W domu
mama, tata i chyba brat – oni wszyscy zachwycali się „Belfrem”, a materiały
promocyjne wyskakiwały nawet z lodówki. Z reguły nie sięgam po coś co jest tak
mocno promowane od razu, na gorąco. Tak samo musiało być z „Belfrem”. Na
dodatek Maciej Stuhr…
Pewnie nie
wiecie, bo nie możecie wiedzieć skoro nigdzie tego oficjalnie nie ogłosiłam, że
ja za młodszym Stuhrem nie przepadam. Jakoś aktor mi nie leży i po prostu
unikam wszelkich produkcji z nim. Jednocześnie nie sieję fali hejtu po
Internetach. Po prostu nie oglądam i tyle. Ja jestem szczęśliwa. Pan Stuhr jest
szczęśliwy, bo ja nie przewracam zirytowana oczami i nie wieszam na nim psów.
Idealna harmonia, prawda? Jednak nie zapowiedziałam sobie, że nie sięgnę po
„Belfra”. W Polsce trudno o dobry serial kryminalny, więc skoro wszyscy go
zachwalają to nie może być źle. Dobra, dobra Ada z „Czasem tęsknoty” też miało
być super, hiper i genialnie a wyszła kaplica…
Dobra, ja tu
gadu-gadu o tym, że nie lubię Macieja Stuhra, że mnie zaskoczono, a może powiem
coś o fabule? Paweł Zawadzki jest nauczycielem języka polskiego, który nagle
przyjeżdża do Dobrowic – małej miejscowości pod Elblągiem, gdzie na własną rękę
rozpoczyna śledztwo mające wyjaśnić, kto zabił nastolatkę, Joannę Walewską.
Jednocześnie podczas śledztwa wychodzą na jaw układziki jakie panują w małym
miasteczku.
Bogata rodzina,
może trochę dziwna, bo mężczyzna ma syna z pierwszego małżeństwa, a z obecną
żoną ma syna i córkę. Niby nic nadzwyczajnego, prawda? Jednak pod powłoką
idealności skrywa się prawdziwa patologia, coś o co byśmy ich w życiu nie
podejrzewali. Rozpieszczone do granic możliwości dzieciaki za nic mają zakazy
rodziców, a ojciec próbuje ich chronić przed ciemną stroną życia, ale za
wychowanie swoich najmłodszych pociech bierze się odrobinę za późno.
Słów kilka o
aktorach. Maciej Stuhr w jakiś sposób mnie do siebie przekonał. Odnalazł
się w tej roli. Magdalena Cielecka, to
kolejna osoba ze świata filmów, której ja nie jestem wstanie oglądać, jeśli coś
mnie nie wciągnie. Nie mogę się do niej przekonać, po prostu nie mogę.
Pozostali aktorzy również na ogromny plus, a zwłaszcza ci z młodego pokolenia,
których ja z racji tego, że telenowel nie oglądam to nie mam prawa znać.
Podsumowując.
„Belfer” to dobra, rodzima produkcja, z której CANAL+ może być dumny.
Zdecydowanie warto poświęcić czas na obejrzenie dziesięciu odcinków i poznanie
historii niewielkiego miasta pod Elblągiem. Jesienią ma powstać drugi sezon,
ale nie jestem do końca przekonana do tego pomysłu. Oczekiwania wobec
producentów są ogromne, napięcie rośnie z każdym tygodniem oczekiwania. A co,
jeśli coś nie wyjdzie? Na stację, producentów, aktorów i całą resztę poleje się
fala hejtu i żalu. Należę do osób, które wolą żałować, że nie powstał drugi
sezon i mieć w sobie ten głód i cieszyć się, że wyszło coś dobrego niż się
rozczarować. Decyzja podjęta, zdjęcia ruszyły, a my jesienią zobaczymy, czy
było to czegoś warte. Oby było, bo inaczej znowu będę musiała powiedzieć
zdanie, które powtarzam od kilku lat: umiemy tworzyć tylko dobry jeden sezon,
potem już tylko gorzej…
mam na liście do obejrzenia, ale kurcze, tyle mam serialowych zaległości, że nie wiem kiedy dam radę go zobaczyć :(
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Obejrzałam dwa odcinki z pół roku temu, ale jakoś nie potrafię się w "Belfra" zaangażować.
OdpowiedzUsuńNie znam tego serialu, ale mój kuzyn mi go polecał :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polubiłam i już nie mogę doczekać się drugiego sezonu!
OdpowiedzUsuńHmm... skoro dobry jest pierwszy sezon, to może się na niego skuszę :P
OdpowiedzUsuńJuż chyba nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałam jakąś polską produkcję :). Ze względu na studia i szlifowanie przy każdej możliwej okazji języka obcego, wszystkie seriale oglądam w języku angielskim, przez co teraz oglądając coś polskiego, nasz rodzimy język wydaje się być "obcy" :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ifeelonlyapathy.blogspot.com
Oglądałam, ale zdecydowanie serial mnie nie wciągnął :)
OdpowiedzUsuńWciąż nie znam pierwszego sezonu, więc muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuń