AUTOR: Diana Palmer
TYTUŁ ORYGINALNY: The Case of the Mesmerizing Boss, The Case of the Confirmed Bachelor, The Case o the Missing Secretary
TŁUMACZ: Weronika Żółtkowska
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: Harlequin Enterprises
Książka Diany
Palmer podzielona jest na trzy oddzielne od siebie historie. Dlatego w tej
jednej recenzji będą trzy mniejsze, a następnie z ocen wyciągnę średnią.
Czas na pierwszą
powieść/opowiadanie!
„A mogłem Cię stracić…”
OPIS
Szef agencji detektywistycznej, Dane Lassiter, to mężczyzna, którego
myśli krążą tylko wokół pracy. Skoncentrowany na realizacji zleceń, ignoruje
uczucia zakochanej w nim sekretarki, Tess Merriwether. Wszystko zmienia się
jednak, gdy Tess pada ofiarą napadu i zostaje ranna. Przerażony Dane roztacza
nad nią czułą opiekę, próbując przekonać ją, że bezpieczeństwo znajdzie tylko w
jego ramionach… [1]
RECENZJA
Samo w sobie to opowiadanie jest złe. Jednak bywały momenty kiedy miałam
ochotę rzucić książką o ścianę. Czasami miewam takie napady, gdy mnie coś mocno
w literaturze zdenerwuje. Z opisu wynika, że Dane zupełnie nie czuje nic do
swojej sekretarki. Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. Dane ignoruje
uczucia Tess. Ma na głowie własną agencję detektywistyczną oraz całą masę
innych problemów. Jednak nie wszystko wydaje się być czarne lub białe. Dane ma
swoje powody dla których ignoruje wszystko co dzieje się dookoła. Ma to coś
wspólnego z jego dzieciństwem i brakiem akceptacji. Mimo wszystko pewne sprawy
zmieniają jego myślenie. Tess ulega groźnie wyglądającemu wypadkowi. Ledwo
uchodzi z życiem i potrzebuje nie tylko opieki by wrócić do pełni zdrowia, ale
również całodobowej ochrony. Kilka lat wcześniej Dane skrzywdził swoją
sekretarkę. Śmiertelnie ją wystraszył. Nagle staje przed okazją żeby odzyskać
serce kobiety, która sprawia, że jego własne bije szybciej. Ma jedną możliwość
naprawienia krzywd.
I tyle by było na tyle fabuły tak by nie zdradzać za wiele. Co do
postaci? Powiedzmy sobie szczerze, że nie porywają i nie skradli mojego serca.
No może Tess trochę, ale Dane jest strasznie irytujący. Nie wie czego chce i
wiecznie zmienia zdanie i mąci tym samym biednej Tess w głowie. Ja rozumiem, że
przeszłość odciska na nas swoje piętno. Jednak autorka zdecydowanie przesadziła
w tej kwestii. Dane irytuje i to bardzo, z kolei Tess jest czasami
słodko-nieporadna by za chwilę denerwować swoją nieporadnością. Ileż można?
Zdecydowanie nie lubię takich postaci.
„Bolesne wspomnienia zawsze będą ich dzielić, ale uczucie pozostało.” ~ Diana Palmer, A mogłem Cię stracić… [w:] Miłosne perypetie detektywów z Houston, Warszawa 2011, s. 7.
OCENA: 4/10
„Samotnik z wyboru”
OPIS
Nick Reed,
ceniony detektyw współpracujący z Dane’em Lassiterem, potrzebuje urlopu. Jedzie
do Waszyngtonu i spotyka tam Tabby – dawną sąsiadkę, której miłość odtrącił
kilka lat temu. Już wtedy wybrał samotne życie bez zobowiązań. Jednak kiedy
oskarżona o kradzież sumeryjskiej wazy Tabby prosi o pomoc, Nick zgadza się
wszcząć śledztwo. Ma też na uwadze własny cel – postanawia naprawić błędy z
przeszłości i odzyskać serce Tabby.
