AUTOR: Lauren Weisberger
TYTUŁ ORYGINALNY: The Devil Wears
Prada
SERIA: Diabeł
ubiera się u Prady
TOM: Pierwszy
TŁUMACZ: Hanna
Szajowska
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Albatros
OPIS
Andrea Sachs.
Dziewczyna z małego miasteczka, poszukuje w Nowym Jorku pracy w branży
dziennikarskiej. Nieoczekiwanie zdobywa posadę asystentki u Mirandy Priestly,
wpływowej redaktor naczelnej miesięcznika Runway,
jednego z najbardziej prestiżowych pism zajmujących się modą. Szybko
przekonuje się, że Miranda to klasyczny szef „z piekła rodem”. Swoich
pracowników traktuje jak służących, wymaga całkowitej dyspozycyjności, nie
uznaje sprzeciwu. Presja, by być pięknym i szczupłym, nosić stroje od Prady,
Versace’a i Armaniego, wyglądać jak zawodowa modelka, jest ogromna, brakuje
natomiast życzliwości. Za nieodpowiednie szpilki można wylecieć z pracy. Andrea
żyje w straszliwym stresie, wiedząc, że jeśli przetrwa rok, zostanie
zaprotegowana do pracy w dowolnie wybranej gazecie… [1]
RECENZJA
Nie ma chyba
osoby, która nie słyszała o filmie z Anne Hathaway i Meryl Streep. Przyznam
się, że jest to jeden z moich ulubionych filmów. Z racji tego, że nie oglądałam
go już kilka lat i nie pamiętałam detali, jakie w nim były, więc uznałam, że to
najlepszy moment, żeby zapoznać się z książką.
Andrea Sachs ma
dwadzieścia trzy lata i jest w zasadzie świeżo upieczonym absolwentem studiów z
języka angielskiego. Próbuje w Nowym Jorku znaleźć pracę w branży
dziennikarskiej. Ku zdumieniu wszystkich dostaje posadę młodszej asystentki
Mirandy Priestly w piśmie z modą, na której kompletnie się nie zna. W końcu na
własnej skórze przekonuje się, czemu koleżanka z pracy Emily – starsza
asystentka – drży na samą myśl o niezadowoleniu ze strony Mirandy.
Po przeczytaniu
dwustu stron byłam lekko rozczarowana, ale to nie skreślało powieści w moich
oczach. Ile to książek rozkręcało się dopiero w połowie i potem mnie wbijało w
fotel? Przyznam jednak, że akcja jest bardzo powolna, bo po ponad dwustu stronach
jesteśmy zaledwie po dwóch miesiącach pracy Andrei, a mamy z nią wytrwać
jeszcze osiem. Rozumiem, że Miranda była diabłem wcielonym i wręcz oczekiwała,
że jej asystentki będę odgadywać jej pragnienia nim ona je poczuje i rozumiem,
że to mocno denerwuje, ale trochę byłam już zmęczona marudzeniem i wiecznym
narzekaniem. Naprawdę książkę dobrze mi się czytało, gdy już wzięłam ją do
ręki. Sama w sobie nie przyciągała mnie do siebie, gdy leżała na stoliczku.
Jest to z pewnością spory minus.
Irytowało mnie
zachowanie Andrei, bo nie widziała, że robi źle nie mając czasu dla chłopaka i
przyjaciółki. Ale gdy jej chłopak Alex miał zaplanowane wyjście z kolegami to
była na niego obrażona. Andrea myślała, że skoro ona pracując rok w Runwayu
skróci sobie drogę do kariery zawodowej w New Yorkerze, o którym marzyła, jako
dziecko, to wszyscy będą jej przyklaskiwać, gdy co chwila będzie odwoływała
spotkania. Na dodatek nie zauważała problemów przyjaciółki Lily, która podobno
była dla niej jak rodzona siostra.
Nie wiem,
dlaczego tę powieść określono, jako światowy bestseller. Dla mnie ta książka to
takie „meh”, czyli miało być wielkie „wow”, miałam piać z zachwytu, a było
przeciętnie. Nie źle, żeby był to od razu gniot, ale takie „meh”, czyli
średnio. Mam do przeczytania drugi tom „Zemsta ubiera się u Prady. Powrót
diabła”, ale nie wiem jeszcze czy wezmę się za niego od razu czy zrobię sobie
przerywnik inną książką.
Czy polecam? Nie
wiem. Z pewnością mnie nie zwaliła z nóg, ale też mnie wymęczyła. Nie wiem. Z
pewnością potencjał był, ale został zmarnowany przez marudzenie i zrzędzenie
Andrei oraz te wszystkie nazwy projektantów, od których mnie kręciło się w
głowie.
"Po prostu zapomniałam zrobić coś tak prostego dla kogoś, kto właściwie nigdy niczego ode mnie nie chciał." ~ Lauren Weisberger, Diabeł ubiera się u Prady, Warszawa 2010, s. 278.
OCENA: 5/10
Nie wiem czemu, ale ostatnio czuję się mocno wykończona. Permanentnie zmęczona. Ja i łóżko najchętniej żylibyśmy w idealnej harmonii, gdyby nie budzik. Drugi tom o Andrei powinien być za tydzień, bo w sobotę powinnam dać egzemplarz recenzencki, a jeśli się nie wyrobię to "Zemstę..." dostaniecie za dwa tygodnie.
Trzymajcie dziś za mnie kciuki. Bardzo Was o to proszę ;)
Lady Spark
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Ja zdecydowanie nie przepadam ani za tą książką, ani za filmem nakręconym na jej podstawie ;)
OdpowiedzUsuńJa film lubię ;). Książkę ani trochę
UsuńKsiążki nie czytałam, widziałąm tylko film. Mam taką samą przypadłość ostatnio, jestem tak wykończona, że ledwo chodzę masakra, nie wiem czym się aż tak męczę ;/
OdpowiedzUsuńJa też nie mam pojęcia czym :(, ale to jest straszne :(
UsuńJa się dobrze bawiłam. I przy książce, i przy filmie. :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się! ;)
Usuńkciuki trzymam :)
OdpowiedzUsuńFilm bawił mnie bardziej niż książka, ale to zasługa Meryl Streep ;)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Meryl jest genialna <3. Książka jest słaba
UsuńMoże kiedyś poznam tę historię, jak już kompletnie nie będę miała planów czytelniczych :) na razie lepiej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się z Tobą zgadzam!
UsuńKsiązki nie czytałam, ale myślę, że na wakacyjny urlop będzie jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńDaj znać co sądzisz :)
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale może w wakacyjne dni uda mi się po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Daj koniecznie znać co sądzisz :)
UsuńOglądałam film, ale nigdy nie czytałam książki, bo jakoś mnie do niej nie ciągnęło :). Myślę, że po twojej opinii tym bardziej się za nią nie wezmę! Jednak wolę wracać co jakiś czas do filmu :D.
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Oszczędź sobie tego dramatu i nie czytaj tego!
UsuńWidziałam tylko film, ale do książki nigdy mnie nie ciągnęło. Teraz widzę, że dobrze się stało ;)
OdpowiedzUsuń