sobota, 28 lipca 2018

526. Luźna Sobota: Przeżyć piekło...

AUTOR: Anna Herbich
SERIA: Prawdziwe historie
ROK WYDANIA: 2018
WYDAWNICTWO: Znak horyzont

OPIS
Dzieci przetrwały rzeź. Teraz opowiadają historię zamordowanych rodziców i dziadków. Rozalia miała osiem lat, gdy schowana w piwnicy słyszała ostatnie słowa umierającej matki i siostry. Zofia pamięta złowieszczą przestrogę – „Jutro ma was tu nie być. Będą mordowali". Tak ostrzega ich wiejska położna, Ukrainka. Nikt w to nie wierzy. Pogrom przetrwa jedynie garstka. Teodora uczestniczyła we mszy, kiedy Ukraińcy zaatakowali kościół w Kisielinie. Uratowała się z płonącej dzwonnicy. To jest jej pierwsze spotkanie z banderowcami. Niestety nie ostatnie. W 1939 roku sielskie życie na Wołyniu się kończy. Polska upada, zmieniający się okupanci sieją postrach. Jednak największe zagrożenie przychodzi ze strony, z której nikt się tego nie spodziewał. Sąsiadów. Kumów. Ukraińców. Wiedzeni banderowską wizja Ukrainy zaczynają mordować Polaków. Wołyńskie dziewczęta były jeszcze dziećmi, gdy rozpoczął się pogrom. Widziały śmierć rodziców, braci, sióstr i rzeź całych wsi. Słyszały błagania bezbronnych ofiar opętanych szałem mordu Ukraińców. Z dnia na dzień straciły nie tylko najbliższych, ale również swoją ojcowiznę. [1]

RECENZJA
Ostatnio zauważyłam, że coraz częściej sięgam po biografie. Ten konkretny gatunek literatury nigdy jakoś nie należał do moich ulubionych, ale ostatnio coraz bardziej się do niego przekonuje Dziewczyny z Wołynia autorstwa Anny Herbich to moja kolejna pozycja tego typu i muszę się przyznać, że niezmiernie się cieszę, że trafiła w moje ręce.

Bestialskie mordy; zwłoki porąbane siekierą; żywe noworodki wrzucane do grupowych mogił i zakopywane żywcem; kobiety zabijane widłami; katolicy paleni podczas nabożeństw – to wszystko brzmi jak scenariusz jakiegoś brutalnego, wręcz chorego horroru. Może się wydawać, że człowiek nigdy  nie byłby w stanie uciekać się do aż tak patologicznych zachowań, a tymczasem wszystkie te makabryczne sytuacje rzeczywiście się rozegrały wcale nie tak dawno -  w okresie od lutego 1943 do lutego 1945 ukraińscy nacjonaliści dokonali ludobójstwa wobec polskiej mniejszości byłego województwa wołyńskiego II RP. Ludobójstwa, które teraz w imię jakieś chorej poprawności politycznej jest wyciszane i do dnia dzisiejszego nie zostało ani rozliczone, ani należycie „zakończone”. Szacuje się, że w przeciągu dwóch lat zamordowano ponad 60 tysięcy osób – w większości Polaków, ale również Rosjan, Ormian, Żydów oraz samych Ukraińców.

Dziewczyny z Wołynia to świadectwa kobiet, którym udało się przeżyć rzeź wołyńską. Podczas tragicznych wydarzeń miały zazwyczaj kilka lub kilkanaście lat. Mimo tak młodego wieku były w piekle, dosłownie. Widziały  śmierć swoich bliskich, były zmuszone uciekać przed ludźmi, których wcześniej uważały za przyjaciół, a potem gdy były już z dala od Wołynia, musiały nauczyć się żyć z tym przerażającym piętnem. Nikt nawet nie jest sobie w stanie wyobrazić co muszą czuć te kobiety, gdy teraz polityka międzynarodowa wydaje się naumyślnie milczeć na temat tego ludobójstwa, a oprawcy ich najbliższych są w obecnych czasach czczeni przez naszych wschodnich sąsiadów i wywyższani do rangi bogów. Można pudrować i starać się unikać rozliczenia Wołynia, ale dzięki tej książce i dzięki tym kobietom jesteśmy w pewien sposób zobligowani do tego, żeby pamiętać i należycie uczcić pamięć naszych pomordowanych braci.

Anna Herbich po raz kolejny oddała całkowity głos swoim bohaterom. Nie wtrąca się do ich przemyśleń, nie ingeruje w ich świadectwa tylko po prostu pozwala mówić i właśnie za to jestem jej wdzięczna. Tu nie trzeba zbędnych wywodów, ani prób tłumaczenia – wystarczy, że naoczni świadkowie mieli możliwość przelania na papier tego co przeżyli.

Każda z bohaterek przestawia swój punkt widzenia nie tylko na wydarzenia, które miały miejsca w województwie wołyńskim, ale również z własnej perspektywy ocenia to jak teraz odbierana jest ta makabryczna historia. Również i tutaj pani Anna nic nie neguje, nie ocenia, ani nie komentuje. Książka jest nie tylko o dziewczynach z Wołynia, jest dziewczyn z Wołynia.

Dziewczyny z Wołynia nie jest pozycją lekką. To miejscami brutalne opisy zbrodni, która wydarzyła się ponad 70 lat temu. Mimo bardzo ciężkiego tematu uważam, że jest to pozycja obowiązkowa w polskiej literaturze. Anna Herbich znowu mnie nie zawiodła i stworzyła wartościową i zmuszającą do refleksji lekturę, która może być dla wszystkich przestrogą, aby nigdy więcej nie popełnić błędów przeszłości.

Nie da się cofnąć czasu. Nie uda nam się ukoić bólu po zmarłych ojcach, matkach, siostrach czy dzieciach, ale możemy zrobić coś co chociaż w jakimś niewielkim stopniu przywróci spokój duszy – możemy pamiętać…

OCENA: 9/10

 Za egzemplarz dziękuję

Wybaczcie, że tak późno. Ostatnio prawie w ogóle nie ma mnie w domu, ani przy komputerze. Obiecałam sobie, że teraz trochę zwolnię, a tutaj czas gna nieubłaganie do przodu. Pozdrawiam

[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa

3 komentarze:

  1. Mam w planach lekturę tej książki, bo jestem wielką fanką całej tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biografie uwielbiam, natomiast nie sięgam po nie zbyt często. Tę propozycję mam w planach, tym bardziej po Twojej gorącej rekomendacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam już do czynienia z książką Anny Herbich i doskonale wiem, na czym one polegają. Pozwalają nam ujrzeć tamte czasy oczami kobiet, które przeżyły tamte piekielne lata i odważyły się o tym opowiedzieć, chociaż wiele z nich nadal wspomina to z bólem serca. Dlatego teź jestem ciekawa tej książki.
    Pozdrawiam! :)
    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń