
AUTOR: Guy Lawson
TYTUŁ ORYGINALNY: Arms and the
Dudes: How Three Stoners from Miami Beach Became the Most Unlikely Hunrunners
In History
TŁUMACZ: Jacek
Konieczny
ROK WYDANIA: 2016
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
OPIS
Efraim szukał
okazji, aby trochę zarobić i poimprezować. Postanowił wykorzystać do tego
największego naiwniaka w USA – system zamówień publicznych Pentagonu. W
styczniu 2007 roku on i jego kumple, Alex i David, wygrali kontrakt o wartości
300 milionów dolarów na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w
Afganistanie.
Ponieważ jej nie
mieli, kupili tani starą zardzewiałą chińską amunicję od albańskich handlarzy i
wysyłali ją do Kabulu. Gdyby byli ostrożniejsi, może nigdy byśmy o nich nie
usłyszeli. Trójka popalających trawę kumpli wkurzyła jednak kilka ważnych osób
– od Moskwy po Waszyngton. [1]
RECENZJA
Książka jest
porównywana do „Wilka z Wall Streat. Cóż nie lubię takich zabiegów, ale
historie oparta na faktach zawsze mnie wciągają, więc postanowiłam się skusić
na egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Znak Literanova i przeczytać „Rekiny
wojny”.
Nie wiem,
dlaczego, ale ta książka ogromnie mi się dłużyła. I to nie przez brak dialogów.
Gdy czytałam biografię Królowej Matki, w której również brakowało dialogów to
nie czułam znużenia. Tu miałam wrażenie, że jest to sklejona z pojedynczych
fragmentów książka, w której występują ogromne przeskoki z jednego do momentu,
które są ze sobą wcale niepowiązane. Miałam spore problemy, żeby poczuć klimat
książki.
Efraim, Alex i
David to żydowscy, młodzi mężczyźni, którzy mają gdzieś reguły swojej religii.
Żyją chwilą, palą trawkę i wiecznie nie mają pieniędzy. Efraim w końcu
postanawia, że zacznie startować w przetargach w systemie zamówień publicznych
Pentagonu. Najbardziej go interesuje handel bronią. Chociaż na początku mu nie
idzie to postanawia się nie poddawać i zawzięcie próbuje dalej, aż w końcu
wygra swój pierwszy kontrakt, a co za tym idzie w poszukiwaniu broni zaczyna
nawiązywać nowe sieci kontaktów z osobami, które te broń mogą mu dostarczyć.
Wraz z upływem czasu nie interesuje ich już tylko Irak, ale również inne kraje,
w których rozpętały się rewolucje. Najważniejsze jest to, aby jak najwięcej na
tym wszystkim zarobić. Wszystko się zmienia, gdy wygrywają przetarg na
dostarczanie broni do ogarniętego wojną Afganistanu…
Jeśli chodzi o
głównych bohaterów to żaden z nich nie zyskał mojej sympatii. Jak dla mnie to
banda wiecznie naćpanych dzieciaków, którzy bawili się w handel bronią i mieli
w nosie, że przez ich brak wiedzy o sytuacji gospodarczej i kompetencji giną
niewinni ludzie. Owszem wykorzystali swoją szansę, jakie stwarzały luki
przetargów w Pentagonie to jednak nic ich nie usprawiedliwia. Autor usilnie
próbował pokazać, że trzej kolesie z Miami Beach to ofiary systemu Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej, ale… nie ze mną te numery. Mnie to nie
przekonało. Wiedzieli, co robią. Sami przyznawali pod koniec, co zrobili źle.
Wiadomo, że jak natrafia się luka w prawie to trzeba ją wykorzystać, ale należy
to robić z głową, a ich zaślepiła chciwość i wewnętrzne kłótnie o podział
pieniędzy.
Książka z
pewnością pokazuje, że nawet tak idealny kraj, jak USA ma swoje problemy z
systemem bezpieczeństwa i weryfikacji, że nawet tam zdarzają się wielomilionowe
przekręty. Kolejny raz to książka pokazuje jak bardzo władze w Stanach są
niekonsekwentne w swoich działaniach. Walka o demokrację i prawa człowieka
dotyczą się tylko ich kraju lub ewentualnie tych, których potrzebują do swoich
celów, ale już poza nimi coś takiego nie istnieje.
Cóż mnie ta
pozycja zawiodła. Już dawno nie czytałam książki tak długo i nie modliłam się o
to by w końcu złapano głównych bohaterów, skazano i podano mi, jakie dostali
wyroki. Na szczęście mam ją już za sobą. Po prostu jest ciężka i pourywana.
Autor pisał to chyba fragmentami, które potem postanowił złożyć w całość, a to
dało efekt psującego się samochodu: raz jedzie, a raz stoi. Może w innej formie
to miałoby większe szanse w mojej ocenie.
„Człowiek nie wiedział nawet, po której soi stronie; komu pomaga, a kogo krzywdzi. Za kulisami działały różne tajemnicze siły i nie ulegało wątpliwości, że o wielu zagrożeniach nie mamy nawet pojęcia." ~ Guy Lawson, Rekiny wojny. Jak trzech kolesi z Miami Beach stało się najniezwyklejszymi przemytnikami broni w dziejach, Kraków 2016, s. 206.
OCENA: 4/10
Już wiem jak czują się pływacy, którzy startują na 1500 m. Oni płyną i płyną i końca nie widzą, a ja czytałam i czytałam i końca książki nie widziałam. Szkoda...
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Nie mam ochoty na tę książkę. Film? Czemu nie, ale książka niezbyt.
OdpowiedzUsuńFilm może za milion lat
Usuńo,nie,nie sięgnę po nią:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Prawidłowa reakcja
UsuńA ja mam ochotę, skoro jest oparta na faktach:)
OdpowiedzUsuńWięc szukaj :)
UsuńEeee ja już po samej okładce bym zrezygnowała :)
OdpowiedzUsuńNie oceniam książki po okładce. W końcu to edycja filmowa, więc przymknęłam na to oko.
UsuńA ja uważam, że nie była wcale zła...
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: http://oliksa.blogspot.com/2016/08/rekiny-wojny-ktore-popyney.html
Każdy ma prawo do własnego zdania ;)
UsuńO matko, wyglądają mi na bohaterów, których szybko bym znienawidziła (dlatego nie sięgam po książki, gdzie już po krótkim opisie czuję niechęć wobec bohaterów)!
OdpowiedzUsuńJa to zrobiłam bardzo szybko
UsuńZdecydowanie nie moje klimaty, więc tę pozycję sobie podaruję. ;)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo!
UsuńZ chęcią zobaczę film, ale do książki mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńFil może kiedyś, książka już nigdy więcej
UsuńTo ja podziękuję, jakoś zupełnie mnie do książki nie ciągnie i to chyba dobrze :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze!
UsuńSkoro Ciebie zawiodła, to i ja sobie daruję. Zwłaszcza, że już sam opis mnie raczej nie zachęcił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Znajdziesz coś lepszego w to miejsce ;)
UsuńPrzynajmniej wiem już, po jaką książkę na pewno nie sięgnę :) Poza tym ta okładka... No masakra po prostu, gorsza już chyba być nie mogła :)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie jakoś nie mierziła, ale no treść już bardziej.
UsuńTakie przeskoki potrafią mocno ograniczyć przyjemność z lektury. Przyznaję, że nie mam tej książki w planach. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz :)
UsuńTo chyba nie moje klimaty, ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńJa się mocno rozczarowałam.
UsuńNie czuję się zachęcona do lektury. :D
OdpowiedzUsuńNie miałam zamiaru nikogo zachęcać
UsuńTo ostatnie zdanie bardzo mi się z IO skojarzyło, akurat pływanie oglądałam :D W ogóle sporo oglądałam... :P A po książkę chyba nie sięgnę, za to może film zobaczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja książki nie polecam.
UsuńPierwsze wrażenie nie było zbyt dobre, a jak zagłębiłam się w recenzji to tym bardziej nie mam ochoty przeczytać tej książki
OdpowiedzUsuń