poniedziałek, 21 marca 2016

229. Miłość w rytmie Italii czyli "Włoskie zaręczyny"

AUTOR: Santa Montefiore
TYTUŁ ORYGINALNY: The Italian matchmaker
TŁUMACZ: Anna Dobrzańska-Gadowska
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO:  Świat Książki

OPIS
Czterdziestokilkuletni Luca po rozwodzie przeżywa kryzys. Jest bogaty, kobiety za nim szaleją, ale on tak naprawdę nie wie, co to prawdziwa miłość. Z dnia na dzień podejmuje nieoczekiwaną decyzje – rezygnuje z pracy i wyjeżdża na południe Włoch, gdzie mieszkają jego rodzice. Tam poznaje Cosimę, która dwa lata wcześniej straciła sześcioletniego synka. Kobieta jest w głębokiej rozpaczy. Luca i tylko on, dość często widuje chłopca, który nie mówi, ale najwyraźniej usiłuje mu coś przekazać… [1]

RECENZJA
Z całym spokojem mogę dodać tę pozycję do kategorii ulubione. Dlaczego? Już dawno żadna książka nie sprawiła, że pod koniec poleciały mi łzy. I chociaż czytana drugi raz podobała mi się mniej niż za pierwszym razem to jednak dalej zostaje na tej samej liście. Jednak przejdźmy do sedna, czyli recenzji.

Książka jest typowym romansem i nie będę tego ukrywać przed wami. Dlatego na początku radzę, żeby nie brały się za nią osoby, które lubią tego typu pozycję, bo w innym wypadku można ją źle odebrać. Luka jest rozwodnikiem, który przechodzi kryzys wieku średniego. Rozsypało mu się życie i nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Po namowie przyjaciółki wyjeżdża do Włoch, gdzie jego rodzice wyremontowali pewien zabytkowy pałac i prowadzą coś tam na kształt darmowego hotelu dla swoich przyjaciół. Początkowo Luca nie sądzi, że w małej mieścinie na południu Włoch znajdzie przyjaciół, ale również miłość. On próbuje przywrócić szczęście nie tylko sobie, a Italię zaczyna kochać coraz mocniej.

Cosima jest kobietą, która straciła dziecko i radość życia. Jej rodzina roztoczyła nad nią parasol ochronny trochę za dużo i w końcu nie byli w stanie go zdjąć by jej nie zranić, co bardzo denerwuje jej kuzynkę Rosę. Sytuacja w całej tej rodzinie jest typowa włosa, wiele pokoleń mieszkających pod jednym, gdzie z każdego kąta wygląda miłość. Nawet zatęskniłam za tym klimatem, który poznałam pewien czas temu. Dobra, wracamy do sedna.

Język, jakim operuje autorka nie jest jakiś wybitny, ale z pewnością pisarka poświęciła wiele czasu by oddać urodę włoskiego miasta w każdej literce. Poczułam się jakbym znowu odwiedziła południe Włoch. Jej postacie również są bardzo szablonowe, albo złe albo dobre. Nie ma żadnych pośrednich – no może Rosa, ale ona jest tak bardzo egoistyczna i nastawiona na wielkie i wystawne życie, że mój mózg automatycznie zapisał ją na liście czarnych charakterów.

Denerwowało mnie również to, że podczas czytania często gubiłam się, gdy akcja nagle zmieniała miejsce i postaci. Nie było żadnych oddzieleń, nawet głupiej gwiazdki, która by to wszystko jakoś porządkowa. Wszystko leciało jednym tchem.

Podsumowując: jest dobrze, ale nie wybitnie, ale ja lubię jak mi coś czasem wyciśnie łzy z oczu i ta książka to zrobiła. Ciężko jest być niepoprawną romantyczką.

"Musisz dowiedzieć się, kim jesteś i czego chcesz od życia. Gdy odkryjesz, co sprawia ci największą radość, zrozumiesz, co jest celem twojego istnienia. Myślę, że odpowiedź na to pytanie naprawdę cię zaskoczy." ~ Santa Montefiore, Włoskie zaręczyny, Warszawa 2010, s.328.
OCENA: 6/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki

No i aktualnie dam Wam spokój z seriami, ale tylko na trochę. Na obecną chwilę dostaniecie kilka luźnych powieści.
Pierwszy dzień wiosny, więc i na KA zagościł bardziej świeży szablon :)
Całusy :)

22 komentarze:

  1. Czyli mi całkowicie odradzasz sięgania po ten tytuł, jako, że to typowy romans? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem mam ochotę na takie książki, których historie dzieją się we Włoszech, szczególnie jak autor skrupulatnie oddaje klimat tamtych rejonów;) Ale często takie historie są dość wtórne i zbyt banalne...
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, zależy kto co lubi. Mnie ta historia nie irytowała, ale każdy ma inny gust :)

      Usuń
  3. Ja też lubię jak czasami książka wyciśnie łzy ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wyciska łzy? Kurcze coś dla mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Chwała Ci, bo na serie to ja na razie czasu nie mam :D Ato czytadło to bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tu pięknie! Niezbyt przepadam za typowym romansem, więc zastanowię się nad tą pozycją :) http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy.
      Może Ci nie przypaść do gustu skoro nie lubisz typowych romansów :)

      Usuń
  7. Mam jakąś książkę tej autorki, ale na razie nie planuję lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie jestem przekonana do tej lektury. Czy mi się wydaje, czy tu jest mniej niebiesko (a raczej wcale) i dużo zielono :D Piękna wiosna zagościła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimowy szablon został schowany do szuflady i poczeka sobie do grudnia, a my próbujemy przywołać wiosnę piękną zielenią :)

      Usuń
  9. Mimo że to typowy romans, to brzmi całkiem ciekawie na odprężenie

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń