AUTOR: Stieg Larsson
TYTUŁ ORYGINALNY: Män som hatar kvinnor
TŁUMACZENIE: Beata Walczak-Larsson
SERIA: Millenium
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
OPIS
Dziennikarz i wydawca magazynu „Millennium” Mikael Blomkvist ma przyjrzeć się starej sprawie kryminalnej sprzed czterdziestu lat, kiedy zniknęła bez sladu Harriet Vanger. Do pomocy dostaje Lisbeth Salander, młodą, intrygującą outsiderkę i genialną researcherkę. Blomkvist i Salander tworzą niezwykły team. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej.
RECENZJA
Kto z nas nie zna „Dziewczyny z tatuażem” – głośnego filmu, który parę lat temu spotkał się z bardzo dużym entuzjazmem kinomaniaków? Niestety, z przerażeniem muszę przyznać, że sama znam osoby, które zachwycając się nad wyżej wymienioną pozycją nie zdają sobie sprawy z tego, że: po pierwsze – film powstał na podstawie książki „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Steiga Larssona oraz po drugie – książka doczekała się swojej pierwszej, zdecydowanie lepszej, ekranizacji już jakiś czas temu. Ja osobiście, oczarowana historią mam za sobą oba filmy, niemniej jednak do i jakoś nigdy nie miałam czasu, żeby usiąść i przeczytać książkę – aż w końcu powiedziałam sobie „stop! na początku Millenium i żadna inna książka!”. I z takim oto nastawieniem zasiadłam do lektury i tak jak się spodziewałam, byłam nią oczarowana.
Jak zwykle swoją recenzję zacznę od bohaterów. Moja niezbyt duża sympatia do postaci płci żeńskiej, nie jest nikomu obca. Zazwyczaj to mężczyźni zdecydowanie bardziej mnie intrygują, ciekawią i są takimi „przyciągaczami” do lektury. Niemniej jednak w pierwszej części Millenium sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Już od samego początku Lisbeth Salander zgarnęła całą moją sympatię z prostego powodu – była zupełnie inne niż te wszystkie mdłe kobiety, których teraz w literaturze jest na pęczki. Pewna siebie, ambitna, pracowita, mająca w sobie zarówno cząstkę dobrą i złą bez dwóch zdań była „wisieneczką” całej powieści. Dodawała smaku i pikanterii historii i za każdym razem gdy kończyłam jej wątek w danym rozdziale, czułam mały niedosyt. Stieg Larsson stworzył naprawdę wyśmienitą kreację. W niewielkim ciałku ciutnie anorektyczki mieści się prawdziwa bestia, która jeszcze na pewno nie powiedziała ostatniego słowa. Mówiąc „bestia” nie miałam oczywiście nic złego na myśli, wręcz przeciwnie. Charakterek Lisbeth robi z niej silną kobietę, niemniej jednak nie pozbawia jej uczuć. I to by było tyle, jeśli mowa o pierwszoplanowej kobiecie. Teraz przejdźmy do postaci męskiej, która w tym konkretny przypadku, mimo grania pierwszych skrzypiec, została przyćmiona przez przed chwilą omawianą Lisbeth. Co można powiedzieć o Mikaelu? Na pewno to, że jest honorowy, sumienny i bardzo, bardzo dumny. Jego zachowanie, szczególnie względem kobiet, czasem mnie wręcz przerażało, ale w ogólnym rozrachunku był jak najbardziej pozytywną postacią, która z pewnością wielu czytelnikom przypadnie do gustu. Ma coś w sobie z prawdziwego wojownika, umie jak prawdziwy lew walczyć o swoje, ale równocześnie stara się grać fair i w tym wszystkim nie zgubić własnego „ja”. Cóż, takie wartości powinno się cenić. Patrząc również na inne postacie występujące w „Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet” trzeba przyznać, że Stieg Larsson stworzył prawdziwy repertuar kreacji – każda z nich jest niepowtarzalna, inna niż pozostałe i naprawdę intrygująca. Nie można nic więcej powiedzieć, jak tylko to, że ręce same składają się do oklasków.
Akcja, jak to akcja – naprawdę niewiele osób nie obejrzało jakiejkolwiek ekranizacji książki, więc z pewnością większość będzie doskonale wiedziało co tam się wydarzy. W wielkim skrócie – mamy intrygi, mamy kłamstwa, mamy zdrady. W to wszystko wplątany jest również wątek miłosny, który jednak nie jest wysunięty na pierwszy plan (i dzięki ci Boże za to!). Naprawdę każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Czytelnik nie może narzekać na nudę, a dane wątki kończą się w takich momentach, że po prostu trzeba jak najszybciej poznać dalszy ciąg!
No to został nam już tylko język. Prosty, przejrzysty, łatwy w odbiorze – w sam raz! Co prawda spotkałam się z opiniami, że w czytaniu przeszkadza bardzo dokładne opisywanie przez autora wszystkich, nawet najmniejszych szczegółów. Owszem, tak jest, niemniej jednak mi jakoś zbytnio to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, mogłam wszystko dokładnie sobie wyobrazić – śmiało mogę pokusić się o stwierdzenie, że widziałam wszystko tak jak to spostrzegał Sieg Larsson. Chylę czoła, niewielu jest pisarzy, którzy pisząc o każdej „dupereli” nie zanudzają czytelnika, a autorowi serii Millenium bez wątpienia to się udało!
Reasumując, bardzo, bardzo, bardzo gorąco polecać będę „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”. Wiecie, że naprawdę jestem bardzo ostrożna w wydawaniu najwyższych ocen (do tej pory rozdałam raptem jedną dziesiątkę!), ale w tym konkretnym przypadku nie było mowy o żadnym innym stopniu. Książka jest intrygująca, wciąga niemiłosiernie i sprawia, że czytelnik przenosi się w stworzony przez autora świat – towarzyszy bohaterom na każdym kroku, razem z nimi przeżywa każdą sytuację i głośno komentuje akcje! Po prostu idealne! Już nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po kolejny tom!
„Dotarło do niej, że miłość to ten moment, kiedy serce nagle zaczyna rwać się na strzępy.” ~ Stieg Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Warszawa 2011, s. 628
OCENA: 10/10
Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłe tomiska, Historia z TRUPEM.
Sama w to nie wierzę, ale jak widzicie jestem wreszcie na czas! Teraz gdy Lady Spark kończy sesje, ale ma baaaardzo dużo recenzji do przodu napisanych oraz kiedy ja wreszcie mam czas, postaramy się wrócić do naszego dawnego schematu – dwie recenzje tygodniowo: w poniedziałek i czwartek. Trzymajcie się wszyscy cieplutko. Pozdrawiam
Tea
[1] Opis pochodzi z tyłu książki
Gdzie mam się pod tym podpisać rękami, nogami, włosami i zębami oraz oczętami? Gdzie?
OdpowiedzUsuńPanie Larsson czoła chylę i do stóp padam z zachwytu nad tą pozycją!
Posuń się i zrób mi również miejsce! :D
UsuńTo będziecie klęczeć na cmentarzu, wiecie? :) Strasznie żałuję, bo autor zmarł i jeśli dobrze się orientuję to poza "Millenium" nie napisał żadnej książki, nie licząc kilku jako współautor.
UsuńJest to jedna z moich ulubionych książek. Bohaterowie są świetni, choć na Blomkvista byłam czasem zła, zwłaszcza po scenie, którą fajnie pokazali w filmach - obejrzałam oba i jestem zdania, że gdyby wziąć Lisbeth z pierwszego i Michaela z drugiego (moja miłość do Daniela jest nieśmiertelna :3) to wyszło by coś świetnego. No i oczywiście Skarsgard :)
Trudno dużo powiedzieć o tej serii. Jest po prostu świetna, a nieznajomość jej - zwłaszcza po ekranizacji pierwszej części, jest dla fanów tego gatunku najcięższym grzechem :)
Pozdrawiam serdecznie, Anna. :*
Scenie z kurtką oczywiście. Zapomniałam dodać :D
UsuńWiem, że na cmentarzu, ale to mi zupełnie nie przeszkadza. Jestem w stanie i tam pokłon należny oddać :)
UsuńI ja podobnie i jedne czego żałuję to to, że dopiero teraz miałam czas, aby zacząć nadrabiać ;)
UsuńDla mnie Lizbeth jest postacią genialną:) w końcu nie jakaś sierota, ale kobieta inteligentna, sprytna, zdolna i tak niesamowicie ciekawa, a zarazem tak aspołeczna;) nie dziwne, że Blomkvista do niej ciągnie:D kolejne tomy będą równie dobre:) pozostaje mi życzyć Ci miłego czytania;D
OdpowiedzUsuńOtóż to! ;) A jutro lecę do biblioteki, żeby od razu zgarnąć kolejne części ;)
UsuńNie czytałam, żadnego z filmów też nie widziałam, ale mam tę książkę na półce i planuję się za nią wziąć w najbliższym czasie :) Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś.
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! Książka jest fantastyczna! ;)
UsuńOglądałam ekranizację. Widzę jednak, że i książkę muszę koniecznie przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Naprawdę warto ;)
UsuńNajlepszy kryminał jaki czytałam. Nie żałuję żadnej strony, którą przeczytałam w tym opasłym tomisku. Książka pierwsza klasa! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! ;)
UsuńMiałam tą książkę, pożyczyłam koledze i ślad po niej zaginął :) Ech... a nie zdążyłam jej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOła, no to kolega musi ją oddać! Bo naprawdę warto!
UsuńNoo... To na dobry początek przerażę Cię jeszcze bardziej: słyszałam o "Dziewczynie z tatuażem", ale ten film w ogóle nie kojarzył mi się z "Mężczyznami...' , o wcześniejszej ekranizacji również nie miałam pojęcia, a co najciekawsze, nie oglądałam żadnej ekranizacji i oczywiście nie czytałam książki. dlatego też troszeczkę jestem zła, że tak mało uwagi poświęciłaś akcji ;)
OdpowiedzUsuńFilm o dziwo mam na DVD, więc MOŻE kiedyś się skuszę i obejrzę. I choć wyczuwam, że to raczej nie moje klimaty, jeżeli będę miała taką możliwość, przynajmniej spróbuję przeczytać książkę. Kto wie, może mi się spodoba...?
Pozdrawiam :)
Niestety brak szczegółowego opisu akcji to poniekąd moja wada - ani zbytnio tego nie lubię, a i też obawiam się, że mogłabym za dużo spoilerować ;)
UsuńEdit: To nieprawdopodobne, ale przeczytałam tą książkę :)
UsuńNiestety... Czuję się rozczarowana. Saga Millennium jest tak zachwalana, że spodziewałam się czegoś nieco bardziej... zaskakującego.
Pomijając kompletny brak zaskoczenia. książka była nawet niezłą ;)
Co do bohaterów, Blomkvist stracił moja sympatię niemal tak szybko, jak ją zyskał, natomiast Lisbeth polubiłam dopiero na przedostatniej stronie.
To są właśnie te książki, które teraz są wydawane w cyklu, tak?
OdpowiedzUsuńDlaczego ja ich nie kolekcjonuję?! :(
Trzeba zacząć!
Tak, Millenium ;) Gorąco polecam ;)
Usuń