poniedziałek, 29 stycznia 2018

484. W polityce wszystkie chwyty dozwolone... - "Ghostwriter"

AUTOR: Robert Harris
TYTUŁ ORYGINALNY: The Ghost
TŁUMACZ: Piotr Amsterdamski
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO:  Albatros A.Kuryłowicz

OPIS
Były premier Wielkiej Brytanii Adam Lang zleca napisanie swoich wspomnień, za które ma otrzymać 10 milionów dolarów, partyjnemu aparatczykowi Michaelowi McArze. Przed zakończeniem pracy McAra ginie w zapadkowych okolicznościach podczas przeprawy promem na wyspę Marha’s Vineyard, gdzie mieszkał wraz z Langiem i jego żoną. Do zakończenia autobiografii premier zatrudnia, więc profesjonalnego „ghostwritera” – „autora widomo”. Wynajęty pisarz natrafia na odkryte przez McArę materiały sugerujące mroczne tajemnice w przeszłości Langa, w szczególności na temat jego rzekomych związków z CIA. Czy dlatego McAra musiał zginąć? W tym samym czasie Lang zostaje oskarżony o współudział w zbrodniach wojennych, grozi mu proces przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze. Ktoś za wszelką cenę nie chce dopuścić do ujawnienia prawdy. Nikt spośród tych, którzy ją znają, nie jest bezpieczny… [1]

RECENZJA
Kilka tygodni temu na jednym z kanałów w TV leciał „Ghostwriter” czy też „Autor widmo”. Próbowałam obejrzeć, ale po dwudziestu minutach doszłam do wniosku, że ogromnie mnie nudzi. Miałam wtedy dwie teorie, że albo jest tak nudny albo dobrze oddaje książkę, ale w taki sposób, że bez znajomości szczegółów w niej zawartych nie zrozumiem ekranizacji. Dlatego postanowiłam się przekonać, jaka jest prawda.

Głównym bohaterem książki i zarówno jej narratorem jest mężczyzna, którego imienia i nazwiska próżno szukać na kartach powieści. Pracuje on w branży literackiej. Ludzie wynajmują go, aby napisał za nich ich własne wspomnienia. W tym świecie nazywany jest „murzynem”, ale on sam woli określenie „duch”, ponieważ musi wiedzieć dokładnie, co czuła dana osoba w konkretnej sytuacji. Nadaje jej drugie życie. Na potrzeby tej recenzji nazwijmy tego mężczyznę Widmem. Poznajemy go w momencie, gdy dostaje propozycje napisanie autobiografii brytyjskiego premiera Adama Langa. Poprzedni kandydat na to miejsce Michael McAra popełnił nagle samobójstwo. Z kolei Widmo zostaje pobity w biały dzień na godzinę po przyjęciu zlecenia. Co kryje przeszłość Adama Langa? Dlaczego pisanie jego autobiografii jest tak niebezpieczne? Jakie zaskakujące fakty odkryje Widmo?
W pewnym momencie Adam Lang zostaje oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze o zbrodnie wojenne. Jeśli chociaż trochę interesujecie się wydarzeniami politycznymi to może pamiętacie jak jakiś czas temu w mediach wrzało z powodu informacji, że w Starych Kiejkutach było nielegalne więzienie CIA w Polsce, gdzie byli przesłuchiwani groźni przestępcy, a metody nie były legalne. W „Ghostwriterze” również jest niechlubna wzmianka o tej miejscowości, a cała sprawa zatacza coraz szersze kręgi, a Widomo nie wie już, kto mówi prawdę, a kto jest przyjacielem, a kto wrogiem?

Gdyby nie szum medialny o Starych Kiejkutach uznałabym wzmiankę autora za jego wymysł fantazji i tyle, ale to potwierdzone informacje, więc nie mogę się doczepić. Sprawa ta od początku mnie bulwersuje, bo wszyscy znamy Stany Zjednoczone, jako wielkich orędowników obrony praw człowieka i tak dalej, ale jak się okazuje to czysta hipokryzja. Owszem bronią tego, ale tylko wtedy, gdy dzieje się to na ich ziemi i jest to w ich wyłącznie własnym interesie. W innym wypadku łamią je i co najśmieszniejsze nie używają do tego swojego własnego terytorium, ale innego np. Polska czy inny kraj na świecie. Sami przyznacie, że to w dużej mierze zakrawa o hipokryzje.

Za jakiś czas obejrzę film i wtedy zweryfikuję swoje zdanie czy jest dobry czy zły. Książka się obroniła. Przeczytałam ją bardzo szybko, ale to też spora zasługa czcionki, która jest wręcz ogromna.
Książka może nie ma porywającej i szalonej akcji, co w pewnym stopniu jest jej minusem, ale jednocześnie jest napisana w sposób niezwykle ciekawy, a to wszystko dzięki narracji pierwszoosobowej. Ona nadaje powieści przyśpieszenia. Dla mnie jest to dobra książka, a z pewnością przyzwoita. Były momenty, gdzie czułam się lekko znużona, bo opisy zwalają człowieka z nóg. Jednak warto się z nią moim zdaniem zapoznać.

"Sprawowanie władzy nie jest męczące – to brak władzy jest taki nużący." – Robert Harris, Ghostwriter, Warszawa 2010, s. 319.
OCENA:  7/10

Jejku! Już koniec stycznia. Za trochę ponad miesiąc koncert Studia Accantus, a pod koniec kwietnia z kolei musical "Piloci". Jest na co czekać ;)


[1] Opis pochodzi ze skrzydełek książki

10 komentarzy:

  1. czytałam, bardzo mi się podobała ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszane odczucia względem książki. Dobrze, że się obroniła, ale...średnio mnie zaciekawiła fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Totalnie nie moje klimaty, dlatego nie obiecuję, że przeczytam. :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Robiłam jakiś czas temu przymiarki do tej książki bo własnie film bardzo mi się podobał, ale ja uwielbiam Ewana McGregora więc nie jestem obiektywna ;) Ale ciesze się, że książka się broni - pewnego dnia się za nią zabiorę, ja na razie zbyt dobrze pamiętam film.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze zobaczę, czy to coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam już ją w rękach w księgarni, ale odłożyłam ją na rzecz czegoś innego. Może powinnam po nią wrócić ;)

    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie... czemu nie? ;) Najbardziej zaciekawiła mnie ta historia o nielegalnym więzieniu, tym bardziej, że na faktach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogladlam ale statek widmo xD musialabym tez obejrzec czlowieka :P Ale co do samej ksiazki skoro sie obronila to warto zobaczyc co z tym dalej. Czesto filmy sa zepsute :P
    Szczesciara idzie na Accantus ;_;

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdraszczam mocno accantusa!

    OdpowiedzUsuń