czwartek, 13 sierpnia 2015

155. Bo liczy się "Każdy powszedni dzień"

AUTOR: Karen Kingsbury
TYTUŁ ORYGINALNY: Between Sundays
TŁUMACZ: Krzysztof Jasiński  
ROK WYDANIA: 2008
WYDAWNICTWO: Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne - POLWEN  

OPIS
Powszedni dzień Aarona Hilla, młodej gwiazdy futbolu, to sława, krzyczące tytuły gazet, bogactwo i luksus, szalone powodzenie u kobiet. Pewnego dnia na jego drodze staje ośmioletni Cory, chłopiec z ubogiej dzielnicy San Francisco, po śmierci matki wychowywany przez jej przyjaciółkę Megan. Z determinacją walczy ona każdego dnia o zapewnienie bytu rodzinie, całym sercem oddana charytatywnej pracy na rzecz osieroconych dzieci…
Co wniknie ze zdarzenia tych dwóch, tak odmiennych światów? Jaką rolę w życiu Aarona odegra jego starszy kolega z drużyny, Derrick Anderson? Co okaże się w życiu najważniejsze? [1]

RECENZJA
Trochę bałam się zacząć czytać książkę Kare Kingsbury wiedząc, że może być w niej wiele odwołań do religii. Jednak moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Autorka napisała piękną i poruszającą książkę, która podobała się nawet mnie, czyli osobie, która nie jest przekonana, co do umieszczania mocnych wątków religijnych na kartach powieści.

Mały Cory traci matkę już na samym początku książki. Opiekę nad nim sprawuje przyjaciółka jego matki - Megan. Bycie zastępczą matką nie jest łatwe. Kobieta pracuje na trzy etaty byle tylko zaspokoić podstawowe potrzeby swoje i dziecka. Pomaga również w ośrodku opieki dla dzieci z rodzin zastępczych. Wie, że najważniejszy jest każdy powszedni dzień. Losy jej i Cory'ego splatają się z życiem popularnego sportowca Aarona Hilla, który nie zna problemów dotyczącego braku pieniędzy. Jego życie składa się z szalonego powodzenia u kobiet, popularności i tytułu najlepszego rozgrywającego, jaki kiedykolwiek istniał. Właśnie to jest jego każdy powszedni dzień - codziennie inna kobieta.

Wiara, nadzieja i miłość pomagają Mega przeżyć każdy kolejny dzień. Aaron nie zna tych wartości. Zraniony bardzo dawno temu przez pewną kobietę nie wierzy w miłość i ślepo ufa swojemu agentowi. Na dodatek klub zatrudnił Derricka Andersona - świetnego rozgrywającego, który ma do spełnienia pewną, złożoną dawno temu obietnicę. To, co również jest ważne w całej powieści to pokazanie wad systemu rodzin zastępczych. Przede wszystkim w tej książce nikt nie myśli o dzieciach, które przerzucane z rodziny do rodziny tracą grunt i poczucie stabilności. Na dodatek zostają zostawione same sobie tuż po osiągnięciu osiemnastego roku życia. Od tego momentu muszą sobie same radzić i znaleźć sposób jak przeżyć każdy następny dzień. I tylko niewielki procent tej młodzieży jest w stanie wyjść na prostą i nie stoczyć się na samo dno. I chociaż akcja całej powieści toczy się w Stanach Zjednoczonych to należy pamiętać, że podobne problemy ma każde państwo na świecie i są one tak samo ważne w Polsce, Szwecji czy też USA.

I owszem przemiany w ludziach nie zachodzą tak szybko jak to sugeruje autorka, a przynajmniej ja w to nie wierzę, ale miło było przez te czterysta stron, chociaż na kilka chwil uwierzyć, że ludzie umieją przekształcać zło wewnątrz siebie w samo dobro. To tchnęło we mnie trochę nadziei i optymizmu. I chyba taki był zamysł całej powieści. Ukazanie, że możemy się zmienić, jeśli tylko sami tego pragniemy w głębi serca. Owszem nie wszyscy od urodzenia są sobie równi, bo różni nas przede wszystkim status materialny i tak się dzieje od tysięcy lat, ale wszyscy mamy jednakową szansę na to by pójść dobrą drogą lub w przypadku wkroczenia na złą zmienić coś w sobie. A przynajmniej ta książka chce byśmy w to wierzyli.

Spotkanie tych czterech osób i ich rodzin uczy każdego z nich, co w życiu jest najważniejsze. A najważniejsze jest to jak przeżywasz każdy powszedni dzień i co z nim robisz.

Oczywiście splot wszystkich wydarzeń jest tak oczywisty, że aż niewiarygodny i w książce kilka razy nastąpił błąd przy nazwiskach bohaterów (podano imię jednego by dopisać nazwisko drugiego) i nie wiem czy to był błąd autorki czy też tłumacza, a może to po prostu zwykły chochlik? Jednak są to błędy na samym początku, gdzie czytelnik nie wszystkich jeszcze odróżnia i to trochę męczy. Aaaa i przygotujcie się z wiedzy o futbolu amerykańskim. Ja szczerze omijałam te fragmenty, bo i tak mi one nic nie mówiły. Za te wszystkie błędy obniżam moją ocenę.

Muszę jednak zaznaczyć, że będzie to powieść nieodpowiednia dla osób, którym zbyt mocno mieszanie religii z życiem i opieranie się na niej przeszkadza. Dlatego zastanówcie się czy chcecie coś takiego czytać lub tak jak ja odłóżcie swoje przekonania na bok i dajcie szansę lekturze Karen Kingsbury.

"Najważniejsze jest to, co robisz w każdy powszedni dzień . To właśnie się liczy." ~ Karen Kingsbury, Każdy powszedni dzień, Radom 2008, str. 64
OCENA: 8/10


[1] Opis pochodzi z okładki książki

Miało być w okolicach 9-10, ale z Martittą tak dobrze czas nam upływa na błogim lenistwie, że wyleciało mi z głowy. Całusy :*

21 komentarzy:

  1. Ja swoje przekonania nie traktuje aż nadto więc się skusze na książkę, jak tylko będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna się spodobać, bo w sumie jest to bardziej refleksyjna pozycja, ale mnie się podobała.

      Usuń
  2. Ja nie za bardzo przepadam za tym, jak w książce jest dużo religii, więc chyba sobie tą książkę odpuszczę. Ale gdyby nie to, to książka zapowiadała się bardzo ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie dam szansę tej książce i przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo nie lubię mieszania religii do książki, nie czuję takich klimatów, także bardzo dziękuję za ostrzeżenie :) Teraz już wiem, że po powieść nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja początkowo też się bałam, ale powieść pozytywnie mnie zaskoczyła :-)

      Usuń
  5. Chyba jednak nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozważę pozycję, ale na razie mam tak wiele lektur... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się dosyć intrygująco, chociaż opisy futbolu są raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym przeczytała ;)
    Pozdrawiam,
    Natala Z

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię książek Karen, właśnie ze względu na tą całą religijność, która przebija się z każdej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tematyka ciekawa, więc może się skuszę w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O tak, idealna, żeby podbudować sobie życiowe wartości i wiarę w ludzkie dobro. Nawet mi się podoba, chociaż wydarzenia trochę przewidywalne :)

    OdpowiedzUsuń