AUTOR: Danielle Steel
TYTUŁ ORYGINALNY: Happy Birthday
TŁUMACZ: Paweł Laskowicz
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Świat Książki
OPIS
Valerie Wyatt to guru stylowego i
wytwornego życia. Ma własny program telewizyjny, zajmuje luksusowy apartament
przy Piątej Alei. Godziny ćwiczeń z osobistym trenerem, najlepsi fryzjerzy,
mistrzowie chirurgii plastycznej oraz wrodzony wdzięk coraz trudniej maskują prawdę:
Valerie kończy dziś sześćdziesiąt lat.
April Wyatt zrealizowała marzenie o
własnej restauracji. Pracowita jak matka, nie ma dzieci ani rodziny, jej
romanse są rzadkie i przelotne. Dziś, kończąc trzydzieści lat, ze zdumieniem
wchodzi w wiek, który zawsze wydawał się jej wiekiem starszych ludzi.
Jack Adams to legenda
amerykańskiego footballu, a także wzięty komentator sportowy. Jack ma pieniądze
i sławę, a wokół siebie rój pięknych dziewcząt. Dziś, kończąc pięćdziesiątkę,
Jack zaczyna rozumieć, że ta nie sposób żyć wiecznie, a jedyne, co w jego życiu
jest prawdziwe to samotność.
Co przyniosą im okrągłe urodziny, których tak się obawiają?
Elektryzująca wiadomość dla April i dramatyczne chwile, których doświadczą
Valerie i Jack otworzę całej trójce zupełnie nowy rozdział życia.
RECENZJA
Biorąc książkę Danielle Steel
miałam mieszane uczucia. Z jednej strony lubię takie lekkie romansidła, a z
drugiej coś mnie czasami w nich denerwuje. Jednak postanowiłam zmierzyć się z
powieścią Danielle Steel, w wierze, że będzie tak dobra jak jej poprzednia,
którą czytałam kilka lat temu.
Poznajemy trzech bohaterów, którzy
jednego dnia obchodzą urodziny. Ich drogi schodzą się w bardzo spodziewany
sposób. Splatają się w bardzo jasny i klarowny sposób oraz trochę denerwujący.
No, bo jakim sposobem zarówno Valerie i Jack nigdy nie spotkali się chociaż
pracują w jednej firmie? Trochę to dla mnie nie zrozumiałe, bo przecież wspólne
bankiety i spotkania powinny spowodować, że para powinna mieć miliony
sposobności, żeby chociaż móc się lepiej poznać. Autorka jednak widziała to
inaczej i bliższa znajomość została nawiązana po dość dramatycznym przeżyciu,
które będzie odciskało na nich swoje piętno do końca życia. Również życie córki
Valerie jest nie do końca udane. April sądziła, że gdy skończy trzydzieści lat
będzie miała już cudowną i kochaną rodzinę. Los widział to jednak inaczej i
kobieta z powodzeniem prowadzi swoją własną restaurację, które podbija serca
ludzi mieszkających w Nowym Jorku. Wszystko układa jej się cudownie. Świetnie
przeszkolona kucharsko przez najlepsze sławy świata kulinariów podbija serca
swoich gości. Jeden wieczór, jedna noc i całe jej życie wywraca się do góry
nogami.
To co jest z pewnością minusem
całej książki, to fakt, że jej postaci są w zasadzie tak idealne, że aż
nierealne. Autorka przyznaje, że zarówno Valeria jak i Jack korzystali z pomocy
chirurgów plastycznych i innych cudownych rzeczy, które pomagają im utrzymać
wiecznie młody wygląd. Jednak nie chodzi tylko o fakt bycia idealnym tylko na
zewnątrz. Postaci są uwielbiane przez wszystkich i nikt nie ma ochoty wbić im
noża prosto w serce. Przede wszystkim bardzo mało rzeczywiste są realia między
Valerie, a jej byłym mężem Patem, który po rozwodzie z nią założył nową
rodzinę. Valerie ubóstwia również jego żonę. No litości. Tak się nie dzieje.
Ludzie bardzo rzadko umieją rozstać się w tak pięknej zgodzie jak to zrobiła
Valerie z Patem. I czy wyobrażacie sobie tak cudowny wspólny obiad świąteczny,
w tak cudownej atmosferze z żoną swojego byłego męża i jego dwiema prawie
dorosłymi córkami? No litości! Jasne, że nie. Zawsze pozostaje coś co nie
pozwala wspólnie zasiąść do takiego stołu. Oczywiście podziwiam i szanuję
wszystkie te pary, które to potrafią i życzyłabym sobie aby tak było zawsze.
Jednak bądźmy realistami. Rzeczywistość bywa nieco bardziej dramatyczna.
Prawdziwym przesłaniem książki
Danielle Steel jest walka z nieubłagalnie biegnącym czasem. Zarówno Valerie jak
i Jack nie mogą się pogodzić, że ich życie biegnie dalej, a oni sami w każdej
chwili mogą być wyprzedzeni przez dużo młodszych rywali, z głową pełną nowych i
świeżych pomysłów. Drążą o to. Nie umieją cieszyć się tym co mają i tym co
osiągnęli. Dopiero gdy stają oko w oko ze śmiercią dociera do nich, że życie to
coś więcej niż tylko praca i pieniądze. To też miłość do bliskich i innych
ludzi. Życie jest zbyt kruche by przejmować się tym ile mamy lat. Z książki
płynie nauka, która mówi „pogódź się z tym ile masz lat i chwyć okazję, nawet jeśli uważasz, że jesteś na to
za stary/a, pokaż innym, że w każdym wieku można cieszyć się życiem”. Dokładnie
to wyniosłam z tej książki i to z pewnością jest plus, że w powieści możemy
znaleźć jakieś przesłanie, które jest uniwersalne dla każdego z nas. Okrągłe
urodziny to nie dramat. To okazja do przemyśleń i zmiany swojego życia, a
przynajmniej to chce nam przekazać autorka. Nie wolno bać się tego co powiedzą
ludzie. Ludzie mówili, mówią i zawsze będą mówić. Należy zacząć się martwić gdy
przestaną to robić, bo dopóki gadają to znaczy, że wzbudzamy emocje. Nie ważne
jaki. Najważniejsze to żyć zgodnie ze swoim sumieniem i tym co nakazuje nam
serce. Nie patrzeć na innych. Zarówno Valerie, Jack jak i April przekonują się
o tym w ciągu kilku miesięcy od swoich okrągłych urodzin.
Książka ma przesłanie i to jest
dużym plusem. Jednak zbyt wielka idealność życia postaci doprowadziła mnie do
wściekłość. Ta książka nie wywarła na mnie takiego samego wrażenia jak
poprzednia Danielle. W zasadzie bardziej mnie rozczarowała niż oczarowała.
Tytułu tej poprzedniej nie pamiętam, ale wierzę, że uda mi się ją kiedyś
jeszcze dorwać.
„Uważam, że człowiek powinien być zawsze otwarty na to, co podsuwa mu życie. Sadzę, że to właśnie jest sekretem młodości i pomyślności, być otwartym, zainteresowanym, czymś uniesionym, chętnie się uczącym, próbującym wciąż nowych rzeczy i poznającym nowych ludzi. Cokolwiek się dzieje, trzeba szukać w tym zabawy, a jeśli przy okazji poznasz tę właściwą osobę, to trafiłaś w dziesiątkę. Jeśli nie, to przynajmniej żyłaś pełnią życia.” ~ Danielle Steel, Happy Birthday, Warszawa 2012, s. 171.
OCENA: 5/10
Postarałam się i recenzja jest dużo dłuższa niż moje poprzednie. Od teraz będę starała się tylko takie pisać. Przepraszam, że w czwartek nie ukazał się post, ale powiem szczerze, że ostatnio nie mam nawet siły na pisanie czy czytanie.
Lady Spark
Książkę polecę mojej mamie, ponieważ akurat lubuje się w książkach Steel.
OdpowiedzUsuńIdealne postacie - a fe! Wiesz, że mam do nich uraz i chyba na najbliższy czas daruję sobie ten konkretny tytuł. To jednak nie oznacza, że nigdy po niego nie sięgnę - z czasem na pewno! Nie poznałam jeszcze Danielle Steel, więc jak widzisz wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńO nie, pani Steel nie dla mnie. I ta okładka... jak świat Książki mógł się pod czymś takim podpisać..
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki mam w swoim domku ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
Książki Danielle to raczej nie moje klimaty, a i ocena niestety nie zachęca do lektury ;(
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tej autorki i bardzo mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>