niedziela, 25 maja 2014

043. Rzecz o Rzeczpospolitej XVII wieku, czyli „Szubienicznik”

AUTOR: Jacek Piekara
SERIA: Szubienicznik
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Fabryka Słów

OPIS
Rzeczpospolita, koniec XVII wieku. Jacek Zaremba, podstarości łęczycki, przybywa do Wielkopolski na dwór starego przyjaciela. Ten prosi go o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej sprawy. Intryga jest skomplikowana, a jej autor niezwykle przebiegły. Przed Zarembą nie lada wyzwanie.

RECENZJA
Jacek Piekara to obecnie jeden z najbardziej znanych polskich pisarzy. Nawet, jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnej książki tego autora to samo nazwisko nie jest jemu obce. Ja należę do tej grupy czytelników, którzy swoją przygodę z Piekarą zaczęli już jakiś czas temu. Jak do tej pory nie czułam się zawiedziona, nic więc dziwnego, że kiedy zobaczyłam w bibliotece „Szubienicznika” to nie mogłam nie wziąć go ze sobą do domu. Czytając opis znajdujący się na końcu tylko utwierdzałam się w fakcie, że nie mogłam wybrać lepiej: intryga, kryminał, tajemnica, a to wszystko osadzone w Rzeczpospolitej XVII wieku – czego można chcieć więcej? Z ochotą zasiadłam do lektury, aby po jej przeczytaniu stwierdzić, że… no właśnie, o tym przekonacie się później.

Swoje przemyślenia, jeśli pozwolicie, zacznę od bohaterów, a w sumie od głównego bohatera, bo to na nim skupia się cała historia. Jacek Zaremba, podstarości łęczycki, na zaproszenie starego przyjaciela przybywa do Wielkopolski. Tam okazuje się, że jego gospodarz – Hieronim Ligęza, bez swojej wiedzy został wplątany przez kogoś w niecny plan, którego jednym z punktów do realizacji było ściągnięcie na jego dwór – rzekomo na polecenie samego gospodarza, trzech mężczyzn, których historię w jakiś zawiły sposób coś łączy. Zadaniem Jacka Zaremby ma być, zatem odnalezienie prawdziwego autora zaproszeń oraz rozszyfrowanie zagadki, która połączyła, wydawać by się mogło zupełnie obcych sobie ludzi. Szybko jednak okazuje się, że w całą intrygę zostaje również wmieszany łęczycki podstarości. No, ale hola, hola! Miałam zająć się głównym bohaterem, a tutaj streściłam fabułę. A więc wracając do samej męskiej postaci – jaki jest Jacek? Otóż jest on jak najbardziej w guście Tea! I tu wcale nie oto chodzi, że przystojny, że taki och i ach, czy coś w tym stylu. Nie, nie, nie! Jacek należy do tych wolnych strzelców, niezwykle inteligentnych, dystyngowanych, opanowanych w każdej sytuacji i mocno stąpających po ziemi. Do tego jest odważny, honorowy no i co najważniejsze – Jacek Zaremba jest posiadaczem niezwykle ciętego języczka, który pozwala mu ripostować praktycznie każdą, jego zdaniem wymagającą tego, wypowiedź innych ludzi. Taki troszeczkę bad boy, troszeczkę strażnik praworządności… Chuck Norris XVII-wiecznej Rzeczpospolitej!

Dobrze jak już wspomniałam o bohaterze to teraz przyszedł czas na język. Tutaj nie mam większych zastrzeżeń. Autor pisze ciekawie, język nie jest możne nie wiadomo jak ambitny, ale nie można również powiedzieć, że jest prosty. Przejrzysty, łatwy w odbiorze styl pisarza sprawia, że z dużą łatwością przechodzi się na kolejne kartki powieści, a strony same wręcz „uciekają” zbliżając nas tym samym do zakończenia. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że Jacek Piekara posiada, tak cenną w kręgach literatury, lekkość pisania, a tym samym nam – czytelnikom, książki wręcz nikną w objętości.

No to teraz przyszedł czas na akację! O samej fabule już co nieco powiedziałam, więc nie będę zbytecznie przedłużać. Powiem krótko – czytając „Szubienicznika” czułam się jak na rollercoasterze. Po świetnym i ciekawym prologu autor zabrał mnie na wyżyny mojego zainteresowania, tylko po to, aby po lekturze stu pierwszych stron sprawić, żebym kilka razy głośniej ziewnęła. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że ta pierwsza część historii nie przypadła mi do gustu, jednak z racji tego, że zawsze czytam do końca rozpoczętą książkę, nie zniechęciłam się tym słabszym początkiem… i Bogu dzięki! Po przebiciu się przez ponad 100 stron Jacek Piekara zaserwował mi kolejne 300 stron budowania napięcia! I te zakończenie, po którym od razu miałam ochotę poznać kolejny tom przygód Jacka Zaremby! Poezja!

Reasumując, nie licząc słabszego początku „Szubienicznik” jest książką, która śmiało mogę polecić wszystkim tym, którzy lubią taki typ literatury. Również sami fani Jacka Piekary nie powinni czuć się zawiedzeni, niemniej jednak jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę z autorem, to powinien sięgnąć po inną jego pozycję.

„Wiedza czerpana z książek na pewno pozwala nam się lepiej przygotować na możliwe odmiany losu i ustrzec nas przed niemiłym zaskoczeniem” ~ Jacek Piekara, Szubienicznik, Kraków 2013, s.374


OCENA: 8/10

Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłe tomiska, Historia z TRUPEM.

Witam, jestem jak zwykle opóźniona i jak zwykle z tą samą wymówką – uczelnia. Ale jeśli wszystko dobrze pójdzie to jeszcze tylko trzy tygodnie! Trzy tygodnie i będą tak wyczekiwane przeze mnie wakacje! Trzymajcie za mnie kciuki, na neuropsychologii i psychologii klinicznej będą jak znalazł! Pozdrawiam, Tea

[1] Opis pochodzi z tyłu książki

6 komentarzy:

  1. Skusiłabym się na tę książkę, ponieważ Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może sama kiedyś wezmę wyżej zrecenzowaną książkę do swoich rączek... Kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O autorze słyszałam, ale na razie jakoś mnie do niego nie ciągnie. Może kiedyś...
    Życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od pewnego czasu nosiłam się z zamiarem przeczytania "Szubienicznika", a po Twojej recenzji niewątpliwie sięgnę po tę książkę w najbliższym możliwym czasie :D
    Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czytać jego książki. Tej jeszcze nie znam, ale mam ją na liście "must read".

    OdpowiedzUsuń