AUTOR: Alina
Krzywiec
SERIA: Leniwa
Niedziela
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Świat Książki
OPIS
Odważna i
elektryzująca powieść o współczesnej, małomiasteczkowej Pani Bovary.
Maria B. ma 32
lata, niepospolitą urodę, oddanego męża Miśka, którego wytrwale wpędza w
poczucie winy, i trzyletnią córeczkę Julkę. Ma też pięć innych wcieleń na
portalach randkowych, które czasem prowadzą do szybkiego seksu w realnym
świecie.
Mariusz K. jest
listonoszem w miasteczku N. na Mazurach, który co tydzień losowo wybiera i
otwiera pięć kopert. Nie dostarcza też niektórych paczek, sprzedając pokątnie
ich zawartość. Kiedy Maria wraz z mężem przeprowadza się do N., listonosz już
wie, że całe życie czekał na taką kobietę: piękną i bogatą Wie też, że chce
zobaczyć w oczach Marii strach. Poznając pewną jej tajemnicę, małymi kroczkami
zmierza do celu. [1]
RECENZJA
Taka piękna
okładka i tak fatalna książka. Spodziewałam się po opisie, że będzie inna, ale to,
co dostałam kompletnie mnie przeraziło. Zwłaszcza, że główna bohaterka
wywoływała u mnie odruch mordercy. Zabiłabym ją jakimś tępym narzędziem.
Maria B. – to
nasza główna bohaterka i od razu zaznaczę, że jest postacią tak irytującą, że
już dawno się z taką nie spotkałam. Samolubna, egoistyczna, zapatrzona w
siebie, posiadaczka wielkiego ego. Wraz z mężem Miśkiem oraz córką Julką
przeprowadza się do tajemniczego N. Oczywiście nie robi tego z wielką chęcią w
końcu życie w wielkiej Warszawie jest zdecydowanie ciekawsze. Maria posiada
pięć kont na różnych portalach randkowych. Spotkania z nieznajomymi mężczyznami
często prowadzą do przypadkowego seksu w różnych dziwnych miejscach. Jednak
najbardziej uzależniona jest od pewnego warszawskiego prokuratora. Podczas
ostatniego ich spotkania w stolicy Polski zabiera mu obrączkę, od której potem
w N. zaczynają się dziać bardzo różne rzeczy.
Odpowiedzialnym
za te różne dziwne rzeczy jest Mariusz K., który jest listonoszem. Raz w
tygodniu podbiera kilka przesyłek dowiadując się o swoich sąsiadach ciekawych
rzeczy. Prowadzi im nawet swego rodzaju kartotekę. Na dodatek, gdy znajdzie coś
wartościowego sprzedaje. Nie jest postacią pozytywną, ma również swoje fantazje
seksualne, które ożywają po spotkaniu Marii B. Ma swoją przeszłość, szczerze
nienawidzi psów, a także wszystkich starszych pań. Mimo wszystko to, jaki on
był mniej mnie irytowało, niż gdy czytałam o głównej bohaterce. Uwierzcie mi
lub nie, ale potrafiła dać dziecku lody z alkoholem, byle tylko spało dłużej! W
ciąży chciała być tylko, dlatego, żeby być w centrum zainteresowania, ale
macierzyństwo kompletnie nie było jej powołaniem. Ona uwielbiała świecić jak
gwiazda, a to wszystko z powodu własnej matki, która zachowywała się tak jak
zachowywała. A co najgorsze Maria sama zaczynała pokazywać to samo swojej
córce. Julka robiła wszystko byle tylko zaskarbić sobie miłość matki. Jak na
swój wiek była bardzo dojrzała.
Warto poświęcić
trochę uwagi mężowi Marii B. Misiek jest pantoflem. Nie bójmy się tego słowa,
bo taka jest prawda. Próbował robić wszystko byle zadowolić swoją żonę i nawet
naiwnie wierzył w jej wierność. Dopiero pod koniec trochę przejrzał na oczy.
Zresztą nie tylko on, ale również i Maria, która pod wpływem dramatycznego
wydarzenia zaczyna dostrzegać to, co jest najważniejsze. Wychodzi ze swojego
więzienia.
To była ciężka
książka. Zupełnie nie wiem, co autorka chciała przekazać. Nie mam pojęcia, po
co napisano tę powieść. Nie napiszę, że książka była pikantna, przewrotna i
bulwersująca, bo to bije od nas z okładki i na to byłam przygotowana. Po prostu
podane to zostało w bardzo prostacki sposób. Ta książka nie zasługuje nawet na
najmniejszą uwagę. Czytało mi się ją w miarę szybko i dobrze, bo styl nie był
najgorszy i tylko za to przyznaję jakiekolwiek punkty w ocenie końcowej. Mam
nadzieję, że szybko zapomnę o tej pozycji, bo nie ma, o czym pamiętać. Słabo,
słabo, słabo i jeszcze raz słabo.
„Każdy ma swój próg cierpliwości." ~ Alina Krzywiec, Długa zima w N., Warszawa 2013, s. 197.
OCENA: 3/10
Jak żyjecie po Wielkanocy? Ja jestem bardziej kwadratowa niż byłam, ale co tam :).
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
okładka rzeczywiście kusząca,ale zapiszę tytuł,by omijać ;)
OdpowiedzUsuńPo Wielkanocy jest ok, tylko powrót do pracy męczy:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Jak zobaczyłam tytuł i okładkę, myślałam, że to kryminał o zaginięciu w zimie, a po opisie wiem, że to nie moja bajka, tym bardziej, że Twoja recenzja odradza książkę :) Pozdrawiam cieplutko ;D
OdpowiedzUsuńA trzeba było mamusi słuchać! :D Ha, ta książka wydaje się taka okropna, że aż chcę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie, od tej nowoczesnej Madame Bovary będę się trzymać z daleka ;)
OdpowiedzUsuńBędę omijać z daleka ;) Choć okłada rzeczywiście bardzo ładna ;)
OdpowiedzUsuńKiepska ocena, nie skuszę się ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, miałam okazje przeczytać te książkę, a reczej dowlec sie do końca ;) (dobrze, ze jest cienka) i mam dokładnie takie same przemyślenia jak Ty .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj, to chyba ja powinnam omijać ten tytuł szerokim łukiem, prawda? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypadła tak słabo :)
OdpowiedzUsuńOpis i okładka mi się nie spodobały, więc odpuściłabym sobie ten tytuł, a po recenzji widzę, że nic bym nie straciła. ;D A nawet zyskała - czas na inną książkę. ;D
OdpowiedzUsuń