piątek, 31 lipca 2015

151. Alternatywna historia pewnego hrabiego

AUTOR: Karen Essex
TYTUŁ ORYGINALNY: Dracula In Love
PRZEKŁAD: Danuta Górska
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Albatros

OPIS
Londyn, rok 1890. Mina Murray, typowa cnotliwa wiktoriańska heroina o różanych policzkach, staje się obiektem pożądania hrabiego Drakuli. Pięciu „obrońców” rusza jej na ratunek, żeby wyrwać ją ze szponów wampira. Taką wersję tej opowieści znamy. Teraz jednak odkrywamy historię spisaną piórem samej Miny, całkowicie odmienną, bo opowiedzianą z kobiecego punktu widzenia. W tej zuchwałej, porywającej powieści nagradzana autorka Karen Essex tchnęła nowe życie w postacie z Drakuli Brama Stokera i odkryła przed czytelnikiem przedziwne erotyczne podteksty oryginalnego dzieła. [1]

RECENZJA
Z ręką na sercu przyznaję, że jeszcze nie miałam okazji czytać „Draculi” Brama Stokera i być może to był błąd, że zanim poznałam klasykę zdecydowałam się na pozycję Karen Essex. Kojarząc postać  krwiopijcy jedynie z filmowych adaptacji oryginału nie mogłam dokładnie wyłapać wszystkich różnic i podobieństw pomiędzy jedną a drugą lekturą, chociaż tych pierwszych, nawet z moim ograniczonym polem do popisu, jest zdecydowanie więcej. Najkrócej mówiąc „Zakochany Dracula” jest pewnego rodzaju alternatywą dla historii spisanej przez Stokera.

Mina jest zwyczajną, niczym niewyróżniającą się dziewczyną… przynajmniej taką chciałaby być. Praca w szkole dla młodych dam pozwala jej zapomnieć o tym, że w oczach swoich rodziców zawsze była odmieńcem – chodziła we śnie, rozmawiała z niewidzialnymi przyjaciółkami. Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika jej ojciec, matka zwala całą winę na małą dziewczynkę i chce jak najszybciej pozbyć się jej ze swojego domostwa. Tak właśnie Mina trafia do Londynu, gdzie na początku podejmuje naukę w szkole dla dam, a następnie po uzyskaniu odpowiedniego wieku zostaje nauczycielką. To również w szkole poznaje młodzieńca, który po kilku spotkaniach oświadcza się jej. Wydawać by się mogło, że los naprawdę sprzyja Minie, tymczasem dziewczyna ponownie zaczyna chodzić podczas snu. Ponadto, jej sny wydają się być bardzo realne. Jakby tego było mało za każdym razem nawiedza ją przystojny hrabia, któremu nie może się oprzeć. Sytuacja już w tym momencie jest patowa, a tu okazuje się jeszcze, że jej ukochany musi wyjechać w interesach. Mina pozostawiona sama sobie i nie mając nic konkretnego do robienia postanawia wyjechać do przyjaciółki. Wyjazd, który początkowo miał być odpoczynkiem okazał się być punktem przełomowym w jej życiu. I tutaj stopklatka. Przyznam się szczerze, że „Zakochany Dracula” to niezbyt moja bajka. Akcja nie jest bardzo dynamiczna, chociaż zdarzają się momenty, w których czuje się lekki dreszczyk emocji i niepewności. W sumie niełatwo określić także do jakiego gatunku zaliczyć można książkę Karen Essex – mamy tutaj i trochę romansu, trochę thrillera, trochę erotyki, trochę fantastyki –taki gatunkowy misz-masz, który mimo tego, że nie należący do najgorszych nie wywarł na mnie mocnego wrażenia. Lady Spark z pewnością potwierdzi moje słowa, gdyż podczas czytania, na bieżąco, relacjonowałam jej swoje odczucia dotyczące fabuły, bohaterów czy zakończenia. No właśnie! Jak już o zakończeniu mowa – co to miało być ja się pytam?! Jak to był ten wielki, straszny, hrabia Dracula to z pełną świadomością swoich słów mogę przysiąść, że Buka była już o wiele straszniejsza!

No teraz przechodzimy do bohaterów. Nasza Mina to takie typowe naiwne i cnotliwe dziewczątko, nie mogące podjąć konkretnej decyzji. Coś na wzór „i chciałaby i się boi”. Jak dla mnie jej początkowa niewinność, a następnie odwrócenie jej zachowania o 180 stopni było aż zanadto sztuczne. Już nie raz podczas recenzowania poszczególnych pozycji zwracałam uwagę na to, że nie lubię takich szablonowych aktorów, w których nie znajdujemy wyśrodkowania jednej natury z drugą. Mina jest ale kryształowo nieśmiała, albo lubieżnie nienasycona. Zdarzały się momenty, w których nasza droga panna Murray irytowała mnie niemiłosiernie i wierzcie mi naprawdę próbowałam wczuć się w jej postać, ale zupełnie do mnie nie przemawiała. Chyba od samego początku wiedziałam, że Minę zaliczę do tych postaci, o których zapomina się zaraz po odłożeniu książki na półkę. No a nasz Hrabia, już pomijając fakt, że na dobre pojawił się w książce dopiero na sam koniec, bardziej przypominał mi trochę zgrzybiałego pana siedzącego za karę jako stróż w jakieś firmie niż strasznego, przerażającego krwiopijcę! No aż strach się bać!

No i został nam język. W sumie nie mogę się zbytnio się tutaj przyczepić. Styl chociaż nie najwyższych lotów okazał się być naprawdę miłym dla oka. Książkę czytało się dosyć szybko… niemal tak samo szybko jak się o niej zapominało.

EDIT: Chcąc sobie odświeżyć troszkę tego naszego Draculę poszperałam w Internecie i utwierdziłam się w przekonaniu, że wersja jego historii, którą zaserwowała nam pani Essex zupełnie mną nie wstrząsnęła, ani nie zaspokoiła narastającej ciekawości. Nie zostało mi, więc nic innego jak tylko napisać ocenę i dopisać książkę Brama Stokera do swojej czytelniczej listy.

„Cóż dobrego przyjdzie z daru nieśmiertelności, jeśli musimy patrzec bezsilnie na śmierć tych, których kochamy?” ~ Karen Essex, Zakochany Dracula, Opole 2014, s.  404

OCENA: 4/10


Witam! Jeszcze raz przepraszam, że mnie tak dawno u Was nie było. Od 10 sierpnia wracam z zapałem do pracy i do Was, a teraz z równie dużym zapałem szykuję walizkę i będę pakować się na wczasy u Lady Spark! Pozdrawiam


[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa Albatros

13 komentarzy:

  1. Nie wiem co cię podkusiło żeby sięgnąć po tę książkę, ale ja po samej okładce bym tego nie tknęło :P, a już tym bardziej po ocenie, która jestem w szoku, bo czytałam książkę tej pani "Łabędzie Leonarda" i byłam nią oczarowana ;). Nawet mam w planach powtórkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo ale ja na te "Łabędzie..." to bym się skusiła! :D

      Usuń
  2. Jak ja nienawidzę tych wszystkich biednych, cnotliwych dziewczyneczek w powieściach, a namnożyło się ich, że aż mnie od nich mdli... Nie sięgnę po tę powieść, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Takich dziewczyneczek ostatnio jak mrówków! -,-

      Usuń
  3. Czytałam jakieś dwa lata temu?
    Osobiście całkiem całkiem wspominam tę lekturę, choć nie zachwyca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją zaliczam do takich lektur, o których zapomina się równie szybko jak się je czytało ;)

      Usuń
  4. Podziękuję,ale nie skorzystam.Są z tego co widzę znacznie ciekawsze książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiałam się nad tą pozycją, ale widzę, że to coś zupełnie nie dla mnie.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta okładka mnie skutecznie odstrasza, brrr. Ale przypomniałaś mi za to, że powinnam w końcu przeczytać "Draculę"! Bo wstyd ale jeszcze nie miałam tej okazji :c

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama tematyka wydaje mi się bardzo ciekawa, ale za to Twój opis bohaterów nieszczególnie mnie zachęca. Chyba podaruję sobie tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeee, takiej klasyki sie nie tyka.

    OdpowiedzUsuń
  9. O nie, nie, nieeee. Ta pani nie powinna skalać swoim piórem takiej klasyki jak "Dracula". Bram Stoker stworzył coś idealnego, wyjątkowego i na pewno nie po to, by jakaś autorka mąciła w tym cudownym świecie!
    Przeczytaj oryginał "Draculi", jest wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń