AUTOR: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
SERIA: Saga o Gutowie
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
OPIS
Podczas wykopalisk na rynku w Gutowie archeolodzy dokonują niezwykłego odkrycia. Wzbudza ono zainteresowanie córki właściciela cukierni Pod Amorem. Czy Iga rozwikła dawną rodzinną tajemnicę? Czy przepowiednia sprzed wieków naprawdę się spełniła? W poszukiwaniu odpowiedzi prześledzimy fascynującą historię rozkwitu i upadku jednego z najświetniejszych mazowieckich rodów.
RECENZJA
Na temat sagi o Gutowie już trochę słyszałam. Swego czasu było o niej bardzo głośno i wszyscy znajomi, którzy byli już po lekturze, a znali moje upodobania jednogłośnie twierdzili, że książka nie jest dla mnie, chociaż im samym przypadła do gustu. Nie zrażona ich opinią szłam w zaparte, że muszę sama się przekonać czy tak rzeczywiście jest… zaczęłam, więc czytać i co prawda nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona książką czy mocno rozczarowana. Nic z tych rzeczy! Niemniej jednak, nie mogę również przyznać, że jej treść mnie porwała, zaintrygowała czy oczarowała. „Cukiernia pod Amorem”, jak dla mnie, jest taka… taka… przeciętna. Tak, przeciętna - to dobre słowo.
Od pewnego czasu wychodzę z założenia, że może jednak nie powinnam była się zajmować takimi typowymi obyczajówkami? Mam jakieś dziwne wrażenie, że swoim brakiem sympatii do takiego typu literatury, zniechęcam Was do danej książki, a to w ostateczności może prowadzić do tego, że pomni moich słów nie sięgniecie do niej… i kto wie, być może stracicie szansę na odnalezienie w niej swojej „perełki”? Z drugiej jednak strony, nie mogę przecież Was okłamać mówiąc, że książka jest super, kiedy dla mnie wcale tak nie jest. No, ale stop! Bo mam słowotok, szkoda tylko, że nie na temat!
Od czego zaczniemy? Od akcji! Tak, dzisiaj właśnie od tego. Ponieważ opis troszeczkę zdradził Wam na temat fabuły, to ja, jak zwykle zresztą, zajmę się stroną czysto techniczną. Poszczególne rozdziały „Cukierni pod Amorami” podzielone są na dobrą sprawę na dwa okresy czasowe: rok 1995 oraz końcówkę XIX wieku. Co prawda jest jeszcze mały odnośnik do bliższej przeszłości, roku 2009, ale naprawdę na tak obszerną lekturę jest to bardzo znikoma ilość. Jak na moje oko, chociaż oczywiście zamysł połączenia tych wszystkich stref jest bardzo logiczny i ułożony w jedną, spójną całość, to spokojnie samo obsadzenie akcji pod koniec XIX wieku spokojnie by się obroniło. Czytając poszczególne rozdziały odnoszące się do roku 1995 miałam ogromną ochotę na przerzucenia tych kartek i ponownie poznawanie tajemnic z sprzed ponad 200 lat! Moje zamiłowanie do tamtych czasów jak zwykle wzięło górę! Ale mówiąc jeszcze o akcji, trzeba oddać, że książka pełna jest intryg, zdrad i dynamicznych zwrotów akcji. Jednak to jeszcze nie to, czego ja szukam.
Sprawa z bohaterami, których jest bardzo dużo, przedstawia się następująco – na dobrą sprawę nie wiadomo, kto jest na pierwszym planie! Każda wykreowana przez autorkę postać ma swoje „pięć minut”, każda wnosi coś do danej historii i każda odgrywa równie ważną rolę. Jeśli chodzi o repertuar osób, to również i tutaj mamy pełen wachlarz temperamentów. Jedni są dobrzy, drudzy źli; jedni kochają, drudzy nienawidzą; jedni chcą miłości, inni majątku – każdy powinien znaleźć swojego „pupilka” i „kozła ofiarnego”. Ja również takich znalazłam! Moją ulubienicą została Zuzanna Blatko – miejscowa „wiedźma”, z kolei najbardziej irytowała mnie Adrianna z Bysławskich – co ja się na nią nafukałam to moje! Dobrym rozwiązaniem, zastosowanym przez autorkę, było umieszczenie na końcu powieści indeksu imion oraz drzew genealogicznych. Przy takiej ilości bohaterów miałam mały mętlik w głowie i już czasem gubiłam się kto z kim i dlaczego, na szczęście wtedy zawsze mogłam zajrzeć na ostatnią stronę i wszystko sprawdzić.
No i został nam jeszcze język – prosty, łatwy w odbiorze i klarowny. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to wtrącanie rozmów w różnych językach – francuski, rosyjski, angielski. Co prawda nie były to jakieś wybitnie trudne dialogi i z pewnością miały bardziej uartystycznić i urealnić powieść, niemniej jednak ja nie jestem zwolenniczką takich technik.
Reasumując, „Cukiernia pod Amorami”, nie jest złą książką. Z pewnością niektórzy zakochają się w losach mieszkańców Gutowa i ich licznych tajemnicach. Dla mnie jednak w powieści czegoś zabrakło. Nie czuję się rozczarowana lekturą, ale również nie czuję się w pełni zadowolona. Myślę, że 7 powinna być oceną idealną! Mam jednak nadzieję, że kolejne części sagi bardziej mnie zaciekawią.
„Słowa… Posłańcy myśli, kłamliwi zdrajcy, okrutni zabójcy spokoju dusz niewieścich. Wywołują zamęt w sercu, rumieniec na policzkach, przyśpieszają oddech. Każą szeptać wyzwanie za wyzwaniem, ton wyniosły zmieniają w błagalny, zasuwają umysł woalem nierealności, wymuszają wiarę w spełnienie marzeń o miłości idealnej” ~ Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy, s.264
OCENA: 7/10
Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłe tomiska, Historia z TRUPEM.
Witam. Jak mija kolejny tydzień błogich wakacji? Macie dużo czasu do czytania, bo ja wreszcie mogę usiąść sobie w wygodnym fotelu na balkonie, założyć na uszy słuchawki, wziąć szklankę z lodowatą wodą i czytać, czytać, czytać! Pozdrawiam,
Tea
[1] Opis pochodzi z tyłu książki
Widzę, że wzięłaś się za tę samą lekturę na wakacje co ja rok temu!! ^^
OdpowiedzUsuńCukiernia pod Amorem to jedna z moich ulubionych trylogii!
Ja mam nadzieję, że moja przygoda z trylogią, która na dobrą sprawę dopiero się zaczęła, przyniesie mi również bardzo miłe chwile ;)
UsuńChyba to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że książkę kupiłam, a w zasadzie tylko pierwszy tom, ale jakoś do tej pory nie mogłam się zmusić do przeczytania. Rzadko czytam powieści obyczajowe, choć czasem służą mi jako odtrutka na literaturę cięższego kalibru. ;)
OdpowiedzUsuń(teraz chyba dobrze)
To jak widzę, jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji. Obyczajówki to również nie mój konik, ale od czasu do czasu jako przerywnik są idealne ;)
UsuńMam na półce i z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że masz, bo coś mi się zdaję, że z tym właśnie wychodziłaś w Łomży z Empiku? ;>
UsuńAleś mi przypomniała gdzie to kupiłam! Promocja akurat była xD
UsuńCzasu do czytania mam aż nadto, w związku z czym postanowiłam przyjąć wyzwanie bibliotekarki i uwinąć się z tobołem wypożyczonych książek w półtora tygodnia. Szło mi całkiem nieźle, dopóki nie utknęłam na "Porwaniu" Chmielewskiej. Uwielbiam jej książki, ale ta niekoniecznie nadaje się do uwielbiania. Po stu paru stronach zaczęła mnie nudzić, ale postanowiłam przebrnąć do końca.
OdpowiedzUsuńDużo bohaterów, obyczajówka... Mniej więcej jest to coś, co mogłoby mnie zainteresować :) Choć szczerze przyznam, irytuje mnie mieszanie akcji z dwóch różnych okresów. No cóż, jeśli zdecyduję się przeczytać tą książkę, na pewno znajdę jakieś wygodne rozwiązanie ;)
Pozdrawiam
7/10 - może kiedyś sięgnę, ale nie teraz.
OdpowiedzUsuńHm, jakoś od początku nie ciągnęło mnie do tej książki i nadal nie ciągnie. A co do wakacyjnych lektur, to mam ich mnóstwo i aż przyjemnie mi się na nie patrzy i każdej z nich nie mogę się doczekać! <3
OdpowiedzUsuńSagę czytałam dawno temu, wtedy kiedy było o niej głośno. Miło ją wspominam. Bardziej mnie urzekły te fragmenty XIX wieczne, niż współczesne Gutowo.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sagi i zainteresowała mnie fabuła tej książki. Mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuń