka,
Tea
* 1 List do Koryntian
[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa Otwartego
Zaintrygowała mnie recenzja, oj,muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Polecam! :)
UsuńMnie się książka bardzo podobała, jeszcze dwie części przede mną. Lubię takie młodzieżowe klimaty :)
OdpowiedzUsuńPolecam! :) Naprawdę cała seria jest dobra ;)
UsuńTo ja! To ja jestem matką tego sukcesu, że Tea coś się podoba :D
OdpowiedzUsuńMam i czeka na swoją kolej :D
Hahahah Ty, Ty, Ty! :D
UsuńTeż ostatnio wpadłam na pomysł przypomnienia sobie tej książki :D
OdpowiedzUsuńMówiąc jednym zadaniem: jedna z najlepszych historii jakie czytałam rozgrywająca się w najstraszniejszym świecie, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić.
Pozdrawiam :)
Dokładnie! Ja sama jestem zdziwiona, że książka gdzie miłość jest tematem przewodnim tak bardzo mi się spodoba i wywrze na mnie takie wrażenie ;)
UsuńBrzmi ciekawie. ^^ Niestety, póki co nie miałam okazji przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Jak będziesz miała okazje, to przeczytaj - naprawdę warto! :)
Usuń