poniedziałek, 26 czerwca 2017

416. Dziś prawdziwych mężczyzn już nie ma... "Charlotte Street"


AUTOR: Danny Wallace  
TŁUMACZ: Joanna Piątek
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO:  Sonia Draga
OPIS
Wszystko zaczęło się od dziewczyny (bo zawsze jest jakaś dziewczyna…). Jason Priestley (ale nie ten aktor) dopiero, co ją spotkał. Gdzieś w połowie Charlotte Street przeżyli razem niewiarygodnie cudowną, ulotną chwilę, i Jason poczuł, że być może zaczyna się coś ważnego. A sekundę później już jej nie było. Na szczęście w roztargnieniu zapomniała zabrać swój jednorazowy aparat fotograficzny, pełny niewywołanych zdjęć… Teraz Jason – jeszcze do niedawna nauczyciel i chłopak swojej byłej dziewczyny, a obecnie dziennikarz na ćwierć etatu i bohater mimo woli – staje przed dylematem. Czy powinien dać sobie szansę i próbować odnaleźć dziewczynę? No, bo jeśli to jest właśnie Ta? Kobieta jego życia? Ale to by znaczyło, że musi wykorzystać jedyne dostępne wskazówki kryjące się w tym małym plastikowym pudełku, które przecież nie należy do niego. Zabawne, jak sprawy mogą się czasem mogą potoczyć… [1]

RECENZJA
Tak się zastanawiam czy kiedyś zemści się na mnie fakt, że jestem okładkową sroką. Owszem kilka raz się już zdarzyło, że okładka była piękna, a treść w środku powodowała chęć popełnienia samobójstwa, ale to wcale nie wyleczyło mnie z kupowania książek, gdy przykuła mnie ich okładka. Czy kiedyś ten dzień nadejdzie? Nie wiem, ale też trochę w to powątpiewam. W końcu, kto z nas nie lubi pięknie wydanych książek? Pozycja Danny Wallace ma cudowne kolory, ale bardziej mnie interesowało to, co ma w środku.

Jason Priestley jest byłym nauczycielem, który obecnie na ćwierć etatu w „London Now” gazecie, która jest rozdawana za darmo w metrze. Zostawiła go dziewczyna Sara. Mieszka u kumpla Deva, który prowadzi sklep z grami komputerowymi. Jason pewnego dnia na Charlotte Street wpada na piękną nieznajomą, która przez przypadek zostawia w jego dłoniach aparat. Chłopak za namową przyjaciela wywołuje kliszę, by dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej pięknej nieznajomej.

Jason to… dupa wołowa. Straszny z niego mazgaj i ciapa, a ja takich postaci bardzo nie lubię. W realu nawet z kimś takim się nie umawiam na randki. Jedyne, co działa na jego korzyść to fakt, że prowadzi bardzo ciekawą narrację. Mimo wszystko nie dziwiłam się Sarze, że go zostawiła, bo w zasadzie nie miała z nim perspektyw na przyszłość. Po dwustu stronach czułam się już mocno zmęczona Jasonem i jego szukaniem. W tej książce brakowało akcji. Czułam się w połowie znudzona i modliłam się, żeby w końcu nastąpił koniec, bo ile można słuchać marudzenia jednego faceta? I to na ten sam temat? ‘Gościu, weź się w garść. Znajdź lepszą pracę, wyprowadź się od kumpla, z którym mieszkasz. Weź życie w swoje ręce!’ – to miałam ochotę powiedzieć głównemu bohaterowi. Na dodatek użalał się nad tym, że zostawiła go dziewczyna, a miała ku temu bardzo dobry powód! Dupa wołowa, a nie facet!.

Okładka książki wskazuje, że razem z Jasonem będziemy szukać kobiety w czerwonym płaszczu. I pewnie będzie, że się czepiam, ale ta dziewczyna w książce ma niebieski, więc większy sens miałaby dla mnie okładka z niebieskim motywem. Bardziej by ją to łączyło z powieścią.

Spodziewałam się czegoś lepszego oprócz tego, co dostałam. Po prostu autor to wszystko niepotrzebnie przeciągał i zanudzał. Niestety maraton słabych książek dalej trwa w najlepsze…

"Bo to, czego w nadziei nienawidzę – to, czym wręcz gardzę, a czego nikt nigdy nie chce przyznać – to fakt, że nadzieja może się bardzo łatwo okazać najprostszą drogą do całkowitej beznadziei." ~ Danny Wallace, Charlotte Street, Katowice 2013, s.14.
OCENA: 4/10


[1] Opis pochodzi z okładki książki

17 komentarzy:

  1. czytałam i się nieco wynudziłam. Choć był potencjał, ale niewykorzystany niestety.
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbroiłaś mnie tą sukienką. Niby drobiazg, ale mnie takie rzeczy też dziwią. Niby drobiazg, no ale... Zwłaszcza, że w Photoshopie można bez większych problemów zmienić kolor.

    A, i też jestem okładkową sroką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jestem zwolenniczką, gdy treść i okładka w miarę ze sobą współgrają ;)

      Usuń
  3. Ale niebieski płaszczyk byłby mdły, a czerwony to wiesz ta namiętność i tak dalej! :D Ale ja za książkę podziękuję, bo jest zupełnie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie lubie niektorych slow ktorych uzylas ale... to idealnie okreslilo tego faceta xD dlatego mnie to cieszy :D zycze abys miala lepsze ksiazki :D pozdrawiam i zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :(, ale chciałabym oddać dokładnie to jak widziałam Jasona :)

      Usuń
  5. Nie planuję zatem lektury tej książki, skoro nudna :) Bez sensu, że zamienili kolor płaszcza :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah, ja również jestem taką 'okładkową sroką' dokładnie znam Twój ból :D Co do samej książki to wydaje się w porządku, ale jednak czuję, że bez szału i trochę bym się wynudziła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka rzeczywiście wygląda bardzo zachęcająco, przypuszczam, że gdybym natrafiła na nią w księgarni pewnie znalazłaby się w moim koszyku ;).

    http://galeria-slow.blogspot.com/2017/06/szumowska-kino-to-szkoa-przetrwania.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest spoko, ale nic poza okładką nie przyciąga ;)

      Usuń
  8. Szkoda, że tylko okładka okazała się warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam opis i pomyślałam - "może być ciekawie!", ale później przeszłam do dalszej części tekstu... Szkoda, że wyszło tak słabo. W takim razie sobie daruję. ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że książka nie sprostała oczekiwaniom, będę już ostrożna przy uwzględnianiu jej w planach czytelniczych. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń