AUTOR: Barbara
Delinsky
TYTUŁ
ORYGINALNY: Sweet Salt Air
TŁUMACZ: Grażyna
Woźniak
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO: Świat Książki
OPIS
Charlotte i
Nicole uwielbiały spędzać wakacje na idyllicznej wysepce Quinnipeague. Jednak
szereg lat – i sekretów – skutecznie je rozdzielił. Charlotte jest energiczną
dziennikarką i podróżniczką, ciągle na walizkach, zaś Nicole, blogerka
kulinarna, wiedzie spokojne życie w Filadelfii u boku męża, neurochirurga
Juliana. Kiedy Nicole otrzymuje propozycje napisania książki poświęconej
wyspiarskiej kuchni, zaprasza Charlotte dopędzenia ostatniego wspólnego lata w
domu rodziców, licząc na pomoc w zbieraniu materiałów.
Żadna z nich nie
ma pojęcia, że prawda może całkowicie odmienić ich życie: zniszczyć małżeństwo
Nicole, lecz ocalić jej męża. Charlotte boi się stracić przyjaciółkę; nie wie,
że dzięki pobytowi na wyspie zyska coś bardzo cennego. [1]
RECENZJA
Pierwszą książkę
Barbary Delinsky przeczytałam chyba w 2013 roku albo jeszcze wcześniej. Wiem,
że gdzieś tam leży w moich stosach. W sumie nie pamiętam już, o czym była.
Wiem, że tylko, że przeczytałam w wigilijny wieczór. Dlatego sięgając po jej
nową powieść chciałam wyrobić sobie jakieś zdanie o jej twórczości, bo
poprzednia książka liczyła może najwięcej sto pięćdziesiąt stron, lub po prostu
mieć jakikolwiek ogląd, co do jej stylu pisania.
Dwie
przyjaciółki: Charlotte i Nicole po dziesięciu latach spotykają się na jednej
wyspie Quinnipeague. Charlotte, która jest dziennikarką i wolnym strzelcem w
swoim zawodzie ma pomagać Nicole w napisaniu książki kucharskiej z przepisami z
wyspy. Druga z przyjaciółek prowadzi bloga kulinarnego, który zdobył ogromną
sławę oraz jest również żoną Juliana, słynnego neurochirurga specjalizującego
się w operacji płodów. Dlaczego tak bliskie przyjaciółki nie wiedziały się
przez dziesięć lat, a ich kontakt był niewielki? I dlaczego dla Nicole blog
jest odskocznią od codzienności? Na te pytania bardzo szybko uzyskacie
odpowiedzi, bo ja już w ciągu stu pierwszych stron je dostałam. A w co
domyślniejszy czytelnik wyczuje pismo nosem już po prologu lub pierwszym
rozdziale tak jak ja.
Każda z
przyjaciółek ma swoje problemy z mężczyznami. Nicole ze swoim mężem Julianem,
który odsuwa się od nie i odtrąca ją w trudnym dla niego momencie. Z kolei
Charlotte ma problem ze znalezieniem tego jedynego, a gdy los splata jej
ścieżki na wyspie z samotnikiem Leo jej życie całkowicie się zmienia. Polubiłam
tego gościa, który początkowo był gburem i prostakiem, ale potem poznajemy go
od innej strony, którą zdecydowanie da się lubić.
Wraz z upływem
kolejnych stron dowiedziałam się trochę więcej o przeszłości Charlotte, ale nie
powiem, żeby to jakoś wpłynęło na mój osąd. Charlotte nie była dobrą
przyjaciółką, a co dopiero idealną. To, co zrobiła jest dla mnie okropna i w
moim osądzie przyjaźni skreśliłabym ją z tej listy od razu. Charlotte po
wyznaniu prawdy sądziła, że przyjaciółka od razu jej wybaczy. Powinna się
cieszyć, że w ogóle Nicole dalej z nią rozmawiała. Nie wiem, czemu, ale miałam
wrażenie, że jej skrucha nie była do końca szczera. Brakowało w tym wszystkim
autentyczności, a przeważały głupie tłumaczenie. Z jednej strony lubiłam
Charlotte, a z drugiej gardziłam nią z powodu tego, co zrobiła.
Książka jest
pełna przepisów, a co za tym idzie smaków. Ciężko się ją czyta z pustym
żołądkiem, więc zaopatrzcie się w coś do jedzenia, bo inaczej będziecie
cierpieć katusze. Co do stylu autorki to momentami był toporny, a czasami
płynny, by za chwilę być znowu szorstkim i trochę trudnym. Nie do końca umiem
go określić, ale w ogólnym rozrachunku uważam, że jest poprawny.
Od połowy
książka bardzo mnie wciągnęła i koniecznie chciałam ją czytać. Trochę szkoda,
że dopiero od połowy, bo przez to ocena jest trochę niższa. Ogólnie dobrze mi
się czytało. W większości przewidywalna, ale na reset po ciężkiej lekturze
będzie idealna.
"Każdy człowiek pragnie miłości, jeśli zdoła pokonać strach przed obnażeniem." ~ Barbara Delinsky, Słodka morska bryza, Warszawa 2015, s. 34.
OCENA: 6/10
Witam :)
Niestety z racji tego, że konkurs się nie odbędzie, bo zgłosiły się tylko 2 osoby :(. Cóż trudno się mówi i żyje się dalej ;). Może z następnym konkursem wyjdzie nam lepiej ;).
Trzymajcie się ciepło :)
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
skądś kojarzę tę autorkę, książki nie czytałam, ale jakoś zapadło mi w pamieć to nazwisko:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zapoznam się z tą książką, ale w tym momencie niezbyt mam na nią ochotę. Szkoda, że nie będzie konkursu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jakoś bardzo mnie ta książka teraz nie kusi, ale nie mówię jej 'nie'. :)
OdpowiedzUsuńTaki reset też się przydaje :)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie. Fabuła niezbyt mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńObyczajowe powieści nie należą do moich ulubionych,znacznie bardziej lubie kryminały więc chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie :)
tojestbajka.blogspot.com
Nie jestem przekonana, ale może dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuń