AUTOR: Ewa
Madeyska
SERIA: Rodzina
O.
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2017
WYDAWNICTWO: Znak
Literanova
OPIS
Rodzina rzecz święta, choć czasem
przeklęta.
Helena, jednooka
głowa rodziny O.
Tadeusz, syn
Heleny, psychiatra czy wariat?
Barbara, żona
Tadeusza, kochanka czy prostytutka?
Paweł, starszy
syn, ofiara czy zdrajca?
Andrzej, młodszy
syn, rozrabiaka czy morderca?
Nieślubne
dziecko, zdrada, zagadkowa śmierć.
Ta rodzina
wciągnie cię w swoje kłamstwa i półprawdy, uczucia i natręctwa. Między rok ’68
a ’69. Między wielką Historię a codzienność małego miasteczka.
Nie oderwiesz się.
Na szczęście to dopiero pierwszy sezon.
A ciąg dalszy nastąpi…. [1]
RECENZJA
Zgodziłam się
recenzować książkę Ewy Madeyskiej, bo zaintrygował mnie fakt, że jest to sezon
literacki. Przyznajcie, że to całkiem fajny zabieg marketingowy, mający na celu
zwiększenie zainteresowania powieścią. Na dodatek zaczyna się pod koniec lat
sześćdziesiątych, a ja takie rzeczy kupuję w ciemno. Po opisie i kilku
recenzjach nie spodziewałam się lukrowej akcji. Tylko czy dobrze odebrałam tę
książkę?
Rodzina O.
mieszka sobie w małym mieście Bolegoszczy. Składa się ona z nestorki rodu,
jednookiej Heleny O., która jest postacią specyficzną, a jednocześnie moją
ulubioną. Ma syna Tadeusza, który jest ordynatorem w szpitalu dla psychicznie
chorych. Ma żonę Barbarę, która w dziwnych okolicznościach trafiła do tej
rodziny, a także do szpitala na początku powieści. Są również dzieci. Dwóch
synów: Paweł jest studentem prawa, który nagle wraca z Warszawy, chociaż jest o
krok od zakończenia studiów prawniczych. Co się stało w stolicy? Młodszy
Andrzej chce iść na medycynę, ale coś krzyżuje jego plany.
Nie będę dalej
zdradzać. W książce trudno o zarys fabuły po kilkudziesięciu stronach, a nawet
po stu pięćdziesięciu, ale to wcale nie jest minusem. Mnie mimo to dobrze się
czytało, a to dzięki stylowi autorki, który jest lekki, ale mówiący o trudnych
sprawach PRL-u, gdzie ślady wojny dalej były widoczne. Nie jest to styl
prześmiewczy czy ironiczny. Po prostu autorka ma lekkość pióra, która
wynagradza brak scen rodem z thrillera najwyższych lotów. Podziwiamy codzienne
życie, które nie pędzi jak nowoczesne pociągi, ale snuje się powoli
dostarczając dramatów, intryg, zdrad, nieślubnych dzieci jak i musowych ślubu.
Jednak największe bum! Oraz odpowiedź na większość pytań czytelnik dostaje w
ostatniej części tudzież w odcinku, a na dodatek od razu chce czytać drugi tom.
Powiem kilka
słów o zabiegu marketingowym, jakim jest nazwanie książki serialem literackim.
Sprytne posunięcie i z pewnością to przykuje wzrok czytelnika do tej książki,
ale poznałam osobę, dla której jest to po prostu przesada. Na szczęście książka
nie jest pisana w formie scenariusza, a normalnej powieści, co zdecydowanie
ratuje sytuację, bo książka, jako scenariusz mogłaby paść szybko. Wyjątkiem
jest „Harry Potter i przeklęte dziecko”, ale nie ukrywajmy wszystko, co jest
sygnowane nazwiskiem Rowling sprzeda się jak świeże bułeczki.
Podsumowując
„Rodzina O.” to powieść wielowątkowa, wielopokoleniowa, a także wielowarstwowa.
Autorka dała nam całą gamę postaci, bardzo dobrze wykreowanych. Genialny styl
pisania i pomysł na osadzenie w realiach PRL-u dały niesamowitą mieszankę w
żaden sposób nieprzesadzoną. Już czekam na drugim tom losów tej rodziny.
Osobiście polecam.
"Zapamiętaj, młody człowieku. [...] Ludzie robią różne rzeczy. A inni ich oceniają. Zawsze oceniają. Znaczenie i waga czynów nie zmieniają się wraz z upływem czasu, choć wiele, jeśli nie wszystko, można wyjaśnić i usprawiedliwić okolicznościami." ~Rodzina O., Ewa Madeyska, Kraków 2017, s. 239.
OCENA: 8/10
Witajcie!
Ostatnio same egzemplarze recenzenckie Wam serwuję. Ten również jest dobry ;).
Wersja gadana poniżej. Będzie mi miło, jeśli zostawicie po sobie ślad :).
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Nie miałam pojęcia,że jet taka autorka i taka książka. Szczerze mnie zaciekawiła Twoja recenzja:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Cieszę się ;)
UsuńJeżeli jest to normalna powieść, to dlaczego nazwana jest pierwszym sezonem, a nie pierwszym tomem? Dla mnie to również przesada ;)
OdpowiedzUsuńGdybym to wiedziała to moje życie byłoby prostsze ;). Nie mam pojęcia. Mnie to nie przeszkadza. Przypuszczam, że to po prostu chwyt marketingowy i nic więcej ;). Ma przykuć uwagę ;)
UsuńA więc rozdziały = odcinki, a tomy = sezony?... Faktycznie ciekawy zabieg, aczkolwiek mnie osobiście nie nastraja do pozytywnego odbioru powieści - od razu wywołał u mnie skojarzenia z jakąś tanią, wiejska podróbką "Mody na sukces". Opis jednak zainteresował mnie na tyle, że chyba przymknę oko na ten nieszczęsny "sezon" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Odcinki są jeszcze podzielone na wątki w odcinkach ;). Myślę, że spokojnie stwierdzenie "serial literacki" oraz na słowo 'sezon" można zamienić na "powieść" i tom pierwszy :).
UsuńNo, tych wątków to już zupełnie nie mogę sobie wyobrazić. Będę musiała przy jakiejś okazji zerknąć do środka, żeby zobaczyć, jak to wygląda :D
UsuńNie wygląda to tak źle jak może się wydawać :)
UsuńBrzmi interesująco. Choć mam podobne pytanie jak Elenkaa. Czemu sezon a nie po prostu tom?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Nigdzie nie ma wytłumaczenia, nie ma nawet słowa od autorki. Nie wiem jak jest w normalnym wydaniu, ale w egzemplarzu recenzenckim, który dostałam przed premierą nie ma wyjaśnienia ;)
UsuńMnie by sformułowanie "serial literacki" odrzuciło :)
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam i nie żałuję ;).
UsuńDosyć ciekawe i odważne posunięcie z tym sezonem. Mi osobiście jakoś to nie przeszkadza, a sama historia kusi swoją wielowątkowością ;)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to ja w większości i tak myślę o tym jako tom pierwszy :P
UsuńW trakcie czytania nie zauważyłam żadnego podobieństwa do serialu, a tym bardziej literackiego. W książce dzieję się dużo, ale czyta się ją błyskawicznie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą:). Myślę, że to po prostu chwyt marketingowy ;). Nic więcej ;).
UsuńBrzmi interesująco. :)
OdpowiedzUsuńBo jest interesująca ;)
UsuńPrzyznam, że nie zwróciłabym większej uwagi na to czy tom czy sezon, absolutnie dopuszczam taką interpretację autorki. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Mnie też to kompletnie nie przeszkadza ;)
UsuńCiekawa forma z tymi odcinkami i sezonami i faktycznie może robić za niezły chwyt marketingowy, ale fabuła raczej nie w moich klimatach, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNo trudno ;). Nic na siłę ;)
UsuńO Boże, jak tu żółto! Moje oczy aż zabolały - siedziałam dłuższą chwilę u siebie, coś tam grzebiąc, "po ciemku", a tu tak cytrynowo :D
OdpowiedzUsuń