AUTOR: Danny
Wallace
TŁUMACZ: Joanna
Piątek
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
OPIS
Wszystko zaczęło
się od dziewczyny (bo zawsze jest jakaś dziewczyna…). Jason Priestley (ale nie
ten aktor) dopiero, co ją spotkał. Gdzieś w połowie Charlotte Street przeżyli
razem niewiarygodnie cudowną, ulotną chwilę, i Jason poczuł, że być może
zaczyna się coś ważnego. A sekundę później już jej nie było. Na szczęście w
roztargnieniu zapomniała zabrać swój jednorazowy aparat fotograficzny, pełny niewywołanych
zdjęć… Teraz Jason – jeszcze do niedawna nauczyciel i chłopak swojej byłej
dziewczyny, a obecnie dziennikarz na ćwierć etatu i bohater mimo woli – staje
przed dylematem. Czy powinien dać sobie szansę i próbować odnaleźć dziewczynę? No,
bo jeśli to jest właśnie Ta? Kobieta jego życia? Ale to by znaczyło, że musi
wykorzystać jedyne dostępne wskazówki kryjące się w tym małym plastikowym
pudełku, które przecież nie należy do niego. Zabawne, jak sprawy mogą się
czasem mogą potoczyć… [1]
RECENZJA
Tak się
zastanawiam czy kiedyś zemści się na mnie fakt, że jestem okładkową sroką.
Owszem kilka raz się już zdarzyło, że okładka była piękna, a treść w środku
powodowała chęć popełnienia samobójstwa, ale to wcale nie wyleczyło mnie z
kupowania książek, gdy przykuła mnie ich okładka. Czy kiedyś ten dzień
nadejdzie? Nie wiem, ale też trochę w to powątpiewam. W końcu, kto z nas nie
lubi pięknie wydanych książek? Pozycja Danny Wallace ma cudowne kolory, ale
bardziej mnie interesowało to, co ma w środku.
Jason Priestley
jest byłym nauczycielem, który obecnie na ćwierć etatu w „London Now” gazecie,
która jest rozdawana za darmo w metrze. Zostawiła go dziewczyna Sara. Mieszka u
kumpla Deva, który prowadzi sklep z grami komputerowymi. Jason pewnego dnia na
Charlotte Street wpada na piękną nieznajomą, która przez przypadek zostawia w
jego dłoniach aparat. Chłopak za namową przyjaciela wywołuje kliszę, by
dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej pięknej nieznajomej.
Jason to… dupa
wołowa. Straszny z niego mazgaj i ciapa, a ja takich postaci bardzo nie lubię.
W realu nawet z kimś takim się nie umawiam na randki. Jedyne, co działa na jego
korzyść to fakt, że prowadzi bardzo ciekawą narrację. Mimo wszystko nie
dziwiłam się Sarze, że go zostawiła, bo w zasadzie nie miała z nim perspektyw
na przyszłość. Po dwustu stronach czułam się już mocno zmęczona Jasonem i jego szukaniem.
W tej książce brakowało akcji. Czułam się w połowie znudzona i modliłam się,
żeby w końcu nastąpił koniec, bo ile można słuchać marudzenia jednego faceta? I
to na ten sam temat? ‘Gościu, weź się w garść. Znajdź lepszą pracę, wyprowadź
się od kumpla, z którym mieszkasz. Weź życie w swoje ręce!’ – to miałam ochotę
powiedzieć głównemu bohaterowi. Na dodatek użalał się nad tym, że zostawiła go
dziewczyna, a miała ku temu bardzo dobry powód! Dupa wołowa, a nie facet!.
Okładka książki
wskazuje, że razem z Jasonem będziemy szukać kobiety w czerwonym płaszczu. I
pewnie będzie, że się czepiam, ale ta dziewczyna w książce ma niebieski, więc
większy sens miałaby dla mnie okładka z niebieskim motywem. Bardziej by ją to
łączyło z powieścią.
Spodziewałam się
czegoś lepszego oprócz tego, co dostałam. Po prostu autor to wszystko
niepotrzebnie przeciągał i zanudzał. Niestety maraton słabych książek dalej
trwa w najlepsze…
"Bo to, czego w nadziei nienawidzę – to, czym wręcz gardzę, a czego nikt nigdy nie chce przyznać – to fakt, że nadzieja może się bardzo łatwo okazać najprostszą drogą do całkowitej beznadziei." ~ Danny Wallace, Charlotte Street, Katowice 2013, s.14.
OCENA: 4/10
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
czytałam i się nieco wynudziłam. Choć był potencjał, ale niewykorzystany niestety.
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Zgadzam się z Tobą całkowicie ;)
UsuńRozbroiłaś mnie tą sukienką. Niby drobiazg, ale mnie takie rzeczy też dziwią. Niby drobiazg, no ale... Zwłaszcza, że w Photoshopie można bez większych problemów zmienić kolor.
OdpowiedzUsuńA, i też jestem okładkową sroką. ;)
Zdecydowanie jestem zwolenniczką, gdy treść i okładka w miarę ze sobą współgrają ;)
UsuńAle niebieski płaszczyk byłby mdły, a czerwony to wiesz ta namiętność i tak dalej! :D Ale ja za książkę podziękuję, bo jest zupełnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNiebieski jest spoko!
Usuńnie lubie niektorych slow ktorych uzylas ale... to idealnie okreslilo tego faceta xD dlatego mnie to cieszy :D zycze abys miala lepsze ksiazki :D pozdrawiam i zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :(, ale chciałabym oddać dokładnie to jak widziałam Jasona :)
UsuńNie planuję zatem lektury tej książki, skoro nudna :) Bez sensu, że zamienili kolor płaszcza :D
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem tego zabiegu!
UsuńHah, ja również jestem taką 'okładkową sroką' dokładnie znam Twój ból :D Co do samej książki to wydaje się w porządku, ale jednak czuję, że bez szału i trochę bym się wynudziła.
OdpowiedzUsuńOj wynudziłabyś się i to bardzo
UsuńOkładka rzeczywiście wygląda bardzo zachęcająco, przypuszczam, że gdybym natrafiła na nią w księgarni pewnie znalazłaby się w moim koszyku ;).
OdpowiedzUsuńhttp://galeria-slow.blogspot.com/2017/06/szumowska-kino-to-szkoa-przetrwania.html
Okładka jest spoko, ale nic poza okładką nie przyciąga ;)
UsuńSzkoda, że tylko okładka okazała się warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam opis i pomyślałam - "może być ciekawie!", ale później przeszłam do dalszej części tekstu... Szkoda, że wyszło tak słabo. W takim razie sobie daruję. ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie sprostała oczekiwaniom, będę już ostrożna przy uwzględnianiu jej w planach czytelniczych. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina