AUTOR: Connie
Brockway
TYTUŁ ORYGINALNY: So Enchanting
ROK WYDANIA:
2009
WYDAWNICTWO: Amber
OPIS
Przed kilku laty
urzekająco piękna Francesca odnosiła triumfy na londyńskich salonach, jako
sławne medium, dopóki lord Greyson, nieprzejednany demaskator spirytystycznych
szalbierstw, nie oskarżył jej o oszustwo. Niedługo potem dziewczyna zniknęła.
Nagle rozchodzą się pogłoski o „czarownicy” z północy. Grayson wyrusza do
Szkocji… i spotyka Francescę – kobietę, o której nigdy nie zdołał zapomnieć i
która teraz jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. [1]
RECENZJA
Lubię romanse
historyczne i wcale się z tym nie kryję, bo każdy ma prawo lubić coś innego.
„Urzeczenie” już kiedyś i wiem, że w jakiś sposób musiało mi się podobać, bo
kojarzyłam postaci i fakty po spojrzeniu na okładkę. Postanowiłam ją sobie
przypomnieć.
Francesca Brown
była żoną mężczyzny, który uważał, że jest w stanie kontaktować się ze zmarłymi
osobami. Podczas jednego z takich seansów, jako parę oszustów demaskuje ich
lord Greyson. Mąż kobiety ucieka z kochaną a potem ginie przejechany przez
pociąg w Paryżu lub Orlando (sama autorka tego nie wie, bo są podane dwie różne
nazwy). Sama Fanny dostaje propozycje od dawnego sąsiada jej rodziców, aby
zaopiekowała się jego córką, która według mężczyzny posiada pewne paranormalne
zdolności, a Brown powinna to doskonale rozumieć. Kobieta zgadza się i razem z
Amelią wyjeżdżają do Szkocji, gdzie po kilku latach odnajduje je Greyson, który
szuka ‘czarownicy’ z północy.
Romanse mają to
do siebie, że mają bardzo przewidywalne zakończenie i tego wcale się nie
czepiam, bo przecież o to w nich chodzi. Po prostu szukam w nich czegoś, co
mnie przyciągnie. Czasami może być to styl, którym posługuje się autor, a
czasem wystarczy zabawny bohater lub śmieszne, słowne utarczki między głównymi
postaciami, jak np. w „Mistyfikacji” czy „Kłopotliwym długu księżnej”. W
„Urzeczeniu” też to było, ale wyczuwałam pewnego rodzaju sztuczność. Nie
przekonało mnie to do siebie.
I coś, za co
drastycznie obniżyłam ocenę. Ta pomyłka z miejscem śmierci męża Fanny. To
Orlando czy w końcu Paryż? Dobrze by było, żeby sama autorka to wiedziała, bo
może nagle okaże się, że mąż żyje i Fanny wcale nie jest wdową i wtedy mężulek
będzie rogaczem? Bardzo, ale to bardzo nie lubię (chyba nikt tego nie lubi),
kiedy autor gubi się w swojej książce. Dla mnie jest to znak, że książka była
pisana na kolanie i czytelnicy nie są dla pisarza ważni, bo według niego łykną
wszystko jak kaczor kluchy. To nie robi dobrego wrażenia, a ja, jako czytelnik
poczułam się rozczarowana.
W zasadzie
niczym specjalnym ta książka się nie wyróżnia. Podobała mi się też średnio ta
cała fabuła. Na dodatek Amelia jest postacią tak naiwną i irytującą, że ja
bardzo wiele razy przewracałam przy tej książce oczami. Całe szczęście, że
postaci nie da się wyjąć z książki i jej zabić, bo u mnie w pokoju leżałaby już
całkiem spora kolekcja trupów.
Romans jak
romans. Nic specjalnego. Jeden wieczór i po książce.
"Pragnienia serc nie spełniają się tak łatwo." ~ Connie Brockway, Urzeczenie, Warszawa 2009, s. 295.
OCENA: 5/10
Wiecie, co?
Dobrze, że jesteście :)
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
okładka by mnie w bibliotece skusiła, ale treść już jednak nie:)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Do mnie już sama okładka nie przemawia (niestety jak większość tego wydawnictwa), a dodatkowo jakoś nie czytam ostatnio takich książek, więc tym razem nie będę rozglądać się za tym tytułem ;)
OdpowiedzUsuńTakie właśnie są romanse. :) Nie oczekuję po nich za wiele, ale też lubię czasem po nie sięgać, kiedy mam ochotę na niezobowiązującą książkę. Tę autorkę już znam, czytałam jej cykl ''The Rose Hunters''. :)
OdpowiedzUsuńChyba nie będzie to książka dla mnie, nie za bardzo przepadam za romansami!
OdpowiedzUsuńRomans na wiosnę poczytać lubię :)
OdpowiedzUsuńPo romanse historyczne także chętnie sięgam. Myślałam, że ten wypadnie lepiej. Wzrok przykuwa okładka :)
OdpowiedzUsuń