RECENZJA
Nick i Tabby znają się od dzieciństwa. Tabby była i jest nadal najlepszą
przyjaciółką siostry Nicka. Pan Reed jest typem mężczyzny, który pociąga
kobiety. Niestały w uczuciach, przeciwny jakiejkolwiek formie przywiązywania
się oraz przede wszystkim sprawia wrażenie niegrzecznego chłopca. Kobiety
lubią, takich mężczyzn. Zawsze wierzą, że to one będą tymi, które ich zmienią
na lepsze (matko jakie my jesteśmy naiwne). Nick jest wysoki i dobrze
zbudowany, a przede wszystkim jest nieziemsko przystojny. Tabby już w
dzieciństwie straciła dla niego głowę i serce. Jednak intrygi i nie
porozumienia nie dały zakochanym szansy na próbę. Od tego czasu Nick nie jest
tym kim był. Naznaczony piętnem czasu oraz traumatycznymi wydarzeniami nie chce dopuścić do siebie nikogo, kogo
mógłby się pokochać.
Tabby nie jest miss świata, jest po prostu zwykłą szarą myszką, która nie
ma figury super modelki. Kilka tygodni przed tym, gdy została oskarżona o
kradzież Nick odrzucił jej uczucia. Od tego momentu wiele zmieniło się w jej
życiu. Próbowała nadać temu wszystkiemu nowy bieg i udało jej się do czasu gdy
ktoś nie ukradł cennego wykopaliska z jej gabinetu. Aby oczyścić się z zarzutów
prosi o pomoc Nicka, który nagle pojawił się w Waszyngtonie. Między kochankami
pojawia się od początku chemia, jednak konserwatywna Tabby nie chce ulec
ponownie ukochanemu.
Ta historia była zdecydowanie lepsza od poprzedniej, chociaż Nick jest
człowiekiem, który zdenerwuje każdego, kto podobnie jak ja nienawidzi postaci
idealnych pod względem wyglądu. Miałam wrażenie, że sam Apollo wstąpił do kart
powieści. Zdecydowanie wolałam Tabby, która była zupełnym przeciwieństwem
Reeda. I tu autorka podobnie jak w pierwszej powieści popada ze skrajności w
skrajność i z kobiety robi zakompleksioną i niepewną siebie kobietę.
„Z drugiej strony jednak kobieta wyzwolona ma przynajmniej świadomość własnej siły. A to już coś” ~ Diana Palmer, Samotnik z wyboru [w:] Miłosne perypetie detektywów z Houston, Warszawa 2011, s. 273.
OCENA: 5/10
„Cofnąć czas”
OPIS
Kit Morris od
lat skrycie podkochuje się w swoim szefie Loganie. Gdy Logan zaręcza się z
kobietą o kompromitującej przeszłości, Kit ostrzega go przed nią. Jednak on,
zaślepiony uczuciem, reaguje złością. Rozżalona Kit składa wymówienie. Ignoruje
zabiegi byłego szefa, który robi wszystko, by odzyskać idealną sekretarkę. Lecz
Kit ani myśli o powrocie - zatrudniona w agencji detektywistycznej Lassitera,
dostaje swoje pierwsze zlecenie… od Logana. Czy rodzące się między nimi uczucie
pomoże rozwiązać sprawę?
RECENZJA
Zdecydowanie najgorsza powieść Diany Palmer jaką miałam okazję przeczytać
w tym zbiorze. Może znudziła mnie już schematyczność postaci jaką posługuje się
autorka. Jeśli w każdej swojej powieści pisarka używa schematu: ładny on,
brzydka ona, bogaty on, biedna ona, zakochana ona, zimny on itp., itd. To ja
dziękuję i pasuje.
Kit po jednej z wielu kłótni zwalnia się z pracy. Jednak jej były szef
Logan, nie daje za wygraną i nie mogąc pogodzić się z odejściem pracownicy
nagabuje ją do powrotu. Okazją do wspólnych spotkań jest zlecenie Kit, która
jest prywatnym detektywem w konkurencyjnej firmie, znalezienia matki Logana,
która notabene gubi się milion razy w ciągu
roku. Ciąg nieprzewidzianych zdarzeń oraz masa okropnych słów zbliża do
siebie kochanków.
Podobnie jak w poprzednich powieściach Kit jest kobietą mało atrakcyjną,
a z kolei Logan jest samym Apollem w ludzkim ciele. On jest wybuchowy i szybko
traci cierpliwość, a ona uległa szara myszka. Schematycznie. Może gdybym
czytała te powieści w jakimś odstępie czasowym inaczej patrzyłabym na dane
postaci. Jednak wszystkie trzy są wrzucone do jednej książki. Kit od zawsze
kocha swojego byłego szefa, a z kolei on musi dorosnąć i dojrzeć do tego
uczucia i przestać uganiać się za swoją rozpuszczoną, przebiegłą i wyrafinowaną
narzeczoną, z którą jest ‘bo tak i koniec i kropka’. Zastanawiałam się podczas
czytania tej ostatniej powieści jakby to wyglądało gdyby to nagle Kit była tą,
która nie wie, że kocha, a Logan tym, który jest zakochany bez pamięci. Jakie
to by było miłe urozmaicenie!
Autorce nie można zarzucić w ostatniej powieści jednego, że postąpiła
humorystycznych dialogów. Poznanie dalszej rodziny Logana daje możliwości
śmiania się z pewnej trójki urwisów oraz ich ojca. To jest zdecydowany plus.
„Niekiedy potrzeba prawdziwego kataklizmu, by mężczyzna uświadomił sobie, co jest dla niego dobre.” ~ Diana Palmer, Cofnąć czas [w:] Miłosne perypetie detektywów z Houston, Warszawa 2011, s. 378.
OCENA: 2/10
Lektura dobra na okres sesji, gdzie nie musiałam zastanawiać się nad tym
kto z kim i po co, tylko miałam wszystko wyłożone na talerz. Jednak mimo
wszystko byłam bardziej zmęczona lekturą niż sądziłam. Nudziło mnie już to, że
autorka nie urozmaiciła swoich opowiadań czymś z dreszczykiem emocji. Ja wiem,
że to romans, ale czytałam zdecydowanie lepsze romanse niż te. Zwłaszcza, że
głównymi bohaterami byli detektywi, więc pole do popisu jest tak wielkie, że aż
żal zmarnowania tego.
OCENA ŁĄCZNA: 3/10
Sesja, sesja i po sesji! Tak długo czekałam żeby móc to powiedzieć! Jestem taka szczęśliwa, bo obyło się bez sesji poprawkowej. Mogę teraz przez przeszkód zacząć myśleć o tym co musze jeszcze kupić na wyjazd i organizować jakieś spotkania pożegnalne. W końcu nie jadę na dwa tygodnie, ale na 4,5 miesiąca i to do innego kraju, więc troche ludzi zostawiam. Wy jednak się nie obawiajcie. Załtawiłam sobie pokoj z internetem w zestawie, więc będę Was męczyła swoimi wypocinami.
Pozdrawiam, Lady Spark
Czytając recenzje wszystkich trzech opowiadań nie mogę pozbyć się uczucia, ze pani Diana Palmer nie potrafi wyważyć swoich postaci - u niej nie ma bohatera, który byłby pół na pół, na przykład - przeciętna osoba z poczuciem humoru. Nie, nie, nie - tutaj mamy albo idealnych, albo nieidealnych - żadnego urozmaicenia. Chyba jednak to nie dla mnie. Szkoda, że tak jak zauważyłaś, mając takie pole do popisu, autorka była bardzo schematyczna, a co za tym idzie i nieciekawa.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję zdanej sesji i pamiętaj, że z Włoch chcę tego Francuza! :*
Dokladnie tak jest. Jest tak albo tak. Nie ma ludzi pośrednich co daje bardzo schematyczne postaci.
UsuńNie lubię takich książek, w których mamy te same schematy bohaterów. To jakby "kopiuj-wklej" - a przecież każdy bohater musi być niepowtarzalny :)
OdpowiedzUsuńJa też nie. Dlatego tak długo czytałam książkę. :)
UsuńLubię opowiadania i z tym pierwszym nawet chętnie bym się zapoznała, ale gdy zobaczyłam Twoją ocenę końcową to postanowiłam, że jednak spasuję ;)
OdpowiedzUsuńJeśli już ktoś chce to przeczytać, to polecam czytać te opowiadania w przedziale czasowym, bo inaczej będzie się miało wrażenie, że wszystko to jest jedno i to samo.
UsuńI witam serdecznie w naszych progach :*