poniedziałek, 5 czerwca 2017

407. "Diabeł ubiera się u Prady", czyli Lady Spark potrzebuje lekarza!


AUTOR: Lauren Weisberger  
TYTUŁ ORYGINALNY: The Devil Wears Prada
SERIA: Diabeł ubiera się u Prady
TOM: Pierwszy
TŁUMACZ: Hanna Szajowska
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO:  Albatros  

OPIS
Andrea Sachs. Dziewczyna z małego miasteczka, poszukuje w Nowym Jorku pracy w branży dziennikarskiej. Nieoczekiwanie zdobywa posadę asystentki u Mirandy Priestly, wpływowej redaktor naczelnej miesięcznika Runway, jednego z najbardziej prestiżowych pism zajmujących się modą. Szybko przekonuje się, że Miranda to klasyczny szef „z piekła rodem”. Swoich pracowników traktuje jak służących, wymaga całkowitej dyspozycyjności, nie uznaje sprzeciwu. Presja, by być pięknym i szczupłym, nosić stroje od Prady, Versace’a i Armaniego, wyglądać jak zawodowa modelka, jest ogromna, brakuje natomiast życzliwości. Za nieodpowiednie szpilki można wylecieć z pracy. Andrea żyje w straszliwym stresie, wiedząc, że jeśli przetrwa rok, zostanie zaprotegowana do pracy w dowolnie wybranej gazecie… [1]

RECENZJA
Nie ma chyba osoby, która nie słyszała o filmie z Anne Hathaway i Meryl Streep. Przyznam się, że jest to jeden z moich ulubionych filmów. Z racji tego, że nie oglądałam go już kilka lat i nie pamiętałam detali, jakie w nim były, więc uznałam, że to najlepszy moment, żeby zapoznać się z książką.

Andrea Sachs ma dwadzieścia trzy lata i jest w zasadzie świeżo upieczonym absolwentem studiów z języka angielskiego. Próbuje w Nowym Jorku znaleźć pracę w branży dziennikarskiej. Ku zdumieniu wszystkich dostaje posadę młodszej asystentki Mirandy Priestly w piśmie z modą, na której kompletnie się nie zna. W końcu na własnej skórze przekonuje się, czemu koleżanka z pracy Emily – starsza asystentka – drży na samą myśl o niezadowoleniu ze strony Mirandy.

Po przeczytaniu dwustu stron byłam lekko rozczarowana, ale to nie skreślało powieści w moich oczach. Ile to książek rozkręcało się dopiero w połowie i potem mnie wbijało w fotel? Przyznam jednak, że akcja jest bardzo powolna, bo po ponad dwustu stronach jesteśmy zaledwie po dwóch miesiącach pracy Andrei, a mamy z nią wytrwać jeszcze osiem. Rozumiem, że Miranda była diabłem wcielonym i wręcz oczekiwała, że jej asystentki będę odgadywać jej pragnienia nim ona je poczuje i rozumiem, że to mocno denerwuje, ale trochę byłam już zmęczona marudzeniem i wiecznym narzekaniem. Naprawdę książkę dobrze mi się czytało, gdy już wzięłam ją do ręki. Sama w sobie nie przyciągała mnie do siebie, gdy leżała na stoliczku. Jest to z pewnością spory minus.

Irytowało mnie zachowanie Andrei, bo nie widziała, że robi źle nie mając czasu dla chłopaka i przyjaciółki. Ale gdy jej chłopak Alex miał zaplanowane wyjście z kolegami to była na niego obrażona. Andrea myślała, że skoro ona pracując rok w Runwayu skróci sobie drogę do kariery zawodowej w New Yorkerze, o którym marzyła, jako dziecko, to wszyscy będą jej przyklaskiwać, gdy co chwila będzie odwoływała spotkania. Na dodatek nie zauważała problemów przyjaciółki Lily, która podobno była dla niej jak rodzona siostra.

Nie wiem, dlaczego tę powieść określono, jako światowy bestseller. Dla mnie ta książka to takie „meh”, czyli miało być wielkie „wow”, miałam piać z zachwytu, a było przeciętnie. Nie źle, żeby był to od razu gniot, ale takie „meh”, czyli średnio. Mam do przeczytania drugi tom „Zemsta ubiera się u Prady. Powrót diabła”, ale nie wiem jeszcze czy wezmę się za niego od razu czy zrobię sobie przerywnik inną książką.

Czy polecam? Nie wiem. Z pewnością mnie nie zwaliła z nóg, ale też mnie wymęczyła. Nie wiem. Z pewnością potencjał był, ale został zmarnowany przez marudzenie i zrzędzenie Andrei oraz te wszystkie nazwy projektantów, od których mnie kręciło się w głowie.

"Po prostu zapomniałam zrobić coś tak prostego dla kogoś, kto właściwie nigdy niczego ode mnie nie chciał." ~ Lauren Weisberger, Diabeł ubiera się u Prady, Warszawa 2010, s. 278.
OCENA: 5/10

Nie wiem czemu, ale ostatnio czuję się mocno wykończona. Permanentnie zmęczona. Ja i łóżko najchętniej żylibyśmy w idealnej harmonii, gdyby nie budzik. Drugi tom o Andrei powinien być za tydzień, bo w sobotę powinnam dać egzemplarz recenzencki, a jeśli się nie wyrobię to "Zemstę..." dostaniecie za dwa tygodnie. 
Trzymajcie dziś za mnie kciuki. Bardzo Was o to proszę ;)
Lady Spark 


[1] Opis pochodzi z okładki książki

17 komentarzy:

  1. Ja zdecydowanie nie przepadam ani za tą książką, ani za filmem nakręconym na jej podstawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki nie czytałam, widziałąm tylko film. Mam taką samą przypadłość ostatnio, jestem tak wykończona, że ledwo chodzę masakra, nie wiem czym się aż tak męczę ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam pojęcia czym :(, ale to jest straszne :(

      Usuń
  3. Ja się dobrze bawiłam. I przy książce, i przy filmie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kciuki trzymam :)
    Film bawił mnie bardziej niż książka, ale to zasługa Meryl Streep ;)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś poznam tę historię, jak już kompletnie nie będę miała planów czytelniczych :) na razie lepiej odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ksiązki nie czytałam, ale myślę, że na wakacyjny urlop będzie jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki jeszcze nie czytałam, ale może w wakacyjne dni uda mi się po nią sięgnąć. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam film, ale nigdy nie czytałam książki, bo jakoś mnie do niej nie ciągnęło :). Myślę, że po twojej opinii tym bardziej się za nią nie wezmę! Jednak wolę wracać co jakiś czas do filmu :D.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam tylko film, ale do książki nigdy mnie nie ciągnęło. Teraz widzę, że dobrze się stało ;)

    OdpowiedzUsuń