AUTOR: Melissa Hawach
TYTUŁ ORYGINALNY: Flight of the
Dragonfly
TŁUMACZ: Patrycja
Zarawska
SERIA: Pisane
przez życie
ROK WYDANIA:
2012
WYDAWNICTWO: Hachette Polska
OPIS
Dramatyczna
walka matki o odzyskanie uprowadzonych do Libanu córek.
Te wydarzenia
przyciągnęły uwagę światowych mediów: dwie małe dziewczynki, trzyletnia Cedar i
pięcioletnia Hannah, zostały uprowadzone przez swojego ojca, Australijczyka
pochodzenia libańskiego, i zabrane z Sydney do ogarniętego wojną Libanu. Kiedy
sądy i wszelkie drogi prawne zawiodły, zrozpaczona matka zmuszona była podjąć
bolesną decyzję: czy sama powinna złamać prawo i wykraść dzieci ich ojcu? A
jeśli tak, w jaki sposób zdoła je wydostać z coraz bardziej niebezpiecznego
Bliskiego Wschodu?
Trzymająca w napięciu
i boleśnie szczera opowieść matki o najtrudniejszych chwilach w jej życiu. [1]
RECENZJA
Z książkami z
serii „Pisane przez życie” czy też „Zdarzyło się naprawdę” jest pewien
zasadniczy problem, że ciężko się je ocenia. Nie możemy wtedy zarzucić autorowi
bądź autorce, że gdzieś dał za mało akcji a gdzieś z kolei popchnął jak
pendolino. Po prostu taki scenariusz miało życie i nie da się tego zmienić.
Jednak, nawet historia, która toczyła się w ślimaczym tempie może zostać
uratowana przez świetny styl. Może być również odwrotnie i tak właśnie było w
przypadku książki „Oddajcie mi dzieci”.
Melissa w
Australii poznała swojego męża Joe’go, który z pochodzenia jest Libańczykiem.
Krótka znajomość, krótki okres narzeczeństwa i ślub. Oboje czuli się samotni, więc
wydawało im się, że u swojego boku znajdą w końcu upragnione towarzystwo i
stabilizację. Dopiero po ślubie ujawnił się trudny i nieugodowy charakter
Joe’go. Znęcał się nad Melissą, ale w sposób psychiczny, aż kobieta
zastanawiała się nad każdym swoim krokiem. Nawet pojawienie się dzieci niczego
nie zmieniło, chociaż w stosunku do nich odnosił się z największym szacunkiem –
co jest wpisane w libańską kulturę. W końcu rodzina postanawia wyjechać do
Kanady, czyli rodzinnego kraju autorki. Jednak tam również dzieje się źle w
domu Hawachów. W końcu kobieta decyduje się na separację, a później na rozwód,
co doprowadza do dramatycznych wydarzeń. Dziewczynki, które wyleciały na
wakacje z ojcem do jego rodziny w Australii zostały przez niego uprowadzone do
ogarniętego wojną Libanu.
Ważnym aspektem
obok całego porwania jest również fakt różnic kulturowych między małżonkami. Joe,
mimo, że nie wydawał się zainteresowany kulturą Bliskiego Wschodu to jednak był
w niej w jakiś sposób wychowany i nią przesiąknięty. Urodził się w Australii,
ale wiele wskazuje na to, że największe przywiązanie do swoich korzeni okazują
nie ludzie, którzy emigrują do innego kraju po nowe życie, ale ich dzieci,
które urodziły się już w „nowej” ojczyźnie. To one najczęściej wracają do swoich
korzeni i zagłębiają historię swojego kraju oraz jego kulturę. Podobnie było w
przypadku Joe’go. Wiedział, że w Libanie większe prawa w stosunku do dzieci
mają ojcowie i tam chciał walczyć o to by były zawsze z nim.
Uwierzcie mi, że
podziwiam zachowanie Melissy oraz to, z jaką determinacją walczył o to by
Hannah i Cedar zostały sprowadzone do domu. Nigdy się nie poddała i zawsze to
wierzyła, a na dodatek miała szczęście, że otaczali ją ludzie, którzy dawali
jej wsparcie nie tylko duchowe, ale również finansowe. Bo półroczna walka o
córki okazała się nadzwyczaj kosztowna. Z całą pewnością to jak zaangażował się
cały świat i to jak bardzo sprawa została nagłośniona przed media zasługują na
pozytywne zaskoczenie. Ale co z tego skoro nawet opis chwilowego życia na
Bliskim Wschodzie został oddany bardzo słabo i bez żadnych emocji?
Największym
minusem książki jest nie akcja, ale styl napisania. Czasami gubiłam się w tym,
co chciała mi przekazać autorka. Było sporo chaosu, ale także informacji, które
utrudniały czytanie. Często czułam irytację, gdy wracałam do lektury, a raczej
zmuszałam się do tego. Po prostu czasami ludzie mają do opowiedzenia wspaniałą
historię, ale nie umieją jej ubrać w słowa i przelać na papier. Tak właśnie
było w przypadku Melissy Hawach. Mogę również zrozumieć, że ta powieść miała
jej pomóc w wyjściu z problemów finansowych, w jakie wpadła z powodu walki o
dzieci. Jednak nawet to nie powoduje, że ta książka staje się odrobinę
ciekawsza.
„Ja również mocno wierzę w siłę dobrych intencji, w moc pozytywnych myśli, w to, że jeśli czegoś z całej duszy pragniemy, życzenie może się nam spełnić." ~ Melissa Hawach, Oddajcie mi dzieci, Wrocław 2012, s. 182.
OCENA: 4/10
Zaczynamy nowy tydzień. Dużo energii dla nas wszystkich na ten poniedziałek :). Chciałam Wam zaprezentować kolejny egzemplarz recenzencki, ale niestety nie wyrobiłam się z czytaniem. Dlatego spodziewajcie się go za tydzień ;).
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Oj tak zaczynamy nowy tydizeń.
OdpowiedzUsuńPoniedziałek </3. Gdzie jesteś mój weekendzie, którego prawie nie było? :(
Co do książki. Prawdziwe historie zawsze czyta się ze specyficzną gamą uczuć. Wiesz, że to wszystko komuś się przytrafiło... różne mam podejście do tych książek. Czasem trafią się dobre, czasem gorsze. Jak piszesz - ciężko to ocenić.
Książki w tym typie powinny być traktowane jako przestroga, ale prawda jest taka, że tym którym najbardziej by pomogły czy były potrzebne zazwyczaj nie wpadają w ręce, gdyż za wczasu nie widzi się problemu :/
Pozdrawiam
na-planecie-malego-ksiecia.blogspot.com
Miłego tygodnia!
Tu po prostu zawinił styl autorki. Po prostu miała historię do opowiedzenia, która jest pouczająca i poruszająca, a zostało to po prostu źle opiasne.
UsuńNie lubię kiedy książka jest słabo napisana... a ostatnio jest zatrzęsienie takich pozycji, kompletnie nie wiem co to się dzieje z tą literaturą :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, ale w sumie nawet mam dobrą teraz ;)
UsuńSzkoda, że książka jest słabo napisana. Coś czuję, że nieźle bym się z nią zamęczyła.. w końcu styl autora jest jednym z najważniejszych czynników :)
OdpowiedzUsuńW takim układzie nie bierz do ręki ;)
Usuńchyba sobie daruję w takim razie:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Nic na siłę ;)
UsuńCzytałam tę powieść. Historia fajna - porwała mnie, ale książka ma kilka niedociągnięć o których piszesz.
OdpowiedzUsuńWitam w klubie ;)
UsuńTa sprawa była głodna, pamiętam ja z mediów. Szkoda, że książkę czyta się ciężko, historia jest warta bliższego poznania.
OdpowiedzUsuńTeż kojarzę sprawę z mediów, ale no wykonanie książki pozostawia wiele do życzenia
UsuńMasz rację. Trudno oceniać treść fabuły, gdyż nie jest to wyobraźnia pisarza, ale to właśnie dobrze dobrany styl może sprawić, że lektura nabierze większej mocy. Szkoda, że w tym przypadku nie do końca się to udało. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNo niestety klapa :(
UsuńSzkoda, że jednak książka wypada słabo, bo tematyka jednak poważna i myślę, że warta poznania. No ale nie zawsze się udaje trafić niestety. ;/
OdpowiedzUsuńJednak i jednak, zamotałam powtórzeniami, ale mam nadzieję, że i tak wiadomo, o co mi chodziło. ;)
UsuńTak, zrozumiałam o co chodziło ;)
UsuńTemat ciekawy, niestety Twoja ocena demotywuje. Szkoda, że autorka nie wykorzystała dobrego tematu na powieść.
OdpowiedzUsuńZostało to zaprzepaszczone ;(
UsuńTak coś mi się wydaje, czy ostatnio tu u was trochę poważniej się robi? Szkoda, że książka wyszła jak wyszła, bo mogłaby być na pewno lepsza
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